Przeglądając mojego bloga, nawet bez wgłębiania się w poszczególne posty można zauważyć, że dość często sięgam po literaturę młodzieżową, a nawet dziecięcą. Tak było i tym razem, ponieważ za mną jedna z cudowniejszych powieści, jakie przyszło mi czytać. Szczypta magii miała swoją premierę całkiem niedawno, więc za chwilę Wam o niej trochę opowiem.
Na Wronoskale mieszkają trzy siostry: Fliss, Betty i Charlie oraz ich babka. Wioska jest dla nich niczym więzienie, ponieważ dziewczynki mają bezwzględny zakaz jej opuszczania. O wszelkich wycieczkach na sąsiednie wyspy mogą zapomnieć. Jednak Betty uparcie chce się dowiedzieć, dlaczego babka jest tak stanowcza. Wkrótce na jaw wychodzi fakt, że siostry obarczone są klątwą Wspacznych: nie mogą opuścić rodzinnej wioski pod groźbą okrutnej kary. Czy Fliss, Betty i Charlie zdołają złamać klątwę? Czy uda im się umknąć przed prześladującym ich pechem?
Kilka dni zbierałam się do lektury tej książki. Szczerze mówiąc, bałam się trochę, że może mi się nie spodobać, a tego bym chyba nie przeżyła. W końcu jednak odważyłam się i sięgnęłam po swoją Szczyptę magii, która jak napisałam wcześniej, okazała się naprawdę cudowną powieścią, o której nie zapomnę jeszcze długo.
Jedna z głównych bohaterek, Betty całkowicie skradła moje serce. Choć jest piekielnie uparta, to przy tym nieustraszona, a dla rodziny jest w stanie poświęcić wiele – nawet swoje życie, gdyby zaszła taka potrzeba. Jeśli mam być szczera, to właśnie ją polubiłam najbardziej z całej trójki. Podziwiam ją również za ogromną wolę walki, dzięki której nie zrezygnowała z dalszych poszukiwań sposobu na złamanie klątwy.
Najmniej polubiłam niestety Charlie. Jest to najmłodsza z sióstr, więc teoretycznie powinna wzbudzić moją sympatię. Może zabrzmię okrutnie, ale ta bohaterka irytowała mnie swoją lekkomyślnością. Nie rozumiała tego, że są rzeczy ważniejsze niż ratowanie szczura (tak, szczura) i przez to doprowadziła prawie do tragedii. No przyznaję, że jak czytałam ten fragment, to myślałam, że wyjdę z siebie. Po prostu nie mogłam znieść zachowania Charlie.
Fliss, czyli najstarsza z trójki sióstr, jest mi jednocześnie obojętna. Nie poczułam do niej nic więcej poza obojętnością i szczerze, nawet by mnie nie obeszło, gdyby coś jej się stało. Właściwie odniosłam takie wrażenie, że autorka bardziej skupiła się na kreacji Betty i Charlie, a Fliss pozostawiła tak naprawdę jaką dość płaską postać.
Mimo tego jestem całkowicie zakochana w piórze autorki! Cudowne opisy miejsc, w których znajdowały się bohaterki i magiczna atmosfera (dosłownie), jaka mi towarzyszyła podczas lektury to po prostu coś bajkowego.
Choćbym chciała, nie jestem w stanie znaleźć innych wad tej powieści. Dla mnie jest to jedna z lepszych powieści dla dzieci i młodzieży, jakie wyszły w ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym. Absolutnie wciągająca, akcja pędzi do przodu cały czas, więc tak naprawdę nie ma czasu na wytchnienie.
Da miłośników iście magicznych powieści, gdzie pojawia się również wątek rodzinnych/siostrzanych więzi - Szczypta magii to pozycja obowiązkowa.