Informacja na temat książki kucharskiej inspirowanej serialem ,,Przyjaciele" bardzo mnie ucieszyła, podobnie jak możliwość jej zrecenzowania. Niedługo później uświadomiłam sobie jednak, że nigdy wcześniej nie recenzowałam takiej pozycji, nie wiedziałam więc na jakie elementy powinnam zwrócić uwagę i co w tym przypadku jest najbardziej istotne. Po zapoznaniu się z treścią i przetrawieniu jej zdecydowałam się na wyszczególnienie w punktach rzeczy, które poddałam analizie.
1. Okładka i szycie
Książka została wydana w twardej oprawie, co teoretycznie powinno ułatwić korzystanie z niej w trakcie gotowania, bez konieczności łamania grzbietu, by interesujący nas przepis był otwarty i się nie zamykał. Niestety, w przypadku tej książki trzeba ją niekiedy ,,wygiąć", by strony się nie zamykały.
2. Kompozycja książki
Książka ,,Ten, w którym są wszystkie przepisy" składa się z 5 części. Pierwsza to przystawki, druga zawiera przepisy na lunch, trzecia propozycje obiadów i kolacji, czwarta desery, piąta przepisy na drinki i napoje. Najwięcej miejsca poświęcono przepisom na obiady i kolacje, najmniej tym z propozycjami na lunch. Każdą z części otwiera strona z tytułem oraz panoramą Nowego Jorku.
Jeśli chodzi o zdjęcia przygotowanych potraw, mogę o nich powiedzieć jedynie to, że są ładne
Książka poprzedzona została krótkim wstępem, w którym autora opisała swoje zamiłowanie do serialu. Padło w nim również następujące zdanie ,,Na potrzeby tej książki stworzyłam przepisy inspirowane daniami, które pojawiły się w konkretnych odcinkach Przyjaciół."Nie wiemy więc, co skłoniło autorkę do napisania tej książki, czy pomysł stworzenia takiej pozycji wyszedł z inicjatywy autorki, czy też wydawnictwa.
3. Kim jest autorka książki
Niestety, w zawartej na końcu książki notce o autorce, możemy przeczytać o niej 2 zdania, z których wynika, że interesuje się latami 90., jest znawczynią przyjaciół (na czym to przyjaciołoznawstwo polega, niestety nie wiemy), piecze ciasta, wymyśla przepisy i pisze o jedzeniu. Nic więcej. Wiedziona ciekawością postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na temat pani Finney, niestety nie natrafiłam na żadną stronę/bloga kulinarnego jej autorstwa, jedyne co udało mi się odnaleźć, to jej profile społecznościowe, na których raz na jakiś czas dzieli się ze światem zdjęciami swoich wypieków. Czy to wystarczy, żeby wydać książkę kulinarną? Jak widać tak.
4. Przepisy
Przechodzimy do meritum każdej książki kucharskiej, czyli do przepisów. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to banalność niektórych z nich. Rozumiem, że nie każdy jest Gordonem Ramsay'em, ale czy naprawdę w książce kucharskiej musi znajdować się przepis na...tosta? I to nie jakieś super wyjątkowego, polanego sosem truflowym, tylko najzwyczajniejszego w świecie tosta - ze złączonych kromek chleba, przekładanych plastrem żółtego sera. Podobnie jest chociażby z przepisem na... deskę serów. I nie, nie znajdziemy w tym przepisie porady jak zrobić deskę, albo jak przygotować ser, po prostu kupujemy w sklepie bagietkę ( którą następnie podgrzewamy w piekarniku), kilka serów i kładziemy to na deskę.
Jak ja mogłam żyć tyle lat bez takiej wiedzy? Jeśli od nadmiaru wrażeń czujecie się spragnieni, możecie napić się czekolady na gorąco, przepis na jej wykonanie jest oczywiście w książce, bo może nie każdy wie, że trzeba podgrzać mleko i dodać do niego kakao.
Oczywiście w książce znajdują się także przepisy wymagające niego więcej zaangażowania i umiejętności, np. przepis na lasagne czy pizzę (choć w przypadku pizzy też sceptycznie podchodzę do przepisu, gdy na wstępie widzę, że potrzebujemy GOTOWEGO ciasta na pizzę. Nie uważam się za mistrza gotowania, ale zrobienie ciasta na pizzę na prawdę nie jest trudne!).
Kolejna rzecz, choć nie mam tu pretensji do autorki, to coś, co zawsze denerwuje mnie we wszystkich przepisach, czyli podawanie proporcji w szklankach. Jestem osobą, która lubi mieć podane konkretne porcje, więc ten zarzut wynika wyłącznie z moich upodobań.
Na okładce książki możemy znaleźć informację, że znajduje się w niej ,,całkiem spory wybór potraw wege" - jeśli jako wege rozumiemy pieczonego batata, albo cydr jabłkowy, to faktycznie, wybór jest spory. No dobra, jest też wegetariańska lazania, ale do jej wykonania użyty jest m.in. parmezan, a być może nie każdy wie, że sery dzielimy na takie z podpuszczką odzwierzęcą i te z mikrobiologiczną. Te pierwsze nie są wegetariańskie, zalicza się do nich m.in parmezan. Nie spotkałam się dotychczas z parmezanem z podpuszczką mikrobiologiczną, chyba, że mówimy o wegańskim parmezanie z orzechów nerkowca. W nim nie ma żadnej podpuszczki. Wspominając o weganizmie, niestety jeśli wśród fanów Przyjaciół znajdują się osoby niejedzące zarówno mięsa, jak i nabiału, nie znajdą w tej książce dla siebie zbyt wielu przepisów.
5. Podsumowanie
Trudno oczekiwać, by z serialu, w którymi nic nie dzieje się naprawdę, czerpać wiedzę życiową, czy właśnie chociażby przepisy. Niestety książka ,,Ten, w którym są wszystkie przepisy" nie jest ani wyjątkowa, ani odkrywcza. Mam wrażenie, że to pozycja napisana wyłącznie po to, by na niej zarobić, przecież wszystko z ,,Przyjaciółmi" w tytule się sprzeda. Z reguły nie zniechęcam do kupowania książek, ale w tym przypadku naprawdę lepiej poszukać innych pozycji, albo po prostu sięgnąć po przepisy z internetu.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl