Co może robić student podczas wykładu, który, delikatnie rzecz ujmując, nie za bardzo go interesuje? Myśleć o tym co zje na kolację? Malować długopisem jakieś abstrakcyjne obrazy na ostatniej kartce notesu? Nie wiem, ale wśród moich znajomych króluje czytanie. Pewnego razu któryś z moich kolegów, nie pamiętam który, wpadł na pomysł stworzenia czegoś na kształt rankingu książek, które najlepiej pomagają przetrwać półtorej godziny Filozofii. Wszyscy wyciągnęliśmy to, co akurat mieliśmy ze sobą i okazało się, ku mojemu lekkiemu zdumieniu, że króluje twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Od razu przypomniałam sobie mojego brata - wielkiego fana Wiedźmina. Przeczytał wszystkie książki, obejrzał serial, a obecnie zajął się grą komputerową. Uznałam więc, że nie mam wyjścia - czas najwyższy na moje pierwsze spotkanie z Geraltem z Rivii.
Andrzej Sapkowski, nie wiem czy słusznie, zawsze kojarzył mi się z klasykiem polskiego fantasy. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród, więc sama nie rozumiem dlaczego wcześniej nie sięgnęłam do jego twórczości.
"Ostatnie życzenie" to fantastyka w czystej postaci - zgrabna mieszanka high, dark i heroic fantasy. Książka zalicza się do cyklu wiedźmińskiego, w skład którego wchodzą dwa zbiory opowiadań i pięciotomowa "Saga o Wiedźminie".
W pierwszej części cyklu poznajemy Geralta z Rivii, wiedźmina, którego celem życiowym jest zabijanie lub odczarowywanie różnego rodzaju potworów nękających ludzi. Leczy się on właśnie u swojej przyjaciółki - kapłanki Nenneke, w świątyni bogini Melitele, po powrocie z Wyzimy, gdzie został ranny podczas wykonywania jednego ze swoich zadań. W międzyczasie, dzięki jego wspomnieniom, przenosimy się w różne miejsca i śledzimy wcześniejsze przygody.
Wiedźmin nie ma wyjścia - został skazany na bycie tym, kim jest. Nie miał wyboru. Nikt nigdy nie zapytał go, czy przypadkiem nie chciałby być człowiekiem. Poddaje się przeznaczeniu i wykonuje swoje zadanie, mimo że marzy o człowieczeństwie, którego nie może mieć - tacy bohaterowie zawsze mnie fascynowali. Dobrzy, ale nie nudni. Uczciwi, porządni, ale nie pozbawieni charakteru.
Nie tylko Geralt jest postacią godną uwagi. Wszyscy bohaterowie to wielka zaleta tej książki. Jaskier wywołuje szeroki uśmiech na twarzy, jest postacią specyficzną, zupełnie różną od Wiedźmina, nie da się go nie lubić. Kapłanka, jak to zwykle z tego typu bohaterami bywa, jest tajemnicza, ale życzliwa. Budzi szacunek, nikogo się nie boi. Wreszcie Yennefer - nie ma w niej nic z miałkiej czarodziejki, to prawdziwa wiedźma. Nie jest ani jednoznacznie dobra, ani zła. Różni się od zwykłych kobiet, a jednocześnie ma sporo ich cech.
Akcja nie ustępuje bohaterom. Opowiadania czyta się z zapartym tchem. Historie wciągają, jakby magia o której się czyta "wychodziła" z książki i czarowała czytelnika. Diabły, strzygi, elfy, krasnoludy, eliksiry, a nawet dżin - wszystkiego tego można się spodziewać w "Ostatnim życzeniu".
Książkę czytałam dosyć długo, mimo, że nie jest zbyt obszerna - nie wiem z czego to wynikało. Napisana jest językiem stylizowanym, ale łatwo się do niego przyzwyczaić. W niektórych momentach miałam wrażenie, jakby Sapkowski zapomniał o "postarzeniu" języka i przez to zdarzały się fragmenty ze słowami, które w żaden sposób nie kojarzą mi się z czasami minionymi. Dawało to jednak bardzo ciekawy efekt.
"Ostatnie życzenie" powinno być lekturą obowiązkową dla wszystkich fanów fantastyki. Być może przypadnie również do gustu wielbicielom rycerzy, starych wierzeń i legend oraz stylu Sienkiewiczowskiego.