Donato Corrisi i jego twórczość to dla mnie zupełna nowość. Ale kiedy zaczęłam czytać Dom świateł, Pietro Gerber zahipnotyzował mnie tak jak hipnotyzuje swoich małych pacjentów.
Powieść zaczyna się wydarzeniami sprzed 25 lat, kiedy pewnego lata najpierw Pietro Gerber wypada przez balkon i na 30 sekund staje mu serce, a potem w trakcie zabawy grupy dzieci w ogrodzie Gerberów znika 5-letni Zeno Zanussi. Mimo upływu lat nie odnaleziono żadnych śladów chłopca.
Tymczasem na książkową arenę wkracza 35-letni Pietro. Jak ojciec jest on psychologiem, terapeutą dzieci, a w terapii stosuje hipnozę. Czasami, choć nie powinien, wymazuje dzieciom pamięć. Ale w tym momencie Gerber jest w kryzysie, zagubiony w życiu, niepewny, coraz mniej szanowany w swoim środowisku.
Kiedy pewnego wieczoru zjawia się u niego au pair pewnej dziewczynki i zwraca się z prośbą o diagnozę i terapię jej podopiecznej nieprzekonany Pietro jedzie na spotkanie z Evą. Dziewczynka i jej au pair mieszkają z dochodząca gospodynią w ogromnym, praktycznie pustym palazzo w pobliżu Florencji. Już w trakcie pierwszego spotkania z Evą okazuje się, że jej „niewidzialny przyjaciel” to zaginiony przed laty Zeno Zanussi, który podczas seansów zdradza, co wówczas się wydarzyło. Gerber musi odkryć czy zachowania dziewczynki to wynik choroby czy nadprzyrodzonych zdolności. Kiedy mówi „sprawdzam” pojawiają się różne nieścisłości. Co jest prawdą a co kłamstwem? Czy tak jak mówi profesor Elleri „Wierzymy w to, w co chcemy wierzyć” czy jest jakaś prawda obiektywna?
Zagadka śmierci i tego czy jest coś „po”, a jeśli tak to „co”, jest zagadką odwieczną. Autor w Domu świateł zaprasza nas do refleksji nad tą kwestią. Główny bohater, który doświadczył 30 sekundowej śmierci pamięta jedynie ciemność. Czym więc są przekazy Evy prawdą czy staranie wyreżyserowaną mistyfikacją?
Niesamowita konstrukcja powieści, przeplatanie się aktualnych wydarzeń opowieściami Eve w hipnozie i retrospekcjami samego Pietro, płynne przeskakiwanie między wydarzeniami „tu i teraz” a „kiedyś”. Wspaniale dobrana sceneria potęgująca niesamowitą atmosferę tajemniczości i klimat wydarzeń: opis gabinetu psychologa, opuszczonego palazzo na prowincji Toskanii, domów i uliczek we Florencji. Szczegółowe opisy postaci, budynków. Te zabiegi literackie świetnie służą tworzeniu napięcia, poczucia niepewności i oddają rozterki głównego bohatera. To wszystko udziela się także czytelnikowi coraz mocniej angażując go w czytaną powieść. Zanim się obejrzymy nie możemy oderwać się od książki tak jesteśmy wciągnięci w fabułę. Próbujemy razem z głównym bohaterem oddzielić prawdę od fikcji.
Carrosi potrafi zaczarować słowem tworząc wspaniały psychologiczny thiller bez mrożących krew w żyłach scen śmierci. Krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się go płynnie mimo pojawiających się włoskich słów.
Do tej pory Włochy kojarzyły mi się z pięknymi widokami i winem, od teraz będą kojarzyły mi się w włoskim psychologiem - „usypiaczem dzieci” i Donato Corrisim.
Dom świateł to jeden z lepszych thrillerów psychologicznych, które czytałam.