Jak powstała bomba atomowa recenzja

"Teraz stałem się śmiercią, burzycielem światów."

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Carmel-by-the-Sea ·6 minut
2021-05-13
2 komentarze
11 Polubień
Zdecydowanie dobrym pomysłem było ponowne wydanie w Polsce po latach bardzo ważnej książki. Richard Rhodes doczekał się, za przelanie na papier kilkuletniej żmudnej pracy, zasłużonych nagród. Opowiedział w sposób kompleksowy o zderzeniu intelektualnego postępu typowego w laboratoriach z polityką i wojskowością, a ostatecznie z potwornie realną konsekwencją wyborów metod poskramiania narodów przy użyciu właśnie poznanych sił natury. Dodany przez polskiego wydawcę okładkowy opis: ‘Saga o fizyce, polityce i psychologii, która wciąga niczym kryminał’ zbyt marketingowo spłyca zaszyte przesłanie książki „Jak powstała bomba atomowa”. Na szczęście detal PR-owy nie przysłania wyjątkowości tego dzieła.

Tekst jest wciągającą opowieścią, w której pasja badawcza naukowców w okresie poprzedzającym erę nuklearną, napędza kolejne zwroty akcji. Bardzo ciekawie zarysowana historia wykrycia promieniotwórczości, struktury atomu, neutronu, rozwoju wspierających zrozumienie świata mikroskali coraz doskonalszych technik separacji różnych typów jąder, przyspieszania ich, oraz wzbogacania odpowiednimi izotopami, doprowadziły, niejako przypadkiem, do wykrycia możliwości rozbijania atomów w samopodtrzymującej się reakcji łańcuchowej. Pojawiła się możliwość zamknięcia tej wysublimowanej struktury, potrafiącej na życzenie oddać bardzo dużo energii, w metalowej puszce i wysłania jej na wrogie miasto. Projekt Manhattan sprawił, że politycy 'polubili' naukowców za taką możliwość. Złożoność problemu rozwoju wiedzy o atomach i jej przełożenia na aktywność naukową, wybory moralne oraz współpracę z decydentami, wciąga czytelnika w ten nieodległy historycznie świat. Rhodes wielokrotnie podkreśla w książce rolę przypadku, czasem nieuchronności, konsekwencje zwykłych decyzji obarczonych możliwością pomyłki, czasem brak odpowiedniej perspektywy w myśleniu naukowców, polityków i wojskowych - to motyw kluczowy, rozwijający się do finalnego dramatu.

Pod względem technik docierania do odbiorcy - jego konstrukcji emocjonalno-racjonalnej - autor wykonał świetną pracę psychologiczną. Dając narzędzia do prześledzenia procesu, pozostawił go w niedomówieniu, z otwartymi pytaniami. Radość z postępu pionierów ery atomowej zderzył z konsekwencjami. W jakim stopniu dało się przewidzieć wszystkie elementy układanki od prac Rutherforda, po Little Boya spadającego na Hiroszimę?

"Jak powstała bomba atomowa" bardzo realistycznie oddaje wzrastające napięcie, które towarzyszyło większości badaczy, którzy przez dekady brali udział, czynnie lub jako bierni obserwatorzy, w procesie przechodzenia od czystej nauki do wykalkulowanej polityki. Wszystko w cieniu faszyzmu, wojny, emigracji za chlebem i pracą do Ameryki. Einstein, Bohr, Oppenheimer, Fermi, Szilard, Ulam, von Neumann, Compton, Feynman, ... z jednej strony dostrzegali pożytek w rozwoju badań nad atomem, z drugiej w różnych etapach militaryzacji projektu przejawiali sceptycyzm, czasem odrzucali całkowicie wybrany kierunek 'nuklearyzacji świata'. Rhodes całym tekstem oddał tragizm sprzecznych sił - pasji poznania i jej konsekwencji, którymi z reguły obarczył polityków z ich zachłannością na szybki, choć iluzoryczny, sukces. Do umieszczonego w tytule recenzji stwierdzenia Oppenheimera, wysłowionego tuż po pierwszej testowej eksplozji bomby atomowej w Los Alamos, trzeba chyba dodać bardziej kolokwialny, ale równie realistyczny i sugestywny komentarz podsumowujący ten sam eksperyment (str. 716-717):

"Teraz wszyscy jesteśmy skurwysynami."

Czasem jedno zdanie opowiada całą historię lepiej, niż długie rozważania. Książka obfituje w poważne analizy ogólne, choć stanowi też bardzo dobre źródło kluczowych dla narracji wypowiedzi. Rhodes z cytatów zbudował solidny wielobarwny pejzaż siły i słabości cywilizacji sprowadzony do ułomnej ludzkiej jednostki. Czy Harry Truman zgodziłby się na zrzucenie dwóch bomb atomowych na Japonię, gdyby miał dość wyobraźni? A może zmieniłby zdanie, gdyby mógł zapoznać się z relacjami ludzi, którym autor w książce oddał głos na kilkanaście stron? Mieszkańców Hiroszimy poznajemy z relacji (str. 759-773). Nie chcę przytaczać tych potworności. Należy je przetrawić prywatnie. Jest to o tyle istotne i dojmujące, że Rhodes opisał również wspaniale sam fizyczny proces, który udało się naukowcom ujarzmić i przetestować na pustyni kilka tygodni wcześniej (str. 711):

"Godzina 05:29:45. (...) fala detonacyjna (...) uderzyła w pokryty niklem plutonowy rdzeń i ścisnęła go; mała kula skurczyła się, przybrała wielkość gałki ocznej. (...) zmieszała beryl z polonem. Cząstka alfa z polonu wybiła wolne neutrony z nielicznych atomów berylu: jeden, dwa, trzy, siedem, dziewięć, chyba nie więcej neutronów drążyło otaczający pluton i rozpoczęło reakcję łańcuchową. Potem w ciągu paru milionowych części sekundy nastąpiło osiemdziesiąt kroków łańcuchowej reakcji rozszczepienia, które uwolniły olbrzymią energię i spowodowały wzrost temperatury do dziesiątków milionów stopni, a ciśnienie - do milionów atmosfer. Zanim promieniowanie przeniknęło na zewnątrz, warunki w kuli przez krótką chwilę przypominały stan wszechświata wkrótce po Wielkim Wybuchu."

Jak niewiele w sumie dzieli skrajności ludzkiej kreatywności: od chwały do hańby! W tym cytacie zawiera się cały wkład nauki, reszta to polityka. Sporo do spójności, piękna języka i plastyczności opowieść wniósł tłumacz Piotr Amsterdamski, który dzięki ścisłemu wykształceniu i wiedzy translatorskiej stworzył pasjonujący przekład. Nie wiem, czy to się czyta jak kryminał, ale według mnie po prostu bardzo dobrze. Każdy ważny wątek, który doprowadził do konstrukcji bomby wybrzmiewa. Bezcelowe byłoby, nawet telegraficzne, wspominanie o kolejnych etapach splatania się nauki z wojną i polityką. Zbyt dużo ważnych rzeczy musiałoby być pominięta. To trzeba przeczytać i przemyśleć.

Praca jest obszerna, po brzegi wypełnia niemal 900 stron, z zaledwie kilkunastoma grafikami. Szkoda, że nie ma zdjęć (głównych bohaterów, kluczowych momentów). Zabrakło mi kilku rzeczy typowych dla pozycji, które mają również służyć po pierwszym zapoznaniu się z treścią, czyli skorowidzu, listy kluczowych dat, a być może i jakiegoś słownika tłumaczącego podstawowe fizyczne pojęcia. Wszystkie te rzeczy odbierają książce nieco uniwersalizmu. Lektura z reguły trzymała pewien założony równy poziom ogólności, choć Rhodes czasem narracyjnie tracił główny wątek. Niepotrzebnie rozpisał się na przykład o gazach bojowych podczas wojny 1914-1918 (str. 104-117), czy w opowieści o wdrażaniu B-29 w siły strategiczne USA operujące na Pacyfiku podczas kolejnej wojny światowej (str. 623-637). Przez tego typu poboczne wątki, praca rozrosła się solidnie i w jakimś sensie uzyskała status ‘sagi’ (czego nie traktuję wprost pejoratywnie), a przy tym stała się ofertą czytelniczą na długie jesienne wieczory, kiedy chyba łatwiej wyłączyć się na dłuższy czas. Ostatecznie jednak merytorycznie oceniam tekst bardzo wysoko. Znalazłem zaledwie kilka wpadek (błędny opis serii widmowych Balmera, które są przejściem na pierwszy poziom wzbudzony, a nie podstawowy – str. 87, pomylenie zasady komplementarności z zasadą korespondencji Bohra – str. 146, pomylenie indeterminizmu z zasadą nieoznaczoności – str. 147, przesadne uproszczenie istoty moderatora w reakcji łańcuchowej* - str. 356). Jak na tak solidny tekst napisany przez dziennikarza – świetna dawka wiedzy.

"Jak powstała bomba atomowa" to książka, której lektury nie warto odkładać. Wstęp Rhodesa (z 2012) dopowiadający świat po ziemnej wojnie, to przypomnienie nierozwiązanych problemów. Bardzo przemyślane zakończenie, które wpisuje się w Bohrowski plan dopełniającego się świata nauki ze społecznym odbiorem jej ustaleń, którymi cała ludzkość dzieliłby się dla wspólnego dobra, to luksus, którego z reguły nie mamy. Choć przypomina też przykład wspólnego globalnego zwycięstwa nad ospą w 1980, przez co jeszcze bardzie zbliża tekst do 2021 roku.

WYBITNE - 9/10

=======

* Moderator w elektrowniach atomowych, czy bombach przyczynia się do odpowiedniego ‘przygotowania’ neutronów do rozbijania atomów docelowych (uranu, plutonu). Dobry moderator powinien skutecznie obniżać energie neutronów, powodować częste rozproszenia i wydłużać średnią drogę na wychwyt (czyli przekrój czynny na absorpcję o którym pisze Rhodes, a który powinien być jak najmniejszy).

(numeracja stron na podstawie wydania: Marginesy 2021)

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-05-13
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jak powstała bomba atomowa
2 wydania
Jak powstała bomba atomowa
Richard Rhodes
9/10

Stworzenie bomby atomowej na zawsze zmieniło bieg historii. Coś, co zaczęło się jako zaledwie interesujący problem teoretyczny w fizyce, z przerażającą szybkością zmieniło się w broń masowej zagłady....

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 3 lata temu
Świetna recenzja. Książkę już mam w schowku i dojrzewam do zakupu.
× 2
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · ponad 3 lata temu
Książka chyba długo nie zostanie zastąpiona innym, pełniejszym opracowaniem (po polsku na pewno). Polecam.
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 3 lata temu
A ja mam już na półce. :)
× 2
@toptangram
@toptangram · ponad 3 lata temu
Muszę pamiętać o tej książce.
Jak powstała bomba atomowa
2 wydania
Jak powstała bomba atomowa
Richard Rhodes
9/10
Stworzenie bomby atomowej na zawsze zmieniło bieg historii. Coś, co zaczęło się jako zaledwie interesujący problem teoretyczny w fizyce, z przerażającą szybkością zmieniło się w broń masowej zagłady....

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Carmel-by-the-Sea

Pieśń komórek
Życie komórkowe

Po sukcesie dwóch poprzednich książek (o nowotworach i o genach), Siddhartha Mukherjee pokusił się przygotowanie opowieści o komórce. „Pieśń komórek. Nowa epoka medycyny...

Recenzja książki Pieśń komórek
Na bulwarach czyhają potwory
Mity ruchomych obrazów

Trzeci tom reporterskiej trylogii amerykańskiej Macieja Jarkowca tworzy zbiór historii, inspirowanych kilkunastoma filmami, czasem stanowiących wprost zaplecze dla konkr...

Recenzja książki Na bulwarach czyhają potwory

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl