Finał dylogii Lost Myself. Książka to romans przepełniony wieloma zwrotami akcji, a jego akcja rozgrywa się pięć lat po wydarzeniach z poprzedniego tomu.
Lilianna wraz z braćmi wraca w rodzinne strony, choć ich pobyt miał być chwilowy, to po powrocie wracają dawne wspomnienia i rodzeństwo postanawia zostać na stałe. Odnawiają stare przyjaźnie, lecz Lilianna wciąż nie może uporać się z przeszłością. Ponowne spotkanie z Ethanem, rozbudza ponownie ich uczucie. Tym razem para stawia na szczerość, jednak stare nawyki i kolejne wydarzenia temu nie sprzyjają. Los rzuca obojgu wciąż nowe kłody pod nogi, aby w ostatecznym rozrachunku wywrócić wszytko do góry nogami.
Książka w porównaniu ze swoją poprzedniczką podobała mi się dużo bardziej. Choć początkowo miałam opory i szczerze się bałam powtórki z rozrywki, to autorka pozytywnie mnie zaskoczyła. Już na pierwszy rzut oka widziałam postęp w narracji, fabule oraz w stylu pisania, jest właśnie taki jaki znam z wattpada. Sama historia jest wciągająca, sporo się dzieje, czasami miałam wrażenie, że aż za dużo. Główni bohaterowie nie mają zbyt wiele czasu dla siebie, wciąż przytrafiają im się kolejne dramaty, kłopoty i afery. Ich relacja jest dynamiczna i skomplikowana, wciąż jedno z nich zmuszane jest do rozłąki.
Autorka sporo nam tutaj namieszała w fabule, choć początek wydawał się spokojny i nie zwiastował kolejnych wydarzeń, które mnie szczerze mówiąc wbiły w fotel. Historia wzbudziła we mnie wiele emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, choć najbardziej żal, że pomimo prawdziwego uczucia ta dwójka wciąż ma pod górkę. Zakończenie było lekko zaskakujące, ale ja jakoś podskórnie czułam, że może się to podobnie skończyć, choć do końca miałam nadzieję.
Książka była naprawdę dobrą lekturą. Napisana w lekkim stylu, czyta się ją szybko i co ważne dla mnie, można zaangażować się emocjonalnie. Historia przepełniona plot twistami, humorem, sarkazmem oraz uczuciami. Mamy tutaj sporo wątków mniej lub bardziej rozwiniętych, nadają one akcji polotu oraz dreszczyku. Jestem pod wrażeniem postępu twórczego autorki. Moim zdaniem nie trzeba nadrabiać pierwszego tomu, aby przeczytać ten, ale zawsze warto, żeby zrozumieć lepiej co właściwie się stało w przeszłości.
Historia warta uwagi.