„ Władze od inteligencji wolą stado potulnych baranów, bo nad takimi łatwiej zapanować.” (str.125)
Jest to czwarta część sagi „ Spacer Aleją Róż”, obejmująca lata 1967-1976. Akcja podobnie jak w poprzednich częściach toczy się w Nowej Hucie i Pawlicach. Autentyczne wydarzenia i postaci mieszają się z fikcją literacką.
Po siedmiu latach bycia w śpiączce wybudził się Leszek. Czekała go długa droga do sprawności fizycznej i psychicznej. Zaczął też wątpić w swoje ideały. Radykalnie zmienił swoje poglądy. Po powrocie do domu jego żona otoczyła się murem obojętności. Ciągle narzekała na ciężki los, czuła się pokrzywdzona. Nic się nie zmieniła. Dystansowała się od rodziny męża. Dzieciom ograniczała kontakt z nią. Mimo, że wszyscy wspierali ją finansowo, materialnie i duchowo. Dla Leszka jego dom stał się obcy. Z dziećmi nie potrafił znaleźć wspólnego języka, a chłopcy widząc, że ojciec jest niewydolny wychowawczo robili co chcieli, nieustannie pakując się w kłopoty.
Bronek kolejny raz naraża się na niebezpieczeństwo, z którego ledwo uchodzi z życiem. Wróg rodziny będąc o krok od śmierci dokonując rachunku sumienia zdaje sobie sprawę jak beznadziejne było jego życie, ile niegodnych czynów dokonał, jak bardzo był znienawidzony przez otoczenia. Był człowiekiem przegranym.
Ciężki był los Sabiny. Zabito jej męża, została z dwójką dzieci, straciła pracę, którą kochała i była zastraszana przez esbeka.
Nowa Huta dalej się rozbudowywała. Powstawały wieżowce. Uruchamiano nowe linie tramwajowe i autobusowe. Kwitła kultura i oświata oczywiście na modłę partyjną. W Warszawie studenci rozpoczęli strajk. Wielu z nich relegowano z uczelni lub aresztowano. Poparli ich krakowscy studenci i młodzież z Nowej Huty. Informacje podawane w mediach o zamieszkach były zafałszowane. Władza przeciwko protestującym studentom zorganizowała robotników z Nowej Huty z „narzędziami”, którzy mieli wspierać milicję i ZOMO w ich bezkarnych poczynaniach.
„ Z władzą imającą się wszelkich draństw wobec narodu, któremu winna służyć, należy walczyć rozsądnie i podstępnie.” (str.177)
Jedni bohaterowie odchodzą, inni przychodzą na świat. Na scenę wchodzi kolejne pokolenie. Starsi uświadamiają im „kokosy socjalizmu”. Zaczynają rozumieć niesprawiedliwości systemu i czynnie się im przeciwstawiają, co niejednokrotnie odczuli na własnej skórze.
Poznajemy dorastających przyjaciół Karola i ich problemy pojawiające się na progu dorosłości. Pojawia się też nowa postać Bożeny w której towarzystwo Karola się podkochiwało. Była córką prostytutki i podobnie jak mama szybko poszła w jej ślady.
Pogrzebane upiory z przeszłości powracają w nowym pokoleniu. Życie rodziny Szymczaków zbudowane na kłamstwie legło w gruzach. Prawda, która wyszła na jaw bardzo bolała i wiązała się z konsekwencjami. Okazało się, że trzymanie dzieci z dala od problemów dorosłych nie było dobrym pomysłem. Kłamstwo ma krótkie nogi. Wiadomo, że prawda wcześniej czy później musi ujrzeć światło dzienne. W przypadku naszych bohaterów było to później, co bardzo skomplikowało relacje rodzinne.
To też powieść o tym jak marzenia w realnym życiu szybko znikają i trzeba radzić sobie z problemami dnia codziennego. Ta część również trzyma poziom i trudno jest oderwać się od lektury.