"Każdej epoce - jej sztukę, a sztuce - jej wolność"
Marta Motyl dała się poznać czytelnikom jako pisarka przekraczająca granice i nieznająca słowa tabu. Jej fabularne książki są nietuzinkowe, odważne i bezkompromisowe. Tym razem przedstawia inną formę - zbiór esejów o sztuce, która jest jej niewątpliwą pasją.
Erotyzm w sztuce rozgrzewa wyobraźnię odbiorców na każdy możliwy sposób. W zależności od epoki i kultury oferuje szeroki wachlarz możliwości. I o tym jest ta książka, pełna intymności i szacunku, choć obnaża nie tylko obrazy ale również ich autorów.
Jedenaście wybranych dzieł jest przyczynkiem do międzykulturowej podróży poprzez epoki ale również ludzkie charaktery. Nakładając filtr wydarzeń historycznych i wątki biograficzne na akademicką analizę dzieł, autorka uzyskuje efekt kompletności. Pozwala to czytelnikowi wyjść ze strefy uwielbienia dla artysty, skupionej na dziele samym w sobie, często stawiając twórcę w kontrowersyjnym świetle jego zachowań. Wśród twórców znajdują się mizogini, cholerycy, hedoniści... I można by wymieniać dalej, jednak najważniejszy jest fakt, że przytoczone anegdoty, które autorka nierzadko wplata z nutą ironii, pozwalają spojrzeć szerzej. Naświetlają motywy i odzierają artystów oraz ich dzieła z patyny schematów i utartych przekonań.
Sztuka podglądania zabiera czytelnika w najróżniejsze zakątki świata. Z oczywistej wydawać by się mogło Francji, przez Japonię, na najmniej oczekiwaną wyspę Tahiti. A to tylko ułamek. Przeplatają się kultury i standardy, historia poszczególnych krajów zaskakuje swoją odmiennością i poziomem pruderii (bądź całkowitym jej brakiem). Anegdoty z życia artystów nierzadko wywołują u czytelnika dyskomfort oraz zmuszają do refleksji nad moralnością. Każą przesuwać ramy lub całkowicie je zacierać.
Autorka nie ogranicza się do sztuki wizualnej. W swojej książce urozmaica czytelnikowi czas, wplatając adekwatne do chwili fragmenty prozy i poezji. Dobitnie wskazuje tym zabiegiem, że erotyka nie jest tylko domeną płótna, to tylko część w morzu możliwości. Z charakterystycznym dla siebie stylem, lekkim i nieprzytłaczającym, sama maluje słowne obrazy, z tym, że jej obiektem są nie tylko konkretni ludzie, ale również ich charaktery, preferencje i specyficzny entourage.
Cytując pierwsze zdania wstępu: "Scena erotyczna, podobnie jak każda inna scena, wymaga widowiska. Widowisko widowni. Widownia wrażeń, które dogodzą. Dogodzą oku. A oko jest wyjątkowo żarłoczne.". Marta Motyl karmi nawet najbardziej wyrafinowane oko. Choć najbardziej intrygujący jest fakt, że każdy niezależnie od stopnia znajomości sztuki, odnajdzie się w stylu pisarki, który swoją lekkością (nie mylić z infantylnością!) oswaja wyimaginowanego potwora jakim jest sztuka wysoka. A kiedy weźmiecie książkę do ręki, bez wątpienia pokochacie ją również za formę w jakiej została wydana. Wielki ukłon w stronę Wydawnictwa Lira, które zadbało o to, by już od pierwszej chwili, całość cieszyła czytelnicze oko!