Terytorium recenzja

Dziś o książce dość nietypowej, która wniosła w moją czytelniczą przygodę nieco odświeżenia, powiew czegoś nowego, czegoś, czego jeszcze nie czytałam. To było mocne. Dobre. Szokujące. Momentami niewiarygodne, ale czy nie takie jest właśnie życie? Przecież to ono pisze scenariusze, a jakich nam się nie śniło.

Wojska Obrony Terytorialnej stają naprzeciw policji. Formacje, które za najważniejszą zasadę powinny obrać honor i służbę ludziom, jawią się tutaj jak żądne zasług, blichtru i bogactwa sępy. Nie cofną się przed niczym. Ta rozgrywka nie ma prawa skończyć się bez ofiar. Ofiary są. A to wszystko przez zaślepionych maniakalnym poczuciem władzy i wyższości, mundurowych. Których do działania popycha chęć zdobycia podium w gonitwie za udawanym bohaterstwem. Szkoda tylko, że po drodze ktoś musiał stracić życie w imię chorej ideologii.

„ Terytorium ” to historia o walce o splendor, gdzie dochodzi do głosu fanatyzm żołnierskiej ideologii. To walka bez skrupułów, bez jakiejkolwiek krzty honoru. W ludziach, którzy powinni bronić ojczyzny i stać na straży jej prawa, nie ma żadnych patriotycznych uczuć. Nie ma granic, jakich nie zdołają przekroczyć, by osiągnąć swój cel. Są mściwi, bezwzględni i gotowi do naciśnięcia na spust. Czasami mnie to przerażało.

Mimo, że książka klasyfikowana jest jako thriller, bliżej jej według mojego mniemania do sensacji. Ale za to jakiej. Pełnej zwrotów akcji, chwilami dość niewiarygodnej, ale dosadnej. Każda strona tej książki emanuje pełnym napięcia klimatem. Ciemny las przy granicy z Rosją sprzyja atmosferze tajemniczości i niepokoju. Są emocje, wyczekiwanie na kolejny krok i nieodpartą chęć poznania zakończenia tej zaskakującej historii.

Tu nie ma dobra. To nie jest obraz oddanego ojczyźnie mundurowego. To obraz zła i nienawiści. Tego, co nie powinno przyświecać służbom. Chęci dominacji i poczucia, że broń w ręku to jak władza nad wszystkim. I to one kierują ludźmi, którzy zamiast wzbudzać zaufanie, wzbudzają strach. Którzy zamiast bronić, atakują. Ja to kupuję.