Dawno, dawno temu, dzięki stwierdzeniu typu „nienawidzę łysych okularników” zorientowałem się, że nie wszyscy ludzie łysi i w okularach rozumieją ten przekaz tak samo. Dla jednych jest to agresywna, werbalna napaść i niegrzeczność, dla drugich informacja o stanie emocjonalnym autora komunikatu i jego przekonaniach. Dzięki temu właśnie wydarzeniu zacząłem interesować się tematami komunikacji, porozumienia, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień dotyczących zrozumienia przekazu pisanego.
Z jakiegoś powodu zwykło się zakładać, że problem z czytaniem ze zrozumieniem mają małe dzieci, że dorosłych to nie dotyczy, ale… moim zdaniem jest to założenie błędne. Niedawny, drobny, nie zamierzony nawet eksperyment pokazał mi, że prezentacja własnych przekonań, nawet przez osoby czytające więcej niż wynosi średnia krajowa, może zostać uznana za:
a) osobistą napaść,
b) brak wychowania,
c) jedno i drugie.
Ale mniejsza z tym. Ostatecznie zdecydowana większość tekstów oraz opracowań źródłowych na temat czytania ze zrozumieniem dotyczy właśnie dzieci młodszych.
Monika Jurewicz, doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Katedrze Edukacji i Kultury Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, w swoich publikacjach podejmuje, między innymi, temat uwarunkowań edukacji szkolnej dziecka, ale też funkcjonowania nauczycieli w dobie intensywnych zmian polskiej rzeczywistości zarówno społecznej, jak i pedagogicznej, na przykład: „Ekonomiczne uwarunkowania kompetencji czytania ze zrozumieniem”, „Płeć a poziom czytania ze zrozumieniem”, „Poziom czytania ze zrozumieniem - uwarunkowania środowiskowe”, „Wykształcenie rodziców a poziom kompetencji czytania ze zrozumieniem” oraz „Czytanie ze zrozumieniem. Uwarunkowania rodzinne”, o której mowa tym razem.
Choć napisy w miejscach publicznych coraz częściej zastępowane są piktogramami, czytanie (ze zrozumieniem) nadal wydaje się niezbędną potrzebą w Polsce i na świecie. Choć znaną miernie.
Fakt, że umiejętność czytania ze zrozumieniem jest niezbędnym elementem procesu uczenia się, nie ulega chyba wątpliwości, a zatem czy poziom opanowania czytania ze zrozumieniem przez uczniów szkół podstawowych w Polsce można uznać za wystarczający? Jaki wpływ na umiejętność czytania ze zrozumieniem mają uwarunkowania rodzinne? Na takie właśnie pytania Monika Jurewicz stara się znaleźć odpowiedzi. Rozprawia się też z teorią, jakoby taką lub inną reformą szkolnictwa/nauczania można było zniwelować wpływ rodziny oraz warunków środowiskowych na kompetencje uczniów w zakresie czytania ze zrozumieniem. I nie tylko czytania, bo pojęcie analfabetyzmu funkcjonalnego odnosi się również do braku umiejętności poprawnego pisania, prawidłowego dokonywania prostych obliczeń, czasem także do umiejętności obsługi współczesnych technologii.
„Czytanie ze zrozumieniem. Uwarunkowania rodzinne” to pozycja raczej naukowa niż popularno-naukowa, znacząca zarówno dla teorii, jak i praktyki pedagogicznej, ale też warta poznania przez rodziców, zwłaszcza tych, którzy w dobrej wierze zapewne założyli, że współczesna szkoła rozwiąże wszystkie te i podobne problemy ich dzieci. Innymi słowy: w jaki sposób rodzice, rodzina może pomóc dziecku w opanowaniu podstawowych umiejętności szkolnych.