W ramach przerywnika w świątecznych przygotowaniach przychodzę do Was z recenzją powieści kanadyjskiej pisarki Amy Stuart zatytułowanej "Pośród gór". Książka jest ciekawym thrillerem psychologicznym, który prowadzi nas do niewielkiego górniczego miasteczka Blackmore. To usytuowane na uboczu, pełne tajemnic i zagadek miejsce zamieszkują niepospolite osobowości. Hermetyczna społeczność miejscowości jest podejrzliwa, zdystansowana i nieufna wobec przyjezdnych. Tymczasem do Blackmore przyjeżdża Clare Odey, aby pod pretekstem przeprowadzenia sesji zdjęciowej odnaleźć Shaynę Fowles - kobietę, która zniknęła bez wieści. Mieszkańcy nie ufają nowo przybyłej kobiecie, dlatego zdobycie informacji wymaga od niej sprytu i... czasu. Clare jest zdeterminowana, chce jak najlepiej wykonać swoje zadanie. Ona także jest uciekinierką i ma z Shayną Fowles sporo wspólnego. Jak na razie udało jej się zostawić przeszłość daleko za sobą, uciec od despotycznego męża - psychopaty, wyjechać i zatrzeć za sobą wszelkie ślady. Co ją czeka w Blackmore i jakie niespodzianki kryje miasteczko oraz stara kopalnia, w której przed kilku laty doszło do tragedii?
Zainteresowała mnie ta opowieść, zwróciłam też uwagę na okładkę, która idealnie oddaje atmosferę tej historii. Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał. Sceneria małego odludnego miasteczka pośród gór, klimat starej kopalni, w której zginęli ludzie, ekscentryczni bohaterowie żyjący na krawędzi i skrywający własne tajemnice, konflikty sąsiedzkie, uzależnienia - to są te elementy, które idealnie wpisują się w dreszczowiec. I właśnie te motywy sprawiły, że mogłam wczuć się w mroczną i złowieszczą atmosferę Blackmore. Misternie utkana sieć intryg i kłamstw oraz skrzętnie skrywane sekrety sprawiły, że z niecierpliwością czekałam na finał. Amy Stuart wykreowała różnorodnych bohaterów, z których każdy skrywa jakieś sekrety. Clare jest ciekawą osobowością, która wzbudza sympatię i potrafi zdobyć sympatię otoczenia. Kibicowałam jej bardzo w rozwikłaniu zagadki zniknięcia Shayny. Malcolm - wynajęty detektyw okazał się najbardziej nijaki. Zdecydowanie bardziej interesująco wypadli rodowici mieszkańcy miasteczka.
Spodobał mi się styl aurorki, odpowiadał mi prosty język, co w połączeniu z interpretacją Małgorzaty Klary sprawiło, że bardzo przyjemnie słuchało się wersji audio. Początkowo klimat skojarzył mi się trochę z popularnym miasteczkiem Twin Peaks tak było niepokojąco i mętnie. Później już to wrażenie zniknęło, ale wciąż czekałam na jakieś spektakularne rozwiązanie wątków, a tymczasem bez trudu rozszyfrowałam zamysł autorki. Po zakończonej lekturze odniosłam wrażenie, że Amy Stuart nie do końca przemyślała swoją opowieść. Początek był bardzo obiecujący, zawiodła koncepcja, słabo wypadło połączenie rzeczywistości Blackmore z tajemniczą przeszłością Clare. W niektóre fragmenty wkradał się chaos i wydawały się niepowiązane z istotą powieści. Cieszę się, że autorka zapowiada kontynuację tej historii. W przeciwnym wypadku samo zakończenie byłoby jakimś nieporozumieniem.
Książka na pewno ma w sobie "coś". Jest trochę niedopracowana, ale zważywszy, że to debiutancka powieść, to myślę, że dobrze wróży na przyszłość. Postanowiłam sobie, że dam Amy Stuart kolejną szansę, mając nadzieję na więcej interesujących wrażeń.