"Szaleństwo zmysłów" wyróżnia się na tle powieści, które goszczą na półkach księgarni od czasów sukcesów "50 twarzy Greya". Mnie zachęciła już okładka - czysta, przejrzysta (wreszcie nie czarna!) i przykuwająca wzrok, mimo swej prostoty. Opis okładki być może nie odbiega zbytnio od schematu, do którego przywykliśmy, jednak jest w nim coś zachęcającego. Po tej powieści oczekiwałam naprawdę sporo i... historia w pełni sprostała moim oczekiwaniom.
Akacja jest mocno powiązana z branżą hotelarską. Trylogia "Bez tchu" opowiada o losach trójki najlepszych przyjaciół - Gabe, Jace i Ash wspólnie prowadzą firmę, lecz również spędzają wolny czas. Wszystkie trzy części kręcą się wokół tych samych bohaterów, jednak w I części główną rolę gra Gabe, w kolejnej - Jace, natomiast w ostatniej - Ash.
Mia to siostra Jace'a. Dziewczyna skończyła już studia, jednak w dalszym ciągu nie wiem, "co będzie robić, gdy dorośnie". Na szczęście ma brata, która jest współwłaścicielem dobrze prosperującej firmy, więc nie musi się martwić o pieniądze. Na co dzień pracuje na pół etatu w cukierni, co nie tylko pozwala jej zabić czas, lecz również daje dobrą wymówkę, aby jeszcze przez jakiś czas nie podejmować decyzji dotyczących przyszłości. Wszystko zmienia się, gdy po pewnym spotkaniu z Gabem. Nieoczekiwana propozycja sprawia, że dziewczyna godzi się na propozycje nie tylko pracy, lecz również nietypowego związku. I właśnie wtedy zaczynają się komplikacje...
Jednym z mocniejszych aspektów książki jest relacja bohaterów. I nie mam tu na myśli jedynie kontaktów pomiędzy Mia i Gabem, lecz również bardzo silne uczucie, jakim darzą się nawzajem trzej panowie, braterską miłość Jace'a, a nawet niezwykłą troskliwość, z którą Ash traktuje siostrę przyjaciela. Kontakty międzyludzkie są zdecydowanie mocną stroną autorki, a żadna z relacji między bohaterami nie została pominięta. Choć wydawać się to może dość skomplikowane, zapewniam Was, że mimo wszystko powieść nie jest chaotyczna - po prostu postacie mają mocno skomplikowane charaktery. I z całą pewnością jest to zaleta!
Nie można jednak zapominać, że jest to romans, więc właśnie wątek miłosny wysuwa się na pierwszy plan. Związek Mii i Gabe'a zdawać się może dość banalny, jednak daleko mu od utartych schematów. Choć umowa między bohaterami nie jest dla czytelnika żadnym zaskoczeniem, to sposób w jaki rozwinęła się da znajomość - już tak. Prawdziwy dramat rozpoczyna się dopiero wtedy, kiedy spodziewany się, że nic już nas nie zdziwi. Muszę przyznać, że Maya Banks naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła.
Autorce nie zabrakło lekkości w opowiadaniu nam tej historii. Z wypiekami na twarzy poznawałam losy Mii i Gabe'a, a dzięki przyjemnemu stylowi Banks nie chciałam jej odłożyć nawet na chwilę. Mocne charaktery bohaterów, wartka akcja i prosty język sprawiły, że "Szaleństwo zmysłów" okazało się naprawdę świetną lekturą. W dodatku wszystko wskazuje na to, że kolejny tom, który ma pojawić się w księgarniach już za miesiąc, będzie jeszcze lepszy - już nie mogę się doczekać. Polecam!