Nastoletnia Lucky jest szczęściarą. Podróżuje z ojcem po kraju, oszukując naiwniaków i czerpiąc z tego korzyści. Nie ma stałego domu, ale za to jej tata bardzo ją kocha. Dziewczyna dostaje od niego wszystko, o czym mogłaby sobie zamarzyć osoba w jej wieku.
Dorosła Lucky jest nieszczęśliwa. Poszukiwana przez policję, nie może być z nikim szczera ani się do nikogo przywiązać. Jej wieloletni partner okłamał ją i uciekł. Jej tata siedzi w więzieniu i stopniowo traci pamięć. Lucky może teraz polegać tylko na sobie.
Lucky jest oszustką. Twardą kobietą, która nikogo nie potrzebuje. Poradzi sobie, tak samo, jak radziła sobie w przeszłości. A tak przynajmniej woli sobie wmawiać…
Myślę, że warto zacząć od dość mylnej promocji tej książki. Z polecenia na okładce wynika bowiem, że jest to lekka i zabawna historia, z czym trudno mi się zgodzić. W moich oczach „Lucky” Marissy Stapley to raczej ironicznie gorzka i pełna ukrytego bólu powieść o dziewczynie, która próbuje się zmienić.
Główna bohaterka od dziecka okłamuje ludzi i zakłada przeróżne maski, przez co sama już nie wie, kim tak naprawdę jest. Autorka stosuje tu głównie sarkazm, a śmiać można się co najwyżej przez łzy. Dlatego też uważam, że aspekt reklamowy należy trochę poprawić; przede wszystkim wskazać rodzaj poczucia humoru, który nie do każdego trafi.
Z kolei rzeczą, która bardzo mi się spodobała, jest ciekawy portret psychologiczny Lucky. Podczas czytania zauważyłam, jak jej charakter kształtował się i zmieniał wraz z wiekiem. Pisarka stworzyła wiarygodną postać, w której każdy czytelnik może zauważyć cząstkę siebie.
Jej wady i wątpliwości dodatkowo sprawiają, że kibicujemy jej… Nawet jeżeli czasem podejmuje wątpliwe moralnie decyzje. Spowodowane to jest jednak tym, że dziewczyna nie widzi dla siebie innego przeznaczenia. Wpływ ojca, ale także nieobecność matki w życiu dorastającej nastolatki jest niesamowicie istotną kwestią poruszoną w „Lucky”.
Styl pisania Marissy Stapley jest z pewnością dobry, ale nie zachwycił mnie tak, jak na to liczyłam. Co prawda opisy oszustw są naprawdę plastycznie i ciekawie ukazane. Mimo to czegoś zabrakło mi w stylu pisarki. To sprawiało, że nie miałam potrzeby sięgania po tę książkę, a czasem wręcz o niej zapominałam.
Myślę, że problemem nie jest tu przekład lub stosowany język, ale bardziej sposób prowadzenia akcji. Podczas czytania miałam wrażenie, że wraz z tytułową bohaterką kręcimy się w kółko. Nie bardzo wiedziałam, do czego Marissa Stapley dąży i jak właściwie miałaby się zakończyć ta opowieść. Powroty do przeszłości w mojej opinii są najlepszą częścią narracji, bo teraźniejszość Lucky jest dość przeciętnie opisana.
„Lucky” Marissy Stapley to powieść, która wywołała we mnie wiele sprzecznych uczuć. Z jednej strony spodobał mi się sam pomysł na fabułę, a także wykreowanie postaci przez pisarkę. Mogę uwierzyć w ich istnienie, a przede wszystkim w samą osobę Lucky i jej charakter. Mimo to coś w tej powieści zgrzyta, sprawiając, że nie mogę jej pozytywnie ocenić. Nie potrafię się stuprocentowo polubić z tą historią, a po odłożeniu na półkę towarzyszy mi przeczucie, że szybko o niej zapomnę. „Lucky” to ciekawa książka, która jednak nie podbiła mojego serca, a na to właśnie liczyłam. Kto wie, może podbije właśnie Wasze?
Współpraca barterowa ze wydawnictwem Świat Książki.