"Telefony do przyjaciela" jest moim trzecim spotkaniem się z twórczością Anny Łaciny. Po "Czynniku miłości" i "Kradzionych różach" nadszedł czas na poznanie dwóch sióstr (z którymi nie mogłam pożegnać się nawet na moment). Historia opisana w tej książce kolejny raz udowodniła, że Anna Łacina zasługuje na miano bestsellerowej pisarki.
Jedna nie wyobraża sobie życia bez sportu, świetnie pływa i żegluje, druga woli szachy i komputer. Jedna flirtuje i łamie serca, druga nieśmiało czeka na wielką miłość. Jedna lubi pisać listy, druga wstydzi się swojej dysleksji.
Dwie siostry, dwa charaktery... jeden chłopak. I nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku.
Dlaczego Marzena nie lubi schodów? Komu śnią się syreny i co może się wydarzyć latem na jeziorze?
Poznajmy Annę, osiemnastoletnią uczennicę liceum, która przyjeżdża do Iławy do dziadków - naturalnie na wakacje. Dziewczyna nadal jest przybita swoimi kłopotami sercowymi (które będą miały w przyszłości istotny wpływ na rozwój akcji). Na przystanku czeka na nią starsza o rok siostra, Marzena - wiecznie uśmiechnięta maturzystka, która również pragnie odpocząć u dziadków przed studiami. Ania dowiaduje się o odważnym i bohaterskim czynie swojej siostry - Marzena uratowała tonącego człowieka. Jest pełna podziwu, lecz w głębi podświadomości czuje ucisk - kolejny raz Marzena jest tą wspaniałą, mimo że to przecież ona ma większe "predyspozycje". Jak to możliwe, że jej starsza siostra jest tak idealna: świetnie pływa, gra w kosza, potrafi prowadzić interesujące rozmowy, a do tego wszystkiego potrafi zawrócić w głowie niejednemu swemu adoratorowi. Ania czuje się niechciana - dziecko z "wpadki" - przy swojej niepełnosprawnej siostrze, Marzenie.
Zanim jeszcze zajrzałam do książki wiedziałam, że nie będzie to książka o "niczym". Pani Anna Łacina nie potrafi pisać o "niczym". Potrafi natomiast tworzyć wciągający świat przedstawiony, prawdziwych bohaterów z życiowymi - czasami banalniejszymi, czasami poważniejszymi - problemami. Nie ma tu miejsca na wampiry, czarownice i inne wymyślne stworzenia. Bo to po prostu nie ma sensu - czyż nasze życie nie jest wystarczająco trudne i skomplikowane? W "Telefonach do przyjaciela" poruszony został temat niepełnosprawnych ludzi i jestem święcie przekonana, że wiele ludzi, czytając książkę, będzie otwierało oczy ze zdumienia i powtarzało: "To oni tak mogą"?
Zacznę od mojej ulubionej bohaterki, którą już przy pierwszym spotkaniu polubiłam - Marzenie. Jest to barwna i charakterystyczna postać. Inteligentna, twardo stąpającą po ziemi, nie dającą sobie w kaszę dmuchać, ale również serdeczna i kochana siostra, wnuczka i dziewczyna. I miałaby życie usłane różami, gdyby nie to, że urodziła się chora na RKiW (rozszczep kręgosłupa i wodogłowie). Autorka naprawdę świetnie wykreowała tę postać, a w szczególności jej otoczenie, tak bliskie naszym realiom. Dopóki ludzie nie zauważą kalectwa Marzeny traktują ją jako piękną, inteligentną, dowcipną i czarującą dziewczynę. Lecz wszystko się zmienia, kiedy Marzena wsiada na wózek inwalidzki - nagle wszystkie jej cechy bledną lub nawet znikają, przez co staje się niewidzialna. Jednak mimo to Marzena jest optymistką i z uśmiechem i bez żalu podnosi wszystko, co jej los rzuca pod nogi.
- Moim zdaniem - ciągnęła Marzena - sedno leży w akceptacji. W tym, że akceptuję samą siebie, wszystkie moje mocne i słabe strony, ale przede wszystkim ważne jest to, by ktoś na wózku, czy koślawy, czy gruby, czy brzydki, był traktowany jak pełnoprawny członek społeczeństwa, a nie jak UFO. Jeśli ktoś nie tylko bierze, lecz także daje, choćby przez to, że wykonuje pożyteczną pracę, to ma większe szanse na bycie niezależnym i szczęśliwym człowiekiem.
Druga główną bohaterką jest Ania. Dziewczyna przeżywa swoje wielkie miłości - chłopak, któremu uwierzyła i którego kochała, okazał się zwykłym dupkiem (oj, nazywajmy rzeczy po imieniu!). Jest inna od swojej starszej siostry, a dokładniej - są zupełnie różne. Ania została obdarzona umysłem ścisłym, przez co nie potrafi pisać tak długo i pięknie jak Marzena (co będzie oczywiście miało istotny wpływ). Nie potrafi też pływać i nie uprawia żadnego sportu. Woli las od jeziora, więc pływanie łódką dziadka nie jest jej wymarzonym zajęciem. Natomiast potrafi dobrze grać w szachy (jest wielokrotną zwyciężczynią w turniejach) a także dobrze zna się na komputerach. Zwykła ciekawość, a także niewątpliwie przypadek, sprawia, że natrafia na Krzysia, chłopaka, którego uratowała jej siostra, a który później pomyli obie siostry i to właśnie Ani będzie wyrażał swoją wdzięczność i obdarzy miłością. Dziewczyna zakochuje się w nim i naprawdę podaje się za jego wybawicielkę. Do komplikacji uczuć dołącza Łukasz, jej pierwsza wielka miłość, który postanawia o nią zawalczyć - momentami przyprawiającą dziewczynę o ciarki na plecach.
W książce pojawia się trójka najważniejszych chłopaków, którzy będą istotni dla obu sióstr. Ale nie martwcie się, drodzy czytelnicy, to nie jest ten typ powieści dla dziewczynek, gdzie największym zmartwieniem głównych bohaterek będzie pytanie: "Którą z nas on wybierze"? Nie, nie. Chłopcy są, ale bardziej nadają smaczku całej historii, aniżeli są jej najważniejszymi filarami. Tak więc mamy Qbę (Jakuba), Krzysia i Łukasza. Każdy z nich jest inny i każdy z nich będzie miał ogromny wpływ na dalsze życie obu sióstr. Anna Łacina genialnie plącze związki pomiędzy nimi i kiedy w końcu myślimy: "Tak, tak, na pewno jego wybierze!", autorka kolejny raz nas zaskakuje.
Jednakże nie jest to książka czysto młodzieżowa, czysto dziewczęca. Mimo zaliczenia jej do kategorii: "Dla dziewczyn" "Telefony do przyjaciela" dotykają również historii starszych ludzi (nie tak bardzo, jak "Kradzione róże", ale jednak). Mamy więc przystojnego Józka, ciocię Krysię, babcię Zofię czy dziadka Zygmunta, którzy nie są jedynie kukiełkami i zapełnieniem tła, lecz również mają swoje zmartwienia.
Kolejnym plusem powieści jest humor. Uśmiechałam się podczas czytania, a kiedy tylko pojawiał się Qba... - przyłapywałam siebie na głośnym śmianiu.
W każdej książce autorki możemy zachwycać się jej lekkim piórem - prosty język, który potrafi wytłumaczyć nawet najtrudniejsze rzeczy to już znak rozpoznawczy Anny Łaciny.
"Telefony do przyjaciela" mają dla mnie istotne znaczenie i jestem pewna, że jeszcze nie raz do niej powrócę. Wartka akcja, sympatyczni bohaterowie, łączenie poważnych problemów z błahostkami - tak, to coś, czego się nie zapomina.
Jedna z moich ulubionych autorek nie zawiodła moich oczekiwań. A nawet powiem więcej - "Telefony do przyjaciela" powinny znaleźć się na liście MUST READ czy to młodego, czy starego czytelnika, bowiem książki Anny Łaciny są zaadresowane do każdego (moja mama nie mogła oderwać się od powieści).
~~*~~
Znalazłam w sieci blog prowadzony przez matkę chłopczyka cierpiącego na RKiW. Zapraszam na niego bardzo serdecznie po więcej informacji na temat choroby, ale także życia codziennego. Chłopiec spotkał się z Anną Łaciną, która przeczytała mu jedną ze swoich książek. Po więcej informacji zapraszam tutaj - LINK
PS. Oczekujcie z niecierpliwością niespodzianki związanej z Anną Łaciną :) Już niebawem!
A ja w tym czasie czekam na 14 sierpnia, kiedy będzie miała miejsce premiera "Miłość pod psią gwiazdą"!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tytuł: Telefony do przyjaciela
Autor: Anna Łacina
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2012
Liczba stron: 368
Kategoria: Familijna
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ocena: 6 (celujący)
Wniosek: "Telefony do przyjaciela" stała się jedną z moich ulubionych książek, którą na pewno będę polecała kolejnym osobom!