Majka recenzja

Ta to umie rozciągać czas

Autor: @Aleksandra_B ·6 minut
2020-02-26
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Przyjaźń. Niby zwyczajnie brzmiące słowo, jednak doskonale zdajemy sobie sprawę ze sporej wartości, jaka się pod nim kryje. Niby niepozorne zjawisko, a potrafi zmienić nasz świat. Kiedy mamy choć jednego przyjaciela, wtedy czujemy się tak, jakbyśmy posiadali najcenniejszy skarb, którym za nic nie chcielibyśmy się dzielić. Wraz z bratnią duszą jesteśmy w stanie sprawiać, że czerń i biel zyskuje kolejne barwy, a wszelkie problemy zyskują sporą konkurencję w postaci setek pomysłów na pozbycie się tego złego paskudztwa zawracającego nam głowę. Umiemy odbierać od siebie nocne telefony, gdzie – choć często jesteśmy wyrywani z cudnego snu – wysłuchujemy drugiej osoby. I tylko przyjaciołom pozwalamy na kąśliwe żarty z nas samych, niejednokrotnie odwdzięczając się tym samym. Tylko czasami zdarza się, że ktoś zaczyna wykorzystywać łączącą nas więź, aż nadto...

JAK TRWOGA, TO DO… MAJKI!

Przyznaję się bez bicia, że nim pojęłam, że ta książka jest kontynuacją historii tytułowej Majki, było już za późno na zmianę decyzji. Zaczynanie czegoś od środka nie zawsze bywa dobrym pomysłem, ale cóż – „mówi się trudno i żyje się dalej”, dlatego czym prędzej wzięłam się za czytanie. Powtarzałam sobie wcześniej wspomniane powiedzenie jak mantrę, kiedy każde kolejne imię nic mi nie mówiło. Wiele spraw było dla mnie niejasnych, jednakże nie poddawałam się, bo liczyłam na pomocną dłoń ze strony autorki. I tak też się wydarzyło. Wraz z rozwojem fabuły coraz więcej spraw zyskiwało ostrzejszych rysów, a kolejne zdarzenia zaczepień w odległej dotąd – dla mnie – przeszłości. Niemal skalałam z radości, gdy niektóre domysły zyskiwały tę samą formę, jaka pojawiła się w mojej głowie, jednakże niektóre wątki niejednokrotnie mnie zaskakiwały. Pozornie błahe, niepozorne, zyskiwały rangę tych poważniejszych, a nawet… absurdalnych…
Pominę typowe sytuacje życiowe, gdzie losy dorosłych ludzi zaczynają powoli krążyć wokół stabilizacji i oczekiwań na powiększenie rodziny. Poszukiwanie pracy, omawianie ostatnich punktów wesela, zatapianie się w sprawach własnego biznesu – to zupełnie naturalne i najczęściej dostrzegalne w rzeczywistości, jednakże pewne sytuacje nie pozwalają mi o sobie zapomnieć. Jedną z nich na pewno jest sprawa emerytowanego skoczka narciarskiego, który zupełnie przypadkiem wpada w pozornie poukładane życie Majki i wprowadza niemałe zamieszanie. Początkowo pomagający załatwić dość istotną sprawę, poniekąd powiązaną z częścią jego ukochanego zawodu, z czasem zaczął ukazywać się od zupełnie innej strony. Zrozumiałabym, gdyby znali się od lat i faktycznie potrzebowali aż tak sporej pomocy, jednakże mało co o sobie wiedzieli, a on prezentował im drogocenne niespodzianki? Przepraszam, ale mi się to nie klei. Przyklaskiwałam pomysłowi związanemu z rozwinięciem skrzydeł pewnego specjalnego zakładu, gdzie faktycznie każdy grosz był na wagę złota, ale inne dzieje? Całkiem obcy człowiek aż tak ufał obcym ludziom, gdzie bez wahania wydawał na nich ciężko zarobione pieniądze? Wiem, cuda się zdarzają, ale chyba nie w takich ilościach! Tak samo nie przypadło mi rozwiązanie sprawy niebezpiecznego przekraczania przestrzeni osobistej. Owszem, zrobiło się niewesoło i sytuacja momentalnie zmroziła krew w żyłach, lecz rozwiązanie tego sprawiło, iż prychnęłam. Liczyłam, że zostanie to zupełnie inaczej przedstawione, a tak sprawa zamknęła się prawie w jednym rozdziale i umarła śmiercią naturalną…
Nie można również zapomnieć o kryminalnym wątku, który miał siać grozę i powodować, że włoski stają dęba, i to nie tylko na rękach. A raczej ja tak wywnioskowałam po tym, co zostało przedstawione w „Majce”, lecz również to nie zrobiło na mnie aż takiego wrażenia. Choć – przyznam – zrobiło się niebezpiecznie, to i tak w natłoku innych spraw ten wątek nie zyskał takich barw, jak powinien. Wiele przez niego wynikło, lecz to i tak za mało, aby mnie usatysfakcjonować. Przypuszczam, że nawet ci, co mało co mają do czynienia z kryminałami, mogą poczuć, że coś tutaj nie gra…

PRAKTYCZNIE NIE WIEM, W CO NAJPIERW RĘCE WŁOŻYĆ, ALE TAK, MAM CZAS, BY Z TOBĄ POROZMAWIAĆ I ROZWIĄZAĆ TWÓJ PROBLEM.

Niejednokrotnie zastanawiałam się, jakim cudem Majka ma tyle czasu i energii na to wszystko, co się wokół niej dzieje. Oprócz aktywnego pomagania w kawiarni, prowadzonej wspólnie ze świeżo poślubionym ukochanym, nieraz pomagała przyjaciołom rozwiązać ich liczne problemy, gdzie nie każdy z nich należał do tej samej kategorii. Problemy miłosne, zawodowe czy nawet podejrzane sprawy – zawsze była w centrum wydarzeń. Niemal stawała się Wyrocznią, która bez mrugnięcia okiem wynajdzie rozwiązanie, jednakże… gdzie tutaj czas dla męża? Wiem, że pojawiały się chwile, które spędzali razem, lecz nie było ich tyle, by móc dzięki nim poznać jej Roberta. Jak u niej wyczuwało się nutkę altruizmu, tak u niego wiedziałam, że zgadzał się na wiele pomysłów żony, umiał robić barowe sztuczki i zmagał się z problemem, który – jak dla mnie – wydawał się też wepchnięty na siłę, byle tylko ukazać go w nieco smutniejszej, melancholijnej scenerii. I jeżeli mam być szczera, to tak właściwie ani z Majką, ani z Robertem nie umiałam się zżyć. No i też nie czułam od nich aż takiej miłości, jaką wydawało mi się tutaj odkryć. Co jak co, ale najczęściej nowożeńcy nie są w stanie się od siebie odkleić, gdzie tutaj trzeba by było zastosować sztuczkę z klejem lub taśmą, coby dłużej ze sobą pobyli. Owszem, nie lubię przesłodzonych scenerii, ale takich prawie że pozbawionych gestów i czułości też nie.
Nie byłabym sobą, gdybym jeszcze nie zahaczyła o poboczne postaci, gdzie czasami ich natłok sprawiał, że pragnęłam zrobić ściągę, byle tylko umieć rozpoznać, kto jest kim. Nieco ich się tutaj przewija, więc faktycznie to nie byłoby takim złym rozwiązaniem, lecz jakoś zdołałam się bez tego obejść. Wracając do tematu, oni również nie sprawili, że ktokolwiek z nich zyskał moją sympatię. Chociaż w jakimś stopniu przeżywałam ich porażki i sukcesy (no, w końcu nie jestem z kamienia), to i tak… nawet sama nie wiem, jak to teraz nazwać… częściowe zobojętnienie? Wybiórcze zobojętnienie? Nawet wielki antagonista, źródło licznych problemów i rozterek, nie tak od razu coś sobą zaprezentował. Dopiero pod sam koniec pokazał różki, przez co historia wjechała na inne tory, pozostawiając mnie w kropce…

Ostatnio pomijałam poruszanie warsztatu autorów, bo zaczynałam odczuwać, że wiecznie powtarzam jedno i to samo, lecz w przypadku pani Ewy Sosnowskiej nieco inaczej to wygląda. Nie zdołam odmówić autorce kreatywności oraz chęci tworzenia, bo widać, iż dobrze się bawi przy pisaniu, lecz mam maleńką prośbę: proszę wyważyć proporcje opisy-dialogi, bo tego drugiego czynnika jest dużo. O wiele za dużo. Choć sprawia, że książkę czyta się szybko, to jednak z czasem zaczyna brakować „słownych przerywników”. Rozmowy rozmowami, lecz gdyby pojawiało się więcej przemyśleń bohaterki, gdyby jej znajomi i przyjaciele robili coś znacznie więcej podczas rozmów, prócz mówienia, też by było dobrze. No i skromnie podpowiem, że warto również bardziej skupiać się na kluczowych wątkach, pomijając poboczne, aktualnie nic niewnoszące do całości. W porządku, może w kolejnym tomie znajdzie się jakiś odnośnik do nich, to jednak warto zadbać o coś, co przyciąga czytelników, bo pojawiające się w opisie zdarzenia nie miały za wielkiego pola do popisu.

Podsumowując. Dobrze się dzieje, kiedy tuż obok wymagających skupienia powieści obyczajowych pojawiają się takie, przy których człowiek jest w stanie złapać oddech. Odpocząć od problemów i zanurzyć w prostych, niemal banalnych historiach. Dobrze jednak, by takowe książki aż tak nie szły w luźne klimaty, coby zachować jakąś cząstkę realności. Owszem, w „Majce” znajdziemy przyziemne sprawy, które mogą przydarzyć się każdemu i faktycznie podkreśla ona wagę przyjaźni, gdzie ta niewidzialna nić porozumienia nieraz pomaga człowiekowi kompletnie nie zwariować, jednak czy inne dzieje nie są aż nadto przerysowane, niemalże wpadające w infantylne nuty? Dlatego po tę historię warto sięgnąć dopiero wtedy, gdy pewne potknięcia nie zrobią na was wrażenia i po prostu je zignorujecie. Takie marudy jak ja mogą już mieć niemały problem…

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-02-25
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Majka
2 wydania
Majka
Ewa Anna Sosnowska
7.7/10

Z przyjaciółmi życie jest łatwiejsze! Po ślubie z Robertem Majka nie zapomina o swoich przyjaciółkach. Mimo nawału obowiązków udaje się jej spełnić marzenie jednej z nich i organizuje dla Kamy i Mać...

Komentarze
Majka
2 wydania
Majka
Ewa Anna Sosnowska
7.7/10
Z przyjaciółmi życie jest łatwiejsze! Po ślubie z Robertem Majka nie zapomina o swoich przyjaciółkach. Mimo nawału obowiązków udaje się jej spełnić marzenie jednej z nich i organizuje dla Kamy i Mać...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

🥞🍫RECENZJA PATRONACKA 🥞🍫 Jest to 2 część serii Maja, gdzie poznajemy dalsze losy głównych bohaterów czyli Mai i Roberta oraz ich przyjaciół. A co spotkało ich w tym tomie, czego możemy się spodziewa...

@Bibliotekarka_Natalka @Bibliotekarka_Natalka

PATRONAT MEDIALNY Dziś przyszła pora na przedstawienie mojego kolejnego patronatu medialnego, a zarazem kontynuacji Czekoladowego Rendez- Vous (Recenzję znajdziecie TUTAJ ZOBACZ). Są to dalsze losy ...

@ewelina.czyta @ewelina.czyta

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Hegemon Apopi. Córa lasu
To nie jest bajka dla dzieci...

Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadn...

Recenzja książki Hegemon Apopi. Córa lasu

Nowe recenzje

Akademia Pana Kleksa
Akademia pana Kleksa
@Marcela:

Jan Brzechwa (właściwie Jan Wiktor Lesman) to polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, s...

Recenzja książki Akademia Pana Kleksa
Okupacja od kuchni
Sztuka przetrwania
@Bookmaania:

"Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania", to książka, która.. Rozwaliła mnie na łopatki. Dosłownie. Lektura ta ...

Recenzja książki Okupacja od kuchni
Ciuciubabka
Czas na duchy
@stos_ksiazek:

I to jest dobra książka o duchach! „Ciuciubabka” to najnowsza książka Pauliny Ziarko, która podczas lektury może wywoła...

Recenzja książki Ciuciubabka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl