Tytułowe holenderskie depresje to nie stan ducha, a dosłownie walka o zachowanie równowagi między terenami lądu, a stale wdzierającą się w głąb niego wodą. Małe, aczkolwiek sprawnie zarządzane terytorium, zasiedlane przez ludzi zaradnych, pracowitych, a przy tym skąpych, oceniających obcych powierzchownie, bo nie nawykli do angażowania się w sprawy innych, jednocześnie zaangażowani w prace zespołową, odrzucający hierarchię. Naród z pragmatycznym podejściem. Przestrzegają przepisów kierując się zdrowym rozsądkiem, nie trzymając się sztywno zasad, a jedynie wykorzystując je do naprawienia sytuacji. Bo jak sam Auto przyznaje: "Działanie oparte na podstawie absolutnych zasad etycznych to dla nich zakłamywanie realiów, prowadzące do zbędnych kłótni." (s.385)
Orzechowski przybliża wizerunek państwa, które niejednokrotnie jest mylnie odbierane przez obcokrajowców. I mimo iż Autor zaczyna od wyjawienia swojej fascynacji do Holandii od najmłodszych lat, to w swej opowieści nie czyni narodu niderlandzkiego szczególnie wyjątkowym na tle Europy. Zasadniczo stara się ukazać każdy aspekt mający wpływ na charakterystykę tak ludzi, jak i miejsc, o których mówi, a przede wszystkim systemu, religii i tradycji, w jakich są zakorzenieni. Nie jest to błogi obrazek państwa wyrosłego na morzu, gdzie kanały są widokiem codziennym i rzadko kojarzą się tak romantycznie jak w Wenecji.
Zawartość treści można podzielić na informacje budujące współczesną organizację kraju ze wszystkimi przejawami globalizacji i wynikających z niej problemów oraz fakty z przeszłości, to jak kształtował się naród niderlandzki przez wieki. Cała przeszłość - a sięgamy głęboko, wydobywając niechlubną historię Holendrów np jako kolonizatorów - omówiona zwięźle, oddaje dzisiejszą pozycję tego niewielkiego kraju oraz mentalność jego mieszkańców.
Prawdę mówiąc Orzechowski dał mi więcej niż oczekiwałam. Spodziewałam się typowej opowiastki o miejscu bliskim Autorowi, a nie książki napisanej z takim zaangażowaniem, o walorach historycznych, uwypuklającą mało znane mi społeczeństwo. Pewnie jak większość Polaków, do tej pory odbierałam Niderlandy poprzez stereotypy, pewne hasła, które niekoniecznie znajdują potwierdzenie w dzisiejszej rzeczywistości. A tu Autor dzieląc się swoimi spostrzeżeniami uświadamia, że holenderski liberalizm i tolerancja wydają się być pozorne. Im bardziej zagłębimy się w temat, tym bardziej można poczuć się zaskoczonym wnioskami.
Orzechowski prezentując swoją fascynację Niskim Krajem z punktu historycznego, zaciekawił mnie bardziej niż się spodziewałam. Stąd też mnie kolejne rozdziały pochłaniały, ale być może innych właśnie te elementy książki mogą zniechęcić do zapoznawania się z holenderską odmiennością. Bo to naprawdę zasadniczo odmienny od pozostałych na naszym kontynencie, naród. Można by rzec, w wielu punktach, dziwaczny w swoich nawykach. Mnie ta książka wiele tłumaczy w zachowaniu Holendrów i ich podejściu do ludzi. Naświetla też pewnego rodzaju oderwanie jego mieszkańców od reszty Europejczyków i skupianie głównie na swoim, bez wtykania nosa w cudze interesy, o ile nie powoduje to dla nich szkody. I pomimo iż są ludem germańskim tylko pozornie mają wiele wspólnego z Niemcami.
Po tak zaskakująco ciekawej lekturze "Holandia.Presja depresji" przyjdzie mi teraz sięgnąć po "Belgijską melancholię" by dopełnić obrazu Niderlandów. Mam nadzieję, że treść dotycząca Belgii jest spisana w podobnym tonie, gdzie oprócz współczesnego oblicza społeczeństwa omawia się szerzej (przy tematyce holenderskiej mamy na ten temat wzmianki) fundamenty na jakich wyrastał naród. Uważam, że zapoznanie się z przeszłością pozwala lepiej zrozumieć dzisiejszy stan rzeczy.