𝑍𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧ę𝑡𝑎 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ć 𝑜𝑑 𝑟𝑎𝑧𝑢. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑝𝑜𝑧𝑛𝑎ć. 𝐼𝑐ℎ 𝑛𝑎𝑡𝑢𝑟𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑘𝑜𝑚𝑝𝑙𝑖𝑘𝑜𝑤𝑎𝑛𝑎. 𝑁𝑖𝑒 𝑠ą 𝑡𝑎𝑘 𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒𝑟𝑧𝑦, 𝑗𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑠𝑖 𝑐𝑧𝑤𝑜𝑟𝑜𝑛𝑜ż𝑛𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑎𝑐𝑖𝑒𝑙𝑒.
𝑍𝑎𝑘𝑙ę𝑡𝑎 𝑤 𝑐𝑖𝑠𝑧𝑦 Urszuli Gajdowskiej, to powieść, która mnie całkowicie oczarowała. Autorka zawarła w niej elementy romansu, dawne zwyczaje, tajemnice sprzed lat i odrobinę wątku kryminalnego. Zaklęta w ciszy to powieść niebanalna i wyjątkowa, wspaniała, chwytająca za serce. Niezwykle mądra i poruszająca.
Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że najnowsza powieść autorki – 𝑍𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑎 też mnie urzeknie. Jest w tej książce wszystko, co tak bardzo spodobało mi się w poprzedniej powieści autorki. Wyraziści bohaterowie, których nie sposób nie polubić, nutka kryminału, tajemnice z przeszłości, odrobina dreszczyku, sporo emocji, wspaniałe dialogi i pięknie zarysowane tło historyczne.
Luiza Lubieniecka nie miała łatwego życia. Straciła rodziców i majątek w nietypowych okolicznościach, a jej jedynymi krewnymi są dziadkowie, którzy przygarnęli ją pod swój dach. Luiza na przekór przyjętym społecznym zasadom i protestom najbliższych nie zamierza wyjść za mąż, bo woli zajmować się edukacją młodych panien, aniżeli pozwolić zamknąć się w domowych pieleszach. Sama zarabia na swoje utrzymanie, jest bowiem nauczycielką w Warszawie w jednej z niewielu pozostałych na terenach Kraju Nadwiślańskiego pensji dla dziewcząt z tak zwanych dobrych domów. Spędzając lato z dziadkami, odkrywa, że ich życie, a zwłaszcza babci nie jest tak idealne, jak jej się wcześniej wydawało. Babcia otrzymuje tajemnicze listy, ale nie chce, żeby ktokolwiek dowiedział się o sekrecie skrywanym latami, że nieprzerwanie od pół wieku jej myśli zaprząta mężczyzna, który nie jest jej mężem. Czyżby bolesna tajemnica babci, którą nosi w sercu, miała coś wspólnego, z tym że dwa mieszkające tak blisko siebie rody, są od lat zwaśnione?
Edwin Horodyński znany kobieciarz i bawidamek był podkomendnym zmarłego ojca Luizy, dużo mu zawdzięczał, więc postanowił teraz spłacić swój dług wobec niego i zaopiekować się jego rodziną, chociaż od tego pomysłu próbuje go odwieść przyjaciel Olgierd Czechowski. Edwinowi śmierć żony Lucjana i pożar dworu, wydają się podejrzane, czuje, że córce Lucjana także może grozić niebezpieczeństwo. Jedzie więc na pensję do Warszawy, na której jak domniemywa, uczy się Luiza, by ją ostrzec, ale ona nie jest już dziewczęciem pobierającym nauki, o czym Edwin nie ma pojęcia. Nieoczekiwanie ta dwójka, spotyka się w pociągu w drodze do Warszawy, z tą tylko różnicą, że Luiza doskonale wie, kim jest szarmancki i przystojny mężczyzna, a on nawet nie podejrzewa, że ma przed sobą Luizę Lubieniecką, bo dziewczyna przezornie podaje mu fałszywe nazwisko. Zła sława kobieciarza, jaka o Edwinie krąży w towarzystwie, budzi w dziewczynie uzasadnioną niechęć, ale zarazem jego urok osobisty i czar, jaki wokół siebie roztacza, nie pozwala jej zachować odpowiedniego dystansu. Edwin zaś nie potrafi powstrzymać się przed dokuczaniem lodowatej damie (jak ją w myślach określił),nie znał jej, ale miał dojmującą chęć pozostawienia śladu w jej pamięci.
Luiza to wyjątkowo świadoma kobieta, o poglądach uznawanych wówczas za kontrowersyjne. Nie mogła i nie chciała pogodzić się ze sposobem, w jaki dziadek traktował babcię. Z trudem powstrzymywała się od komentarzy, chociaż niejednokrotnie świerzbił ją język. 𝑁𝑖𝑒 𝑙𝑢𝑏𝑖ł𝑎 𝑙𝑒𝑘𝑐𝑒𝑤𝑎żą𝑐𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑑𝑒𝑗ś𝑐𝑖𝑎 𝑑𝑜 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧𝑒 𝑤𝑧𝑔𝑙ę𝑑𝑢 𝑛𝑎 𝑖𝑐ℎ 𝑝ł𝑒ć 𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑡𝑎𝑡𝑢𝑠 𝑠𝑝𝑜ł𝑒𝑐𝑧𝑛𝑦. Niestety dziadek nie przejmował się tym, czy jego postępowanie podobało się komuś, czy też nie. Dla niego budowa świata była prosta. Płeć nadawała przywileje i prawa lub je odbierała. Władza i sukcesja należała do mężczyzn, a postulaty wyzwolenia kobiet traktowano jako fanaberie i wymysły. Dziewczęta najpierw wychowywano na posłuszne córki, a później na uległe żony i mało komu przychodziło do głowy, żeby negować taki stan rzeczy.
Luiza buntowała się przeciwko takiemu stanowi rzeczy, natomiast babcia spętana obowiązkiem i pogrążona w poczuciu winy, poddała się konwenansom, pomimo że mąż poniżał ją na każdym kroku i upadlał często w wyrafinowany sposób. Nauczyła się trwać w małżeństwie i odgrywać rolę posłusznej i przykładnej małżonki. Wspiera jednak wnuczkę i odradza jej kierowanie się opinią innych. Chce ją uchronić przed popełnieniem błędu i jego skutkami. Babcia doskonale wie, ile będzie kosztowała Luizę źle podjęta decyzja. 𝐽𝑒ś𝑙𝑖 𝑝𝑜𝑑𝑒𝑗𝑚𝑖𝑒𝑠𝑧 𝑛𝑖𝑒𝑤ł𝑎ś𝑐𝑖𝑤ą 𝑑𝑒𝑐𝑦𝑧𝑗ę, 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒𝑠𝑧 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑎ł𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑡𝑟𝑤𝑎ć 𝑧𝑎 𝑤𝑠𝑧𝑒𝑙𝑘ą 𝑐𝑒𝑛ę. Życie to nie sztuka teatralna, gdzie można przybrać na chwilę maskę, a potem ją ściągnąć. W życiu za błędne decyzje trzeba zapłacić wysoką cenę, a potem ukrywać prawdziwe oblicze już zawsze. Silne emocje mogą doprowadzić do podjęcia decyzji, których później będzie się żałować, a najgorsze, że będą one miały wpływ na życie innych. Luiza ma jeszcze czas, może dokonać właściwego i mądrego wyboru.
Edwin to zubożały dziedzic majątku, nie boi się ubrudzić rąk pracą, ale równocześnie niegardzący dobrą zabawą, sprawiający wrażenie lekkoducha. Empatyczny, umiejący dostosować się do okoliczności i jak na tamte czasy nowoczesny. Brał udział w powstaniu styczniowym, co spowodowało, że jest postacią niejednoznaczną, bardziej skomplikowaną niż mogłoby się wydawać. […] 𝑅𝑒𝑙𝑎𝑐𝑗𝑒 𝐸𝑑𝑤𝑖𝑛𝑎 𝑧 𝑙𝑢𝑑ź𝑚𝑖 𝑜𝑑𝑏𝑖𝑒𝑔𝑎ł𝑦 𝑜𝑑 𝑢𝑡𝑎𝑟𝑡𝑦𝑐ℎ 𝑠𝑐ℎ𝑒𝑚𝑎𝑡ó𝑤, 𝑎𝑙𝑒 𝑧𝑤𝑖𝑒𝑟𝑧ę𝑡𝑎 𝑡𝑟𝑎𝑘𝑡𝑜𝑤𝑎ł 𝑧 𝑛𝑖𝑒𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑛𝑦𝑚 𝑠𝑧𝑎𝑐𝑢𝑛𝑘𝑖𝑒𝑚 𝑖 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖ą. Luiza szybko dostrzegła w Edwinie pozytywne cechy i chociaż jego postawa była irytująca, to wiedziała, że jest naturalna i uczciwa. Mimo że tych dwoje zaczyna łączyć nić sympatii, nie potrafią się porozumieć i ewidentnie żadne z nich nie chce ustąpić. Ich szermierka słowna niejednokrotnie wywołuje uśmiech na twarzy. Spotkało się dwoje godnych siebie przeciwników, którzy władają językiem równie sprawnie, jak szpadą.
Luiza to kobieta, która wyprzedza swoje czasy. Pracuje na swoje utrzymanie, podróżuje sama bez obstawy, a szpadą włada nie gorzej niż niejeden mężczyzna. Harda i uparta, a zarazem wrażliwa i uczuciowa. Coraz bardziej ciągnie ją do Horodyńskiego, chociaż zdaje sobie sprawę, że znajomość z kimś takim dostarczy jej jedynie problemów, których ona nie potrzebowała. Nie szukała męża i nie szukała kłopotów, często za to postępowała wbrew ustalonym normom. Edwin też był negatywnie nastawiony do instytucji małżeństwa, ale ta niepokorna niewiasta budziła w nim uczucia, jakich nie żywił do żadnej innej kobiety. 𝐵𝑦ł𝑎 𝑖𝑛𝑡𝑒𝑙𝑖𝑔𝑒𝑛𝑡𝑛𝑎, 𝑠𝑝𝑟𝑦𝑡𝑛𝑎 𝑖 𝑧𝑤𝑖𝑛𝑛𝑎, 𝑧𝑎𝑏𝑎𝑤𝑛𝑎 𝑖 𝑧𝑎𝑐ℎ𝑤𝑦𝑐𝑎𝑗ą𝑐𝑎. 𝑆𝑎𝑚 𝑗𝑒𝑗 𝑤𝑖𝑑𝑜𝑘 𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑎ł, ż𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑒 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎ł𝑜 𝑚𝑢 𝑠𝑧𝑦𝑏𝑐𝑖𝑒𝑗 𝑏𝑖ć. Im żywiej biło jego serce dla niej, tym on coraz bardziej niepokoił się o jej bezpieczeństwo.
𝑍𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑎 to przepiękna powieść o miłości, namiętności zazdrości, nienawiści, rozterkach serca i trudnych wyborach. Chwilami jest zabawna a czasem nostalgiczna, nie zabraknie w niej też emocji i dreszczyku oraz zagadki kryminalnej, której rozwiązanie kryje się w powstaniu styczniowym. 𝑍𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑎 to romans z pięknie zarysowanym XIX -wiecznym tłem, ze świetnie wykreowanymi postaciami pierwszoplanowymi, jak i drugoplanowymi. Chociaż prym w powieści wiedzie para głównych bohaterów Luiza i Edwin, to postać babci Liwii zajmuje w niej szczególne miejsce. Przez wiele lat obwiniała siebie za to, że nie potrafiła pokochać męża i to jej serce zostało najbardziej zranione, bo ograniczona konwenansami, nie mogła być z ukochanym, żyła tylko marzeniami i wiedziała, że ta sytuacja nigdy się nie zmieni, ale to marzenia trzymały ją przy życiu i jej ukochane dzieci. Bez wątpienia na uwagę też zasługuje postać kucharki Wiesi, która zadziwia swą mądrością i przenikliwością. Zranionych serc w powieści jest wiele i to z różnych powodów. Skomplikowanych okoliczności, niedomówień, strachu i tego, co wymuszały tradycje i zwyczaje. Złamane i zranione serca, które po latach będą miały szansę się skleić. 𝐶𝑧𝑎𝑠 𝑛𝑖𝑒 𝑜𝑠𝑧𝑐𝑧ę𝑑𝑧𝑖ł 𝑛𝑖𝑘𝑜𝑔𝑜 𝑖 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑝𝑒ł𝑛ą ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜ść 𝑡𝑒𝑔𝑜, ż𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑙𝑒 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦 𝑢𝑙𝑒𝑔ł𝑜 𝑧𝑚𝑖𝑎𝑛𝑖𝑒. 𝑂𝑛𝑖 𝑠𝑎𝑚𝑖 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑙𝑖 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑡𝑒 𝑙𝑎𝑡𝑎…
𝑍𝑟𝑎𝑛𝑖𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑒𝑟𝑐𝑎 to opowieść o ludzkich namiętnościach, która bawi, ale zarazem zmusza do refleksji. To przepiękny hymn pochwalny na cześć miłości, jak również próba wytłumaczenia czym jest prawdziwa miłość. Miłość to nie mrzonki i wyobrażenie o niej, to uczucie, które scala ludzi na lata i trzeba się bardzo starać, by nie minęła.
𝑊𝑖𝑎𝑑𝑜𝑚𝑜, ż𝑒 𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘𝑢 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒, 𝑤𝑧𝑛𝑖𝑜𝑠ł𝑒 𝑖 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒, 𝑎𝑙𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑒𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖 𝑐𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑜ść 𝑖 𝑤𝑒𝑟𝑦𝑓𝑖𝑘𝑢𝑗𝑒 𝑤𝑦𝑜𝑏𝑟𝑎ż𝑒𝑛𝑖𝑎. […] 𝑊𝑧𝑑𝑦𝑐ℎ𝑎𝑚𝑦 𝑑𝑜 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑓𝑎𝑛𝑡𝑎𝑧𝑗𝑖 𝑖 𝑤𝑦𝑜𝑏𝑟𝑎ż𝑒ń. 𝑃𝑜𝑡𝑒𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑧 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ą.