„Historia ta jest opowieścią o różnicy wieku i wszelkich wynikających stąd konsekwencjach. Jest trudną lekcją pisania, bo wątki ściśle autobiograficzne sąsiadują tu z zupełnie fantastycznymi, trzeba dokładnie uzgodnić tonację, a to jest tylko dla lekkomyślnych autorów łatwe.”
„Wybierał literaturę – zdawało mu się, że z tego festynu poszkodowanych nikt go nie wyrzuci. Książkami nikt z domowników specjalnie się nie interesował i Ariel łudził się, że będzie mógł pisać, co zechce. Łudził się, ale i coś przeczuwał: na własną rękę szukał miejsc, które trudne będą do skontrolowania.
Fama, że opisuje swoje strony, swoich krewnych i przodków, ich wybryki i ekscesy, rozeszła się szybko. O dziwo, nie wytykano mu niedostatków literackich, prawdopodobnie nikt tego nie zauważył, najpewniej zaś zgrzebna forma ułatwiała wulgarną lekturę. Wszystko, co napisał, poddane zostało dogłębnej i radykalniejszej niż zwykle kontroli. Jak łatwo się domyślić, rezultaty były żałosne. Ojcu nie podobała się postać ojca, matce postać matki, starce postać starki, itp. Itd. Niezadowolenie pierwowzorów postaci było powszechne, nawet nieboszczycy kręcili zwietrzałymi nosami.”
„W czytaniu o samobójstwie jest coś głęboko niestosownego. W pisaniu jeszcze gorzej. Autor zdaje się mówić: byłem tam, znam te stany ducha i te sytuacje; byłem tam, ale dzięki temu, że piszę, ocalałem. Szantaż? Jak najbardziej. Spójrzcie na stronnice zapisane zdaniami, co samośmierć przegoniły. Zdania kruche jak zdania anioła i jak rurociąg twarde. Zdania korespondenta wojennego z frontu wojny o samego siebie jakie mogą być?”
„Zdawał się kompletnie nie zauważać, że matka infantylizuje go ile wlezie, ponieważ sama przez to jest wiecznie młoda! Tak jest! Im dłużej trwa jego młodość, a zwłaszcza dzieciństwo, tym ona jest młodsza! Pamiętajcie o tym nieszczęsne ofiary waszych matek! One trzymają was w dziecięcym pokoju, bo póki tam jesteście, działa ich jedyna skuteczna kuracja odmładzająca! Nie miejcie im, na Boga, tego za złe.”
„Być synem żołnierza Wehrmachtu to może jest jakiś dramat, ale być synem żołnierza Wehrmachtu, który milczy jak zaklęty, to komedia niewątpliwa, upadek straszliwy, znikąd ratunku! Wzywasz pomocy – milczenie jest ci odpowiedzią. Na dobrą sprawę z kim byś pogadał? Z kim? Z księdzem jakimś? Wierzący księża to coraz większa rzadkość. Z domorosłym ewangelistą? Z prorokiem samoukiem? Z rabinem?”
„Wiedział, że niczemu nie jest winien, i zarazem czuł, jak wzbiera w nim przypisane mu na wieki poczucie winy. Miał sekrety przed przyjaciółmi, przed przełożonymi, w rzeczywistości nie miał przyjaciół ani przełożonych; z krewniakami nie kultywował relacji, owszem, w zasadzie wszyscy wymienieni traktowali go z ledwo skrywaną wzgardą, co trochę poprawiało sytuację, ale tylko trochę.”
„Dzieliła ze mną życie w sensie najściślejszym, nie rozstawaliśmy się na chwilę. Tym dramatyczniejsze okazywały się chwile, gdy Weronika milkła, zapadała się w sobie, nie było z nią kontaktu. Bałem się wtedy nieludzko. Czego się bałem? Tego co zawsze? Że mnie zostawi? Tego powinienem bać się przede wszystkim, cóż w końcu jest pospolitszego niż młoda kobieta odchodząca od starca? Najpierw ulegająca jego mylącemu i w najlepszym razie krótkotrwałemu urokowi, później niedająca rady jego – w sprinterskim tempie rosnącej – nieporadności. Mało która młodość wie, że starość, z jaką się wiąże, rychło obróci się w teoretycznie żyjące, ale praktycznie już martwe i nadpsute mięso. Kochać to śliniące się, pierdzące, zaszczane mięso?”
„Dziś mieć psa, który nie jest parodią, to hańba? Jak wiadomo przyszłością ludzkości jest parodia – kto mógł przypuszczać, że parodyjny wiek od skracania psiej anatomii się zacznie? Dawniej człowiek miał psa po to, by ten bronił go w razie jakieś opresji. Teraz ma (rzekomego) psa po to, by gnać z nim do weterynarza, gdy atak psiej depresji idzie za daleko. Dziś – niepodobna tak nie pomyśleć – istnieją tylko dwa rodzaje psów: wynaturzone miniatury o zboczeńczych imionach – na przykład Humphrey, Coco, Buddy – i w konspiracji hodowane ludojady, które z czasem obejmą władzę na planecie”.
„Nowych bogów przyjmujemy z ochotą i ostentacją – naprawdę rządzą starzy. Starzy bogowie rządzą, bo znają architekturę naszego strachu.”
Moja ocena:
Najnowsza proza Pilcha przypomina, że życie składa się ze złudzenia wieczności i z przerażającej utraty tego złudzenia. „Żółte światło” łączy wątki ściśle autobiograficzne z zupełnie fantastyczny...
"Niewidzialni mordercy" autorstwa Anny Trojanowskiej to zgrabnie napisana podróż przez różne okresy i rodzaje epidemii, które ukształtowały historię ludzkości. Autorka p...
Recenzja książki Niewidzialni mordercyBardzo zależało mi na tej książce, ponieważ zdarza mi się przemawiać publicznie. Spędziłem z nią sporo czasu i wiem, że poświęcę jej jeszcze wiele godzin w przyszłości. ...
Recenzja książki Sztuka dobrego mówienia bez bełkotania i przynudzaniaRene przeżyła to samo, co jest współtowarzyszki niewoli. To całkowicie zmieniło jej życie. Przez wiele lat więziona, zm...
Recenzja książki Zrodzeni z sumieniaKsiążka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. DEPRESJA... ZABURZENIA LĘKOWE... ATAKI PANIKI... STRACH... Jakie ...
Recenzja książki Poradnik obsługi umysłu. Jak sobie radzić z trudnymi emocjamiPomysłowa, zabawna, ciekawie przedstawiona i też mówiąca w lekko gorzki sposób wiele o nas samych komiksowa bajka o sp...
Recenzja książki Superhipermegaważna misja