"Całkiem dobra książka o miłości" to naprawdę sympatyczna opowieść, która ucieszy oko i serce niejednego wielbiciela literatury. Powieść Anny Kucharskiej, jest nieskomplikowaną opowieścią nie tylko o zawartej w tytule miłości, ale i o sile prawdziwej przyjaźni.
Kucharska stworzyła całkiem mile czytającą się książkę z niewielką ilością postaci, co sprawiło, że każdy rozpoczęty wątek, można było prowadzić ku jego zakończeniu a jednocześnie żaden z nich nie wybił się znacząco ponad inne. Jak czytamy na okładce, głównymi postaciami są: Elżbieta, Judyta oraz Karina. W życiu każdej z nich pewnego dnia pojawia się upragniony pierścionek zaręczynowy. Dla każdej z nich, ma on jednak nieco inne znaczenie. Elżbieta jest przedstawicielką kobiet 50+ toteż niejako obawia się kolejnego małżeństwa. Wprawdzie jest wdową a jej córka od dawna doskonale radzi sobie samodzielnie, to trochę obawia się czy podjęta decyzja jest właściwa. Kobieta kocha swego kochanka, czuje się także kochana, ale nieco jakby martwi ją istniejąca pomiędzy nimi różnica wieku. Dla Judyty z kolei ów pierścionek, jest spełnieniem marzeń. Wraz z chłopakiem tworzą zgrany i ciepły związek już od dekady, dla kobiety jest więc małżeństwo tym, co MUSI nastąpić. Jak wiemy, trzecia z dziewczyn zachodzi w ciążę z przyjacielem gejem, który tak bardzo pragnie przy niej być, że oświadcza się jej. Przez moment bohaterowie zapominają o swoich potrzebach i decydują się być razem dla siebie i dziecka. Uważają, iż nie trzeba miłości, kiedy jest się tak dobrymi przyjaciółmi.
Pierwszy i trzeci z ukazanych w książce wątków, to bardzo istotne tematy, które w tak niedużej książce porusza Kucharska. Przede wszystkim w bardzo prosty sposób ukazuje, iż w każdym wieku mamy prawo kochać, a także zwraca uwagę na fakt, iż wiek nie musi stanowić przeszkody dla miłości. Narzeczony Elżbiety jest jej prawdziwie oddany. Nie oczekuje od wybranki niczego, poza uczuciem. Także miłością obdarza swe dziecko Igor, homoseksualista, z którym od lat przyjaźni się Karina. Dziewczyna choć podkochuje się w ojcu swej córeczki, pozwala mu żyć własnym życiem.
Na uwagę zasługuje tu także – a może przede wszystkim – głęboka przyjaźń istniejące pomiędzy Judytą a Kariną. Wprawdzie przez moment Judyta zdaje się być ślepa i głucha na słowa przyjaciółki i wyrzuca ją ze swego serca, ale potęga przyjaźni nie pozwala jej na długo zapomnieć o Karinie. Fakt, iż Judyta „śmiertelnie obrażona”, zjawia się u przyjaciółki zaraz po jej SMS, świadczy o tym, iż prawdziwego uczucia przyjaźni i braterstwa, nic nie potrafi złamać. Nie da się zapomnieć o przyjacielu.
"Całkiem dobra książka o miłości", jest dobra na chłodne wieczory. Właściwie można ją polecić każdemu, także osobom nie przepadającym za polską literaturą – by sprawdzili, czy aby na pewno nic ciekawego w rodzimej twórczości się nie wydarza. Jest to też, znakomita powieść dla osób nie przepadających za romansami i miłostkami – tu nie ma ckliwości a i ilość stroniczek nie pozwala się wielce znudzić. Doskonała opowieść dla chcących ugryźć innej, niż zazwyczaj literatury. Prostota języka i przewidywalność niektórych zachowań, wcale nie nużą, ani nie irytują.