Za mną ostatnia część serii „Czerwona jaskółka” z kapitan Dominiką Jegorową, oficerem rosyjskiego kontrwywiadu i jej agentem prowadzącym z CIA, Nathanielem Nashem.
Muszę przyznać, że to była prawdziwa uczta czytelnicza. W książce „Kandydat Kremla” dwójka oficerów musi znaleźć amerykańskiego kreta, który pracuje na rzecz Rosjan. Jest to wysoki oficer marynarki wojennej, dodatkowo naukowiec, niezwykle cenne źródło zwerbowane przez „Przyjaciół ze Wschodu”.
Autor powieści, Jason Matthews, emerytowany agent CIA, czyli amerykańskiego wywiadu, z ponad trzydziestoletnim stażem, ma znakomite pióro i prawdziwy talent literacki. Książkę czyta się z zapartym tchem.
Znakomicie pokazano sposób rekrutowania szpiegów przez Rosjan. Najpierw wytypowanie odpowiedniej osoby, które ma dostęp do wartościowych informacji. Potem nagranie owego kandydata podczas miłosnych igraszek i to różnych (klasycznie mężczyzna-kobieta, czy w innych kombinacjach). Po takim gorącym tête-à-tête pojawia się oficer rosyjskiego wywiadu, który informuje, że wszystko zostało nagrane i jakich informacji oczekują od niego, cyt.: “Każdy werbunek to znajomość ludzkich potrzeb, słabych punktów i motywacji.”
Jason Matthews bardzo dobrze pokazał sposób działania wywiadów amerykańskiego i rosyjskiego od wewnątrz. Zakulisowe gierki, by znaleźć się bliżej najwyższych kręgów władzy, czyli Putina i korzystać z uprzywilejowanej pozycji, walkę o wpływy i wielkie pieniądze. Również nieciekawe postacie pokazano w amerykańskim wywiadzie. Osoby zajmujące wysokie stanowiska, mające słabe pojęcie o pracy operacyjnej agentów, ale cóż, układy i znajomości polityczne są ważniejsze.
W powieści mamy również interesujący wątek polski.
Świetna historia, dobrze skonstruowani bohaterowie, autor i jego wywiadowcza kariera, to gwarancja znakomitej rozrywki. Trzeba również wspomnieć o znakomitym zakończeniu powieści, finał w wielkim stylu i słowa, które przychodzą na myśl czytelnikowi – to było naprawdę świetne !
Ujęły mnie również słowa podziękowania autora na końcu książki, cyt.:” Na koniec pragnę podziękować mojej żonie Suzanne za to, że jako moja lepsza połowa trzydzieści lat towarzyszyła mi w pracy w CIA, za to, że wychowała i wykształciła dwie wspaniałe, niezależne córki, za wielogodzinną pracę nad tą książką oraz za klasę i styl w chwilach dobrych i złych”. Piękne słowa od męża-pisarza dla swojej żony. Polecam.