Pochodzenie tytułu: Jeśli ktoś przychodzi, żeby cię zabić, powstań i zabij go pierwszy – Talmud Babiloński, Traktat Senhedryn, 72, 1 [1].
Zaczyna się od tysięcy kłód jakie Izrael (rząd, służby specjalne, urzędy, instytucje) rzucał pod nogi autorowi, znanemu izraelskiemu dziennikarzowi, gdy stało się wiadome, że planuje napisać tę książkę. Do osób, z którymi mógłby chcieć rozmawiać, wysyłano oficjalne ostrzeżenia. Tych ważniejszych osobiście odwiedzali wysokiego szczebla urzędnicy. Kiedy już czytelnik zaczyna się zastanawiać, jakim cudem w takim razie ta pozycja powstała i ukazała się drukiem, Ronen Bergman chwali się, kilka stron dalej, jak to przeprowadził tysiące wywiadów i zgromadził tysiące dokumentów. Ups! Widać Bergman jest lepszy od całego wywiadu Izraela, uznawanego notabene za najlepszy na świecie. A może chciał się pochwalić (sam pisze w książce, że każdy chce się pochwalić swoimi dokonaniami) i mocno przerysował rzekome przeszkody i utrudnienia?
Ta książka dotyczy głównie zamachów i selektywnych eliminacji przeprowadzonych przez Mossad (i inne organizacje związane z izraelskim rządem) zarówno w czasach pokoju, jak i w trakcie wojny [2].
„Powstań i zabij pierwszy” to reporterska opowieść o historii Izraela (państwa) oraz działań, jakie musieli podejmować Izraelczycy, żeby przetrwać. Państwa arabskie, spiskowały, zawierały sojusze militarne i planowały wojnę z Izraelem, zanim ten w ogóle powstał – to akurat fakt znany od dziesiątków lat. Jednak kluczem jest zapewne słowo „musieli”. Naprawdę musieli, a może tylko tak im się wydawało, czy po prostu było to korzystne? Musieli zlikwidować terrorystów z „Czarnego Września”, którzy dokonali zamachu na izraelskich sportowców podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium? Pomordowanych sportowców nie przywróciło to do życia, ale może korzystne było wysłać w świat wiadomość, że każdy, kto próbuje zabijać Izraelczyków, sam zostanie zabity? Skuteczna zemsta znakomicie zmniejsza zapał do organizowania kolejnych zamachów i zbrodni.
Wiele razy w książce pojawia się określenie „eliminacja selektywna”. Podczas rzezi Béziers opat Arnaud, wobec wątpliwości krzyżowców co do zabijania kobiet, dzieci i katolików odparł rzekomo: „Zabijcie wszystkich! Bóg rozpozna swoich”. Następnie namiestnik apostolski, opat Arnaud zdał papieżowi listownie następującą relację: „Dzisiaj Wasza Świątobliwość, dwadzieścia tysięcy mieszkańców wydano mieczowi, niezależnie od posady, wieku czy płci". To nie była eliminacja selektywna. Selektywna to wyeliminowanie, zwykle zabicie, ale nie zawsze, kogoś szczególnie ważnego, odpowiedzialnego, wysokiej rangi dowódcy, ważnego polityka, przywódcy jakiejś organizacji, na przykład islamskich terrorystów, sprawcę ludobójstwa itp.
Podczas intifady Al-Aksa (druga intifada Palestyńczyków przeciwko izraelskim władzom; pierwsza została nazwana intifadą kamieni) Izrael wykonał podobno około 800 takich akcji. Prawie wszystkie stanowiły część działań przeciwko terrorystycznej i zbrodniczej organizacji Hamas w strefie Gazy. Za czasów prezydentury Baracka Obamy amerykańskie tajne służby zrealizowały jedynie 353 takie selektywne eliminacje. No, proszę, nie tacy źli ci Amerykanie. Ale poważnie – w tym momencie pojawia się kolejna wątpliwość: czy to znaczy, że te polityczne i inne skrytobójstwa są powszechnie znane? No, raczej nie. Skąd o nich tak dokładnie wie Ronen Bergman? Skąd wie, że było ich właśnie tyle i dokładnie tyle? Gdyby Bergman napisał, że tyle zostało ujawnionych, w ten lub inny sposób, z tych lub innych powodów, to brzmiałoby to zdecydowanie bardziej wiarygodnie, niż twierdzenie, że było ich dokładnie 353.
Działania służb specjalnych Izraela skierowane są nie tylko przeciwko wrogim państwom, ale także organizacjom terrorystycznym. Ronen Bergman opisuje akcje zakończone sukcesem oraz te, które się nie powiodły przez złe decyzje, kiepską organizację, niewłaściwe przygotowanie, a było takich, zwłaszcza w początkowej fazie tworzenia się państwa, całkiem sporo, może nawet znacznie więcej niż tych udanych.
17 marca 1954 roku banda dwunastu arabskich terrorystów zaczaiło się na cywilny autobus jadący z Elijatu do Tel Awiwu na Przełęczy Skorpiona, na krętej drodze w sercu pustyni Nagew. Strzelając z bliska, zabili jedenastu pasażerów. Dziewięcioletni chłopiec, Chaim Furstenberg, ukrył się pod siedzeniem, po czym wstał, kiedy terroryści wyszli z autobusu i zapytał: »Poszli już sobie?«. Terroryści usłyszeli go, wrócili i strzelili mu w głowę. Przeżył, ale był sparaliżowany aż do śmierci trzydzieści dwa lata później. Arabowie okaleczyli ciała zabitych i napluli na nie [3].
Żydzi w odwecie… nie, nie spalili dwóch wiosek, nie wymordowali ich mieszkańców, nie zabili wszystkich dwunastu arabskich zbrodniarzy… Zastrzelili dowódcę oddziału. Okropni są ci Żydzi, prawda?
Można byłoby powiedzieć, że to było dawno temu, ale tego typu wydarzenia nie skończyły się; czasem jest ich mniej, czasem więcej. Przeciwnikami Izraela jest 21 państw arabskich (słownie: dwadzieścia jeden). Państwa te odkryły fantastyczny model walki z Izraelem – to nie Egipt, Syria czy Palestyna zaatakowały Izraelczyków i wymordowały cywilów, kobiety, dzieci. To zawsze robią organizacje terrorystyczne typu Hezbollah, Hamas czy Fatah. Kraje arabskie oficjalnie potępiają terrorystów i… skrycie finansują i wspierają.
Poza dwoma wątpliwościami, które wspomniałem na początku, książka sprawia wrażenie opracowania niezwykle rzetelnego, a to jest ważne dla czytelników, którym partyjna propaganda nie myli się z rzetelną wiedzą i faktami. Autor podejmuje też trudny temat ocen moralnych działań odwetowych i selektywnych eliminacji, także tych podejmowanych prewencyjnie; prezentuje fakty, nie przekonuje. Zapewne dlatego pozycja ta jest tak dobra.
---
[1] Bergman Ronen, „Powstań i zabij pierwszy”, przekład Piotr Grzegorzewski i Jerzy Wołk-Łaniewski, wyd. Sonia Draga, 2019, e-book.
[2] Tamże.
[3] Tamże.