,,These Violent Delights" Chloe Gong
,,Nigdy nie ma czegoś tak prostego jak jedna prawda - odparł ochryple Roma - Nigdy"
Jest rok 1926. Szanghaj nuci melodię zepsucia.
O retelingu Romea i Julii nowozelandzkiej autorki Chloe Gong urodzonej w Szanghaju było bardzo głośno już od angielskiej premiery. Co rusz przewijało mi się, jak wszyscy chcieliby to w Polsce i mamy to! Nigdy nie miałam w planach tej historii. Po pierwsze nie czytałam Romea i Julii, a nowej wersji nie chciałam czytać. Poza tym jakieś gangi? Ja mam to czytać? Nie! Ale stało się w końcu się zainteresowałam po tylu pozytywnych recenzjach osób, które oglądam na co dzień na bookstagramie i lubię. W dodatku ku mojemu szczęściu udało mi się wygrać książkę, więc zaciekawiona zaczęłam czytać. I jakie są moje wrażenia?
Powiem tak początek jak to wszyscy piszą rozkręca się powoli, ale tutaj jest to naprawdę potrzebne. Przez to przez mniejszą, połowę historii mamy szansę poznać lepiej bohaterów, ich przeszłość i politykę państwa. Poznajemy zasady dotyczące Gangu Szkarłatnych jak i Białych Kwiatów. A także cudowne, klimatyczne miasto, w którym toczy się akcja - jakim jest Szanghaj. Mimo powolnego wprowadzenia, czytałam z wielką chęcią oraz zaciekawiona. Dzieje się w tym czasie wiele wydarzeń, które mogą wydawać się niepotrzebne. Ale wcale tak nie jest! Wszystko dzieje się po coś. Jednak z każdą dalszą stroną akcja nabiera tempa, a wtedy zaczyna się jazda bez trzymania. Ciągle dowiadujemy się nowych elementów, które z każdą stroną układają się w układankę puzzli, aby ostatecznie ją rozpaść. Bo jeszcze okazuje się coś innego i ten plot twist na końcu! Nie czytajcie ostatniej strony! Duży spoiler! Potrzebuję na teraz 2 tomu!
Jeżeli chodzi o politykę, która jest jednym z głównych wątków została bardzo interesująco oraz intrygująco przedstawiona. Wcale mnie nie nużyła, a nawet sama zaczęłam snuć swoje teorie, ale nic z tego nie wyszło. Dodatkowo autorka na końcu wyjaśniła wiele rzeczy, które posłużyły za inspirację i były też po części prawdziwe w 1926 roku w Chinach. Ogromnie mnie to zaskoczyło i cieszę się, że książka ma coś wspólnego z historią, bo absolutnie kocham takie niespodzianki w książkach.
O czym powinnam jeszcze wspomnieć?
Powieść nie opowiada w głównej mierze tylko o polityce poruszane są również inne tematy. Autorka nie boi się poruszać problemu dyskryminacji rasowej, który powinien już dawno zostać rozwiązany i zapomniany. Albo też nieszczęśliwej miłości Juliette i Romy. Wątek romantyczny został genialnie poprowadzony. Mamy zakazaną miłość, gdyż nasza główna para pochodzi z różnych Gangów i co najważniejsze są ich dziedzicami. Nie przytłacza on, nie jest na pierwszym planie i przyjemnie się czyta. Jest taki prawdziwy, a nie przesłodzony. Zarówno bohaterowie pierwszoplanowi jak i drugoplanowi są świetnie wykreowani. Znamy ich charakter, wiemy jacy są, a gdybym miała napisać, któregoś charakterystykę bez problemu bym sobie poradziła. Nawet dało się ich lubić. Widzimy ich problemy, z czym się zmagają. Świetną rolę odegrała narracja trzecioosobowa, która pasowała do tej powieści idealnie. Moją faworytką, a także nową ulubioną bohaterką jest Juliette Cai, dziedziczka Gangu Szkarłatnych.
Na koniec wspomnę jeszcze, że absolutnie nie czuć, że to debiut. Czytając czułam, jakby to była już któraś z rzędu książka autorki. Skoro ona tak pisze w wieku 23 lat, a jest to jej pierwsza książka. To już wolę nie myśleć, co będzie dalej, a pewnie będzie coś świetnego. Podsumowując już wiem skąd te zachwyty, absolutnie Wam polecam. Prześwietna historia i debiut!
Na zachętę zostawiam kolejny cytat:
,,Jej miasto, jej gang, jej rodzina. Najrozsądniej byłoby teraz odejść, oddalić się od wszystkiego, co odwracało jej uwagę od rzeczy naprawdę ważnych. Ale nie potrafiła. Miała... Nadzieję. Nadzieja była niebezpieczna. Nadzieja była najbardziej złowrogą ze wszystkich istniejących rzeczy, czymś, co rozkwitało w puszce Pandory pomiędzy nieszczęściem, chorobami, a smutkiem. Co mogłoby przetrwać wśród takich niebezpieczeństw, gdyby samo nie było równie groźne?"