To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, a za mną prawie wszystkie powieści spod pióra Weroniki. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że stała się ona dla mnie jedną z pisarek, po których powieści sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko. Mi zapoznanie się z losami bohaterów zajęło jeden dzień i muszę przyznać, że z dużym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam to co działo się na kartach powieści. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie, zarówno pierwszo jak i drugoplanowi, zostali w ciekawy i barwny sposób wykreowane. To postaci, które mają swoje wady i zalety, borykają się z różnymi mniejszymi bądź większymi problemami, zdarza się im popełniać błędy czy postępować pod wpływem chwili, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach podzielając podobne troski i dylematy moralne. Razem z bohaterami przeniosłam się do Włoch, a dokładniej do Kalabrii. Autorka w bardzo plastyczny i pobudzający wyobraźnię sposób oddały ten niepowtarzalny włoski klimat. Momentami miałam wrażenie jakbym towarzyszyła bohaterom we wszystkich poczynaniach, zwiedzała razem z nimi, chłonęła piękno zabytków, odczuwała zapachy unoszące się na uliczkach i naprawdę zapragnęłam przespacerować się ścieżkami uczęszczanymi przez głównych bohaterów. Historia została przedstawiona z perspektywy Marii i Giovanniego, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają każdego dnia, jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na ich obecne życie, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Maria od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię, bardzo podobała mi się więź łącząca ja z synkiem. Naprawdę z całych sił jej kibicowałam i chciałam dla niej jak najlepiej. Postać Giovanniego była dla mnie jedną wielką zagadką, którą jak najszybciej chciałam rozwikłać. Ważną rolę w tej historii odgrywają postaci drugoplanowe, które wprowadzają sporo zamieszania do życia głównych postaci. Mowa w szczególności o synku Marii, ojcu chłopca i babci. Mały Marcel oraz pani Giuseppina całkowicie skradli moje serce, natomiast Carl wywoływał we mnie same mieszane odczucia, nie byłam w stanie pojąć jego zachowań oraz decyzji. Relacja bohaterów została w rewelacyjny sposób zaprezentowana. Wyraźnie dało się odczuć wszystkie targające nimi emocje, chwile niepewności, a jednocześnie chłonęłam każdy gest, każdy najdrobniejszy szczegół kiedy przebywali razem, kiedy otwierali przed sobą swoje dusze i serca. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich. Mowa o samotnym rodzicielstwie, trudnych relacjach rodzinnych oraz niełatwych decyzjach do podjęcia. "A wokół nas pomarańcze " to emocjonująca, miejscami poruszająca historia, która z całą pewnością zmusza do głębszych przemyśleń i daje nadzieję na lepsze jutro. Świetnie spędziłam czas z tą książką i czekam już na kolejne powieści spod pióra autorki! Polecam!