Czy można zagrać… (w) miłość?
Flora, niespełniona, choć zdolna aktorka, dostaje propozycję życia. W spektaklu u znanego i cenionego reżysera ma zagrać mitologiczną postać, Psyche. To dla niej szansa jedna na milion – wreszcie ją docenią, a drzwi teatrów i plany filmowe staną przed nią otworem. Co może pójść nie tak?
Wszystko…
Partnerem Flory – Erosem – jest Maks Stankiewicz: gwiazda polskiego kina, celebryta, a przede wszystkim dawna miłość aktorki, jeszcze z czasów akademii teatralnej.
Florentyna Mikołajczyk nie zamierza jednak zaprzepaścić swojej życiowej szansy. Przecież da radę wcielić się w zakochaną do szaleństwa Psyche. Jest wszak profesjonalistką! A może to dobra okazja, by zemścić się za złamane przed laty serce?
Przed Państwem Florentyna Mikołajczyk i Maks Stankiewicz w… rolach życia.
Książka "Nie rób scen, Flora" jest debiutancką powieścią Martyny, a Wy już dobrze wiecie, że wprost uwielbiam poznawać nowych autorów, dlatego nie mogłam przejść obok niej obojętnie, urzekła mnie fantastyczną okładką, ale również świetnym i wartościowym wnętrzem. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny w odbiorze, co sprawiło, że książkę pochłonęłam w jeden wieczór i nie mogłam się od niej oderwać. Fabuła książki została w ciekawy sposób nakreślona, dopracowana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie jakich wykreowała autorka są niezwykle autentyczni, wyraziści, charyzmatyczni! Dialogi, potyczki słowne między bohaterami wielokrotnie sprawiały, że na mojej twarzy gościł uśmiech, zdarzyło mi się nawet jawnie parsknąć śmiechem. Historia została przedstawiona oczami Flory, co pozwoliło mi lepiej ją poznać, dowiedzieć się co czuje, myśli, z czym się boryka, a tym samym lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. Szkoda, że Martyna nie pokusiła się o zaprezentowanie również punktu widzenia Maksa, bo byłam szalenie ciekawa co siedzi w głowie tego mężczyzny. Można powiedzieć, że w książce znajdziemy motyw love - hate - love, który został w bardzo interesujący sposób pokazany, od początku czuć było wyraźne napięcie pomiędzy Florą a Maksem, które zachęcało do dalszego czytania i wzbudzało ciekawość co się dalej wydarzy. W tej książce oprócz świetnego poczucia humoru znajdziemy również ważne, trudne i ponadczasowe kwestie, z którymi mierzą się bądź mierzyli w przeszłości główni bohaterowie, a mianowicie brak pewności siebie, zaburzenia odżywiania czy depresja, czy pokazanie "od kuchni", świata show biznesu, co dostarczyło wielu skrajnych emocji. Cieszę się, że autorka poruszyła w swojej powieści właśnie takie tematy, zdecydowanie powinny być częściej nagłaśniane, bo każdego dnia mierzy się z nimi wiele osób. Muszę oczywiście również wspomnieć o rodzinie Florentyny, która całkowicie skradła moje serce! "Nie rób scen, Flora" to pełna humoru, emocjonująca, poruszająca i wartościowa historia z którą bardzo miło spędziłam czas. Autorka ma jeszcze spore pole do popisu jeśli chodzi o kolejne powieści, w końcu Florencja ma jeszcze piątkę rodzeństwa, którzy są równie intrygujący co ona sama. Świetny i godny uwagi debiut! Polecam! Moja ocena 9/10.