Zaczyna się ostro, w rozdziale 'Niebezpieczne karty' czytamy: „Czy warto mieć kartę kredytową? Nie! To jeden z najdroższych kredytów dostępnych na rynku. Obliczony na ludzkie słabości i nieuwagę.” No, myślę sobie, czyżby szanowni autorzy używali kart kredytowych do brania kredytów, które nie spłacają w terminie? Ale czytamy potem „Tym, którzy orientują się w zawiłościach regulaminowych, karty kredytowe dają szansę na zarobek. Jeżeli bowiem ktoś reguluje należności kartą kredytową, zawsze spłaca na czas zadłużenie a swoje pieniądze trzyma na oprocentowanym koncie, to może miesięcznie zarobić nawet kilkadziesiąt złotych.”, czyli wszystko gra, ale dlaczego taki straszny początek? Wiadomo, tabloidowy tytuł lepiej się sprzedaje.
Niestety, cała książeczka jest napisana w podobnym stylu, efektowny tytuł, a potem prawda podana jakby się waliło cepem, żadnej dyskusji, refleksji, prezentowania różnych poglądów, bo przecież właściwie w każdej sprawie w ekonomii istnieje wiele poglądów i teorii.
I tak na przykład, w rozdziale 'Kłamstwo inflacyjne' autorzy twierdzą, że „Inflacja to nic innego jak podatek nakładany przez kontrolujące podaż pieniądza rządy”. Czytam i przecieram oczy ze zdumienia, bo źródeł inflacji może być bardzo wiele, chociażby inflacja kosztowa czy importowana. Autorzy prezentują niebywałą ignorancję lub świadomą dezinformację, na kursowym egzaminie z makroekonomii dostaliby pałę. Potem źródło ich poglądów staje się jasne, oto cytują Murray Rothbarda, nazywając go jednym z największych amerykańskich ekonomistów XX wieku, co jest grubą przesadą. No ale nie ma się czemu dziwić: autorzy są wyznawcami austriackiej szkoły ekonomii, która jest nurtem myśli ekonomicznej obecnie raczej egzotycznym i marginalnym, ale z niejasnych dla mnie względów niezmiernie popularnym w naszej ojczyźnie.
W jednym z rozdziałów autorzy narzekają na poziom wiedzy ekonomicznej społeczeństwa, w czym się z nimi zgadzam, ale ich książeczka owego poziomu nie podnosi. Zamiast edukować, raczej sieje mętlik w głowie, prezentując, skrajne, jednostronne poglądy ekonomiczne. Napisana jest też nieznośną manierą typu: my wiemy wszystko najlepiej, a kto się z nami nie zgadza to komuch lub idiota.
Fakt, że czasami autorzy mają rację, np. w rozdziale „Dlaczego nie warto grać na Forex?” nie zmienia mojej zdecydowanie negatywnej oceny tej książeczki.