Siedzę sobie po niedzielnym spacerze przed komputerem i próbuję napisać recenzję książki „Dlaczego nie jestem ateistą” autorstwa Marka Lipskiego. Mam z tym pewien problem, ale jakoś spróbuję się zdystansować i postarać się, aby moja opinia była jak najbardziej rzetelna.
Zgodnie z informacjami, które można wyszperać w internecie Marek Lipski to biolog z wykształcenia. Nie pracuje jednak w wyuczonym zawodzie, lecz jest szkoleniowcem specjalizującym się w tematyce sprzedaży, skutecznego wywierania wpływu na innych. Jest autorem kilku książek z tej dziedziny, a na polu „sprzedaży religii” debiutuje pozycją „Dlaczego nie jestem ateistą”.
Książkę tą podzieliłbym jakby na trzy części, w rzeczywistości nieistniejące w książce i pewnie niekoniecznie zgodne z intencjami autora. W pierwszej części poznajemy drogę autora do Boga i jego poglądy na religię i ateizm. W sposób naprawdę znakomity Lipski udowadnia, że tak naprawdę po prostu bycie ateistą nie opłaca się . Przystępnie i racjonalnie, jako wytrawny znawca psychologi sprzedaży i wpływania na klientów pokazuje nam, że wiara i konsekwencje z nią związane to tak naprawdę, niezależnie nawet od tego czy Bóg istnieje , znakomity sposób na życie. Poprzez pokazanie swojej drogi namawia nas do uwierzenia i przypomina, że na początku wystarczy tylko poprosić i pozwolić Bogu działać. W jego przypadku motorem pierwszego kroku by zwyczajny strach, strach co by było gdyby. A potem już poszło :)
Druga część sprawiła mi pewien kłopot zarówno jeśli chodzi o czytanie jak i o podejście do niej bez emocji podczas oceny. Autor dokonuje w niej pewnego rodzaju oceny kościoła katolickiego. Jestem w stanie zrozumieć jego podejście, sam często spotkałem się z opisywanym przez niego zjawiskiem „butnych oczy” ale niezależnie od tego nie rozumiem dlaczego zdecydował się na tak zdecydowane potępienie niektórych zachowań z którymi mamy do czynienia na co dzień w środowisku polskich wyznawców kościoła katolickiego. W pewnym momencie opisuje zjawisko sprzedawcy traktującego klienta z góry, wiedzącego wszystko lepiej i niepotrafiącego obiektywnie podejść do potrzeb klienta. Mam wrażenie że sam jest w tej części takim sprzedawcą. Ba nawet idzie jeszcze dalej i pozwala sobie oceniać nie tylko współczesnych księży ale nawet apostołów i starotestamentowego Boga.
Trzecia część to taki mini poradnik i ocena marketingu religijnego. Tutaj znowu Lipski pokazuje pazur i książka staje się bardziej interesująca. Spojrzenie na religię jako produkt i duchownych jako osoby oferujące jego sprzedaż jest dla mnie świeże i ciekawe.
Niezależnie od tego, że nie zgadzam się ze znaczącą częścią poglądów autora w „części” drugiej to zdecydowanie dziękuję mu za napisanie tej książki. Daje ona świeże spojrzenie na tematy religijne, zmusza do myślenia i pozwala na nowo zredagować swoje podejście do wiary.
Jedyną sprawą, do której można się przyczepić jest sposób wydania. Książka wygląda jakby została zaplanowana do wydania w twardej oprawie, a wydawnictwu zabrakło pieniędzy na taką okładkę. Tekturowa okładka wystająca poza obręb stron niestety dość szybko mnie się na rogach. Poza tym naprawdę warto przeczytać o sprzedawaniu religii.