Powieści sensacyjne, kryminalne i detektywistyczne to mój konik, o czym zapewne wiedzą już wszyscy czytelnicy bloga. Są to moje ulubione gatunki i to właśnie w ich skład wchodzą zazwyczaj moje ulubione lektury. Kocham zagłębiać się w dobrym kryminale, takim z klimatem i nieprzeciętną zagadką, do której rozwiązania powoli zbliżam się wraz z głównym bohaterem, ale też sama wyciągam pewne wnioski przed nim, chcąc odkryć prawdę i odpowiedzi zanim jeszcze poda mi je autor. Dlatego właśnie uwielbiam opowiadania Arthura Conan Doyle'a i książki Agathy Christie, gdyż spełniają wszystkie te warunki i zawsze potrafię się przy nich wybornie bawić.
Co do "Tajemnicy Wawrzynów" miałam wysoko postawione oczekiwania, gdyż była to książka poświęcona nieznanej mi jeszcze parze "detektywów", którymi są Tommy i Tuppence Beresford. Nie mogłam się doczekać poznania nowych bohaterów Agathy Christie, zwłaszcza po tym jak dowiedziałam się, że sama autorka darzyła ich ogromną sympatią. Ironicznie, choć moja przygoda z przesympatyczną Tuppence miała się dopiero rozpocząć od tej książki, "Tajemnica Wawrzynów" jest w rzeczywistości ostatnim poświęconym jej utworem w dorobku angielskiej pisarki (jak również ostatnią powieścią Christie w ogóle), choć oczywiście w żaden sposób nie przeszkodziło mi to w jego odbiorze, jako że do poprzednich części nawiązywały jedynie drobne odniesienia.
Tommy i Tuppence to małżeństwo w podeszłym wieku, które właśnie przeprowadza się do nowego, ogromnego domu - w powieści mamy do czynienia nie tylko z wątkiem detektywistycznym, ale również właśnie życiowym. Poznajemy bliżej postacie, zagłębiamy się w ich relacje i codzienność nieco bardziej niż w pozostałych seriach Agathy Christie. Tuppence to energiczna kobieta obdarzona wielką wyobraźnią, której wszędzie jest pełno. Tommy to jej kompletne przeciwieństwo, gdyż należy do realistów kierujących się rozsądkiem. Razem stanowią bystrą i przezabawną mieszankę, której perypetie wywołują nie jeden uśmiech na twarzy ;).
Porządkując nagromadzone przez lata książki, Tuppence odkrywa bardzo tajemniczą wiadomość, mówiącą: „Mary Jordan nie zmarła śmiercią naturalną. To jedno z nas”. Kobieta czym prędzej rozpoczyna śledztwo tropem popełnionej niegdyś zbrodni i dokonuje przerażających odkryć, przy czym sama naraża się na ogromne niebezpieczeństwo...
Słyszałam wiele niepochlebnych opinii na temat tej książki, masa osób stwierdziła wręcz, że jest to najgorsza z powieści Agathy Christie i trudno doszukać się w niej poziomu pisarki. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Utwór był świetny, zagadka przednia, a rozwiązanie zaskakujące. Biorąc pod uwagę, że w przeciwieństwie do innych bohaterów wykreowanych przez Christie Tommy i Tuppence nie starzeją się, całkowicie zadowola mnie fakt, że ich ostatnia przygoda była nieco spokojniejsza. Podczas czytania nie opuszczała mnie pewna miła atmosfera, klimat tej powieści nazwałabym wręcz sielskim. Kto wie? Jest to ostatnia powieść autorki, może w jakiś sposób przekłada się to na "rodzinny" nastrój "Tajemnicy Wawrzynów" :-)?
"Tajemnica Wawrzynów" jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, że pisarka w pełni zasługuje na swój tytuł mistrzyni gatunku ;). Książkę oczywiście serdecznie polecam.