Druga powieść Tomasza Kieresa za mną. Tym razem zdecydowałam się na książkę, której nie mam w zasobach domowej biblioteczki. Wersja audio w interpretacji Szymona Bobrowskiego okazała się niezłym wyborem i sprawiła, że od samego początku zasłuchałam się w lekturze.
"Zawsze będę przy tobie" to historia Natalii i Pawła - kobiety po przejściach i mężczyzny z przeszłością. Ona jest samotną matką nastoletniej Mai, porzuconą w ciąży kobietą, która stara się przede wszystkim zadbać i dobrze wychować córkę. On stracił w wypadku swoją rodzinę i obarcza się winą o śmierć żony i dwóch córeczek. Oboje, skupieni na codzienności, nie szukają wrażeń, nie planują kolejnego związku. Los krzyżuje ich ścieżki na przyjęciu u wspólnych znajomych. Potem jedno przypadkowe spotkanie i tak krok po kroku Natalia i Paweł zbliżają się do siebie. Wydaje się, że mężczyzna mógłby być dla Mai idealnym ojcem, a dla Natalii opiekuńczym partnerem. Czy jednak los zaakceptuje ich wybory i pozwoli wyjść nieoczekiwanemu szczęściu na przeciw?...
"Zawsze będę przy tobie" to wzruszająca i mądra opowieść o odnajdywaniu siebie i rozpoczynaniu życia od początku. A wszystko na przekór trudnym doświadczeniom z przeszłości. To historia o stopniowym zrzucaniu ochronnego pancerza i nieśmiałym otwieraniu się na drugiego człowieka, przy czym toksyczne relacje z dzieciństwa nie są tu bez znaczenia.
Powieść niesie ze sobą sporo emocji - dramatyczne przeżycia wywołują ból podsycany przez nieustające poczucie winy i samooskarżanie siebie. Ale jest w niej też sporo optymizmu i pogody. Historia na pewno działa na wyobraźnię i zmusza do refleksji. Dla niektórych czytelników może być też formą książkoterapii.
W tej opowieści autor oddał głos obojgu bohaterom, chcąc w ten sposób zachować możliwie najdalej posunięty obiektywizm. Wydarzenia poznajemy zatem z punktu widzenia Pawła, którego relacja przeplata się z przekazem Natalii. Jest to oczywiście idealny zabieg w tego rodzaju książkach.
Autor bez wątpienia potrafi napisać interesującą historię o uczuciach i międzyludzkich relacjach. Jednak moim zdaniem dużo mu jeszcze brakuje do Nicholasa Sparksa, z którym tak chętnie jest porównywany. I jak dla mnie mógłby po prostu pozostać sobą, nie wzorować się zbyt mocno na amerykańskim koledze po piórze. Akcja powieści biegnie bardzo powoli, momentami dosłownie stoi w miejscu. Za to mamy całe mnóstwo wywodów, dywagacji i roztrząsania. Nie podobało mi się takie ciągłe powracanie do tych samych kwestii. Stawało się to męczące i po prostu nudne. Dialogi też pozostawiają sporo do życzenia. Są mało naturalne, słychać w nich nadmierną egzaltację i teatralność przez co mocno odbiegają od zwyczajnego, codziennego sposobu porozumiewania się.
Cały czas mam też w pamięci poprzednią powieść autora "Mamy siebie, mamy wszystko", którą wysłuchałam całkiem niedawno i niestety schemat powtarza się dokładnie ten sam. Na półce mojej biblioteczki czeka jeszcze kilka innych książek pana Tomasza i niestety mam obawy, czy nie okażą się one zbyt odtwórcze.
Jeśli szukacie romantycznej historii o ludziach ze skomplikowaną przeszłością, to "Zawsze będę przy tobie" jest właśnie taką książką. Pomimo swoich niedoskonałości można w niej odnaleźć ciekawe treści i interesującą fabułę.