"Lina" to powieść o młodych ludziach, których największą pasją są góry.
Nina wychowała się w domu dziecka. Nie doświadczyła miłości ani przyjaźni. Od najmłodszych lat była bita i poniżana. Góry stały się dla niej ucieczką od tego, co złe.
Mikołaj zamierza iść w ślady swojego ojca, himalaisty. Po jego stracie pogubił się w życiu, zaczął brać używki, nadużywać alkoholu, stoczył się na dno. Niemniej góry go wzywały, a on odpowiedział na to wezwanie. Chciał zacząć wszystko od nowa, a także zmierzyć się z człowiekiem, który odebrał mu coś najcenniejszego.
Nina i Mikołaj to bohaterowie, których bardzo wiele różni, ale łączy trudna przeszłość oraz miłość do wspinaczki. Czy istnieje szansa, aby zdołali się przed sobą otworzyć? Czy będą w stanie sobie pomóc? Czy jedynie tylko zaszkodzić?
To książka idealna dla miłośników gór, ale także dla tych, których ta tematyka fascynuje czy chociażby ciekawi.
To, jak została przedstawiona tutaj rzeczywistość gór, zapiera dech w piersiach. Dosłownie. Czytelnik ma wrażenie, jakby był tam razem z bohaterami, jak gdyby stał tuż za nimi i z niepokojem obserwował ich ruchy przy wspinaczce.
Otwierając tę książkę nie będziecie czytać o górach. Wy się do nich przeniesiecie!
Choć przez całą lekturę byłam utrzymywana w niepewności i obawę o to, jak zakończy się ta historia, ostatnie strony roztrzaskały moje serce. Po prostu. Wraz z opowieścią głównej bohaterki, przeniosłam się do przeszłości i boleśnie odczułam to, co ja spotkało. Te obrazy były tak rzeczywiste i przerażające, że moje oczy automatycznie zachodziły łzami. Ogarnęła mnie złość i silna potrzeba nadejścia sprawiedliwości. Tylko że tam, gdzie najbardziej potrzeba sprawiedliwości, często najbardziej jej brakuje. I ta świadomość jest najgorsza. Szczególnie gdy pomyślimy o tym, że wydarzenia z książki nie są wyłącznie fikcją, ale dzieją się ciągle tuż obok nas.
''Lina'' to powieść o trudach życia. O tym, jak ciężko jest się podnieść po zaznanych tragediach. O odwadze. O próbie walki o samego siebie.
Jest to książka trudna i emocjonalna. Nie jest jedną z tych pozycji, przy których można się odprężyć i zapomnieć o problemach dookoła. Tutaj poznajemy bohaterów, których historie zwyczajnie łamią serca. Lecz przy tym mogą uświadomić czytelnikowi, iż rzeczy, które wydają się końcem świata, tak naprawdę wcale nimi nie są. Bo możemy mieć więcej niż nam się wydaje.
Mimo ze ''Lina'' uderza w najczulszą strunę czytelnika, napisana jest lekkim, swobodnym stylem, dzięki któremu nie zauważamy, kiedy dotarliśmy do końca. A po przeczytaniu ostatniej strony przychodzi żal, że to już koniec oraz nadzieja, że los okaże się dla bohaterów łaskawszy.
Polecam Wam tę książkę. Naprawdę warto!
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Sary Antczak, ale z wielką chęcią przeczytałabym teraz każdą inną jej książkę.
@daria.reads
Blog: Daria reads