„Życie jest bardziej zaskakujące, niż wynikałoby z racjonalnych przesłanek.”
Trudno mi jest zrozumieć, jak można skazać człowieka, któremu nie udowodniono winy, a mimo to zostaje zamknięty w więzieniu na długie lata, co w efekcie odbija się na jego psychice i życiu. W takiej sytuacji znalazł się bohater książki „Za żywopłotem”, który musi na nowo odnaleźć się w zupełnie nowych warunkach, gdyż w ciągu kilkunastu lat odsiadki wyroku, świat zmienił się całkowicie. Nie zmieniła się tylko ludzka podłość i uprzedzenia.
W 1996 roku trójka przyjaciół: Miłosz, Jakub i Wojtek tworzyli zgraną paczkę przyjaciół realizującą swoje marzenia, z powodzeniem prowadząc firmę specjalizującą się w produkcji części do ultrasonografów oraz tworzeniu oprogramowania dla szpitali. Dwadzieścia lat później, w 2016 roku ich świat całkowicie się zmienił, a ówczesne plany zostały zniweczone przez trzy wydarzenia. W 2001 roku - wypadek samochodowy ze śmiertelnym skutkiem, w którym zginął Wojtek, a dwa miesiące później został zamordowany, w gabinecie firmy, Jakub Tomczyk. Zebrane dowody doprowadziły śledczych do wniosku, że zabójcą jest Michał Zdebski, który został osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze.
Gdy zaczynamy poznawać wydarzenia, mija właśnie 15 lat od tamtych dramatycznych wydarzeń, a Miłosz wychodzi na wolność. To jednak dopiero początek jego gehenny, gdyż mimo, że nie był winny śmierci przyjaciela, to łatka mordercy przylgnęła do niego, niczym widoczne znamię. Miłosz postanawia dowiedzieć się, kto stoi za śmiercią Kuby i jego więziennym koszmarem, więc wszczyna własne śledztwo. Wkrótce odkrywa, że ślady prowadzą w przeszłość, która łączy ze sobą wydarzenia, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego.
Nic nie zapowiadało na początku takich emocji, jakie stały się moim udziałem wskutek lektury tej książki. Pierwsze strony są raczej spokojne, bardziej przypominające powieść obyczajową, a nawet psychologiczną, gdyż stopniowo poznajemy postacie, które w tej historii odgrywają znaczącą rolę. Każda z nich mierzy się ze swoimi demonami i próbuje ułożyć sobie życie na nowo, po traumatycznych przeżyciach.
Anna Tomczyk, pomimo upływu czasu nadal przeżywa śmierć męża, a do tego musi znosić despotyczny charakter teściowej, która zamieszkała razem z nią po tragedii sprzed piętnastu lat. Jej syn Michał nie pamięta ojca. Teraz ma 16 lat, więc gdy Jakub został zamordowany, wówczas chłopak miał roczek. Obecnie wielokrotnie wysłuchuje pochwały ojca i wciąż jest przez babkę Helenę porównywany właśnie z nim. Michał zaczyna mieć tego dość. Miłosz z kolei wciąż ma powracające koszmary i powięzienną traumę, ale mimo to nie poddaje się i coraz bardziej wnika w wydarzenia z przeszłości i próbuje odnaleźć winnego.
„Za żywopłotem” to wciągający, o niebagatelnym przebiegu kryminał, z dobrze zaplanowaną intrygą. Bez problemów można się wczuć w dziejącą się historię i z zapartym tchem śledzić kolejne wydarzenia. Wprawdzie akcja jest zróżnicowana i czasami skupiona na przeżyciach bohaterów, ale wszystko jest tu wyważone i nie ma przesady. Pozwala to śledzić poczynania poszczególnych osób, w tym także tej, która stoi za osadzeniem Michała w więzieniu.
Autorka doskonale połączyła ze sobą atmosferę charakterystyczną dla thrillera z psychologicznym podłożem i obyczajowymi wątkami, dając nam w swojej debiutanckiej książce ogrom emocjonalnego dreszczyku, ale też stawiając pytania związane z ferowaniem wyroków, podejmowanymi decyzjami i ich konsekwencjami. Pokazuje przy tym, jak łatwo można manipulować informacją, interpretować ujawnione fakty, a tym samym zniszczyć człowieka. Zwraca też uwagę na to, że człowiek skazany, nawet za niewinność, po wyjściu na wolność zastaje zupełnie nową rzeczywistość, która przytłacza i może ponownie wepchnąć go na złą drogę. Musi na nowo się w tym odnaleźć, a nie jest to proste. Michał miał szczęście, że wśród swoich znajomych miał Igora, który obecnie jest mecenasem, a do tego ma możliwości, by wprowadzić przyjaciela w struktury społeczne.
To udany debiut pani Marii Biernackiej-Drabik, której sposób pisania jest przejrzysty, lekki, uporządkowany, bez wrażenia początkowego pióra, a każdy wątek jest doskonale poprowadzony i wyjaśniony. Przedstawiona historia pokazuje też, że za żywopłotem mogą skrywać się dramaty, które nie zawsze wychodzą poza ogrodzenie domu, a ujawnienie ich pozostaje szokiem dla sąsiadów i najbliższych osób.
Maria Biernacka-Drabik to polonistka nieustannie odnajdująca w swojej pracy radość. Kocha Lubelszczyznę, z której pochodzi i na której mieszka, ale najchętniej odpoczywa na bieszczadzkim szlaku lub w zaciszu mazurskiej wsi. Z potrzeby twórczej realizacji jest też autorką scenariuszy dla młodzieżowych grup teatralnych i reżyserem czerpiącym frajdę z kreatywności i spontaniczności młodych aktorów.
Każdy skazany twierdzi, że siedzi za niewinność. A jeśli rzeczywiście spędził w więzieniu długie lata za czyn, którego nie popełnił? Jak daleko się posunie, by po wyjściu na wolność schwytać prawdziw...
Każdy skazany twierdzi, że siedzi za niewinność. A jeśli rzeczywiście spędził w więzieniu długie lata za czyn, którego nie popełnił? Jak daleko się posunie, by po wyjściu na wolność schwytać prawdziw...
Maria Biernacka-Drabik w swojej debiutanckiej powieści "Za żywopłotem" zabiera nas w niesamowitą podróż przez mroczne zakamarki ludzkiej psychiki, kryminalne intrygi i niezwykłe przeżycia głównego bo...
Czy można umrzeć za życia? Żyć, zdawałoby się pełną piersią, będąc zdrowym na ciele i umyśle jednak będą pozbawionym wszystkiego, co dotąd było na wyciągnięcie ręki? Historia Miłosza dowodzi, że tak....
@grazyna.podbudzka
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...