Ten jeden dzień recenzja

Po książkę sięgnęłam z ciekawości, ponieważ pozostałe dwa bestsellery nawet mi się podobały. 
W książce poznajemy Willema oraz Allyson, którą Willem nazywał Lulu. Ona jest poukładaną dziewczyną, która wszystko ma zaplanowane, zaś Willem jest początkującym aktorem, który jest spontaniczny, nic nie planuje i żyje z dnia na dzień. Pod jego wpływem i lekką namową Allyson chce spróbować żyć inaczej, chce coś przeżyć i postanawia zwiedzić z nim Paryż. Przeżywają tam mnóstwo przygód, aż w końcu coś zaczyna między nimi iskrzyć, w końcu są w Paryżu- mieście miłości... lecz pewnego dnia on znika, a ona zostaje sama- w obcym mieście, nie znając języka, z mnóstwem pytań na które nie zna odpowiedzi, nie wie co ma teraz ze sobą zrobić i najgorsze o czym nie może przestać myśleć- to czemu ją zostawił po tym co razem przeszli. Później zaczęła go szukać niestety nie mogła go znaleźć na żadnych stronach, social miediach ponieważ nie wiedziała o nim zbyt dużo.  Bardzo mnie ten wątek zainteresował i nie mogłam się oderwać od książki, zapewnianie siebie, że „tylko jeden rozdział i na dziś koniec” nie działał, musiałam czytać dopóki nie wiedziałam jak się sprawa zakończy. Także końcówkę czytałam już na jednym tchu. W końcu Allyson wyjeżdża z Paryża i próbuje zapomnieć o swoim kochanku, i chce zacząć żyć od nowa- sama.  Ale czy tak się da? Jest kontynuacja tej książki, która mam na swojej biblioteczce, także jestem spokojna bo nie zostałam z mnóstwem pytań bez odpowiedzi! (Początek drugiej książki opisywany jest oczami Willema). Książka mi się podobała, szybko się czytało, historia fajna- chociaż uzmysłowiłam sobie, że czytałam już podobną historię. Pomysł może nie jest oryginalny ale też warto wspomnieć, że książka nie jest źle napisana. Momentami książka była nudna, Allyson też czasem mnie irytowała i nie mogłam zrozumieć jej toku myślenia ani decyzji, które podejmowała. Jeśli ktoś szuka lekkiej książki, przerywnika, niezbyt wymyślnej historii, albo po prostu szuka czegoś lekkiego- to polecam.