Wczoraj udało mi się sięgnąć po Szmaragdowy atlas Johna Stephensa. Jako miłośnika fantastyki do przeczytania tej powieści przywiodła mnie wzmianka o podobieństwie książki do dzieł J. K. Rowling czy C.S. Lewisa. Nie mogłam sobie darować takiej uczty wyobraźni, toteż jak najprędzej wzięłam się za wertowanie stron. Jednakże to słowo kojarzy mi się z mozolnym przewracaniem kartek, a moje oczy wręcz płynęły po tekście, nie zauważając nawet momentu, w którym numeracja przeszła ze strony siódmej do pięćdziesiątej. Zdecydowanie powieść sprawia, że zapominamy o tym, co nasz otacza oraz zagłębiamy się w intrygującego losy trójki rodzeństwa.
Kate, Michael i Emma jako dzieci zostali wywiezieni z domu rodziców. Wszystko to zostaje owiane woalem tajemnicy, a jedynie Kate pamięta, chociaż niewiele, lata, kiedy cała rodzina była razem. Rodzeństwo stara się jej przypomnieć o tym w każdej chwili, wymieniając między innymi fikcyjne nazwiska, które mogliby nosić, licząc przy tym, że ich siostrze nagle rozjaśni się pamięć. Prócz wspólnie spędzonego czasu pewnego, zimnego wieczoru, dziewczynce nie pozostało nic po ojcu i matce, jedynie łańcuszek ze startą różą, który bezustannie pocierała. Dzieci, mimo że niosą na barkach ogromny ciężar doświadczeń, stają się butne i nadal próbują stawać naprzeciw przeciwieństw losu. Niekiedy ta werwa przeobraża się w języku, jakim się posługują, sprawiając, że nie pasuje do ich młodzieńczego wieku, aczykolwiek ta wada ginie w porównaniu z wartką akcją.
- Kate - (...) - (...) Musisz zaopiekować się rodzeństwem. Rozumiesz? Michael i Emma muszą być bezpieczni!
- Co... (...) Ale...
- Och, Kate, proszę! Po prostu mi obiecaj!
- No... dobrze. Obiecuję.
Od chwili, gdy kolejna dyrektorka ośrodka postanawia oddelegować dzieci do innego domu dziecka, zaczyna się ich przygoda. Pełna zawirowań, nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz nieopisanie wciągającej fabuły, prowadzonej w trzecioosobowej narracji. Najbardziej sobie cenię ten sposób snucia historii, bo dzięki niemu nie ograniczamy się do punktu widzenia tylko jednego bohatera, ale możemy obejrzeć te same wydarzenia z punktu widzenia kilku osób, poczuć zupełnie inne emocje towarzyszące postaciom.
Jestem pewna, że Szmaragdowy atlas, trafi do gustu nie tylko młodszym, lecz także i starszym czytelnikom. Biorąc pod uwagę, że dzięki niemu jesteśmy w stanie przeżyć niepowtarzalną przygodę - chociaż przyznam, iż czasem miałam wrażenie, że już kiedyś czytałam coś podobnego, co jednak nie sprawiło, iż odczułam znużenie lekturą - a także odkryć dziecięce marzenia, bowiem ja zawsze marzyłam, aby w moje szare życie wkradła się odrobina magii.
Reasumując, dzieło autorstwa Johna Stephensa, polecam każdemu bez względu na wiek, zainteresowania (chociaż wielbicielom horroru może nie przypaść do gustu) oraz codzienne zajęcia. Ja spędziłam z tą powieścią wiele miłych momentów, które będę jeszcze nieraz wspominać. Z całą pewnością zajrzę do niej parę razy, ażeby ponownie poczuć ten magiczny klimat.
* wszystkie cytaty pochodzą z powieści pt. Szmaragdowy atlas J. Stephensa
Recenzję zamieściłam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com