Bajki na Boże Narodzenie recenzja

Fantastycznie bezideowa książka traktująca Boże Narodzenie jako event magiczno-ciasteczkowy. Mamy tu elfy, mamy renifery, mamy  Mikołaja, który tylko czasem jest święty. Przemyka przez stronice królowa Zima i Dziadek Mróz, bo bez śniegu nie ma świat (serio??). Pierwsza gwiazdka ma okropny problem, bo popruła jej się kiecka. Zagubiony pies dostaje dom, bo "w Boże Narodzenie nikt nie powinien być sam".
Jeszcze mamy gadające na choince bombki, krasnoludki i czary-mary, "przecież Boże Narodzenie to magiczne święta". Powiastki głupiutkie, naiwne, ckliwe i postawione na uszach.
Gdzieś w przelocie, jako efekt uboczny, pojawia się śpiewanie kolęd i wigilijny stół. O Sprawcy całego świątecznego zamieszania ani słowa - przemknął przez te 111 stron niezauważony. 
Witajcie w świecie święta drzewka! Tytuł książki uważam za całkiem chybiony.

Opinia 6-latka: "weź mi już tego nie czytaj, to jakieś głupie jest".
Ilustracje przeciętne, nienachalne i czytelne, a 1 gwiazdka dodatkowo za ilustracje zwierzątek - te nam się akurat bardzo spodobały.