"Sznyta" Adam Widerski
Wydawnictwo: WasPos
Gatunek: kryminał
Ilość stron: 330
Rok wydania: 2023
Fabuła: Łódź. Początek grudnia 2020 roku był wyjątkowo udany dla Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej. Podkomisarz Adrian Perg wraz z partnerami – nieokiełznanym aspirantem Iwanem Brzostkiem oraz analityczką starszą sierżant Natalią Merc – rozwiązali sprawę tajemniczych morderstw bezdomnych mężczyzn. Wydawało się, że limit zbrodni w mieście wyczerpał się do końca roku. Nic bardziej mylnego. Zwłaszcza że Perg znajduje za szybą swojego samochodu kartkę z drastyczną dziecięcą rymowanką. Głupi żart miejscowej młodzieży? Szybko okazuje się, że nie, gdyż taka sama treść została wyryta na ciele zamordowanego chłopca, a okaleczenia i sposób odebrania życia przyprawiają wszystkich o ciarki. Podkomisarz Perg w mig orientuje się, że zabójca rzucił mu wyzwanie, informując o rozpoczęciu krwawego „dzieła”. Policjanci rozpoczynają żmudne śledztwo, które od początku napotyka na wiele problemów oraz zawiłości. Kto mógłby być takim zwyrodnialcem, aby na ciele dziecka pozostawić liczne sznyty…? Odkrywane ślady tworzą całkowity zamęt w głowach łódzkich funkcjonariuszy. Główni podejrzani zmieniają się jak w kalejdoskopie. A może rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki? Kim tak naprawdę jest zabójca? Czy rzeczywiście popełnił zbrodnie doskonałe?
"Sznyta" to kolejna książka Adama Widerskiego, która robi na mnie piorunujące wręcz wrażenie. Mamy tu do czynienia z nową historią, nowymi bohaterami, ale akcja toczy się w dobrze znanej nam z poprzednich dwóch książek Łodzi. Choć jest to osobna, odrębna historia, to z poprzednimi dwoma książkami łączy ją osoba Hektora Wista, mojego ulubieńca z debiutanckiej powieści autora ("Odwyk") oraz z "Proroctwa".
Czytałam tę książkę dość długo, ponad tydzień, ale to ze względu na urlop a nie wiejącą w powieści nudę, bo tu nie ma czasu na nudę. Autor stworzył historię od której nie da się oderwać. Morderstwa i wykorzystywanie dzieci wstrząsną nawet najbardziej odpornym na przemoc czytelnikiem. Jakby tego było mało, śledczy natrafiają na sprawę dotyczącą przemytu narkotyków. Prowadzą jednocześnie dwie skomplikowane sprawy. Do tego wszystkiego dochodzi nieuchwytny morderca... Podejrzanych mamy mnóstwo i ciężko było mi się na kogoś zdecydować, bo każdy mój typ pasował właśnie na "tego złego". Autor nie ułatwiał zadania, podrzucając co i rusz jakieś niespodziewane tropy i nieoczywiste zwroty akcji, zmuszając czytelnika do przewartościowania swoich poglądów. Do samego końca nie domyśliłam się tożsamości mordercy dzieci. Dopiero epilog przyniósł satysfakcjonujące rozwiązanie.
Narracja w trzeciej osobie.
Podsumowując: książka wciąga od samego początku, bohaterów da się lubić a od książki nie można się oderwać. Pan Widerski umiejętnie buduje napięcie, jego opowieść jest bardzo wciągająca, nigdzie się nie dłuży. Akcja toczy się w odpowiednim tempie, mnogość podejrzanych skutecznie miesza nam w głowie i sprawia, że książkę czyta się z ogromnym czytelniczym zainteresowaniem. Kolejna powieść autora, którą jestem zachwycona. Serdecznie polecam wszystkie książki Pana Adama.