Zły król recenzja

Zdarzyło wam się kiedyś rzucić na drugi tom jakiejś historii od razu po skończeniu pierwszej części? U mnie było tak właśnie w przypadku „Złego króla”.

„Okrutny książę” skończył się rzezią. Ilość trupów przerażała. Jednak wszystko wskazuje, że wszystko dopiero nabiera rozpędu. Na tronie zasiada Cardan, a wbrew zdrowemu rozsądkowi Jude zajmuje miejsce tuż za jego plecami.

Ta dwójka również dalej skacze sobie do oczu i jednocześnie czuje dziwną fascynację. W którą stronę potoczą się wydarzenia?

Dokładnie tak samo jak pierwszy tom „Zły król” jest pełen intryg, knucia i sabotażu i… tak samo mi się podoba!

Ponownie wracamy do historii Jude, która przez większość czasu trzyma się swojego wizerunku silnej babki, chociaż momentami wewnątrz trzęsie się jak osika. Za to moją szczerą nienawiść wzbudza jej siostra. Taryn doprowadza mnie do szału i gdy tylko pojawia się na kartach tej historii, to mam ochotę wyrzucić książkę przez okno.

Dodatkowo ze strony na stronę wciągałam się w ten świat coraz bardziej. Nie sądziłam, że będę tak bardzo przeżywać wydarzenia, które mają w nim miejsce. Jednak muszę przyznać, że momentami miałam wypieki na twarzy i przewracało mi się w żołądku.

Szczególnie podobał mi się wątek dotyczący Dęba, czyli brata Jude. Poza tym, umówmy się, przez niego karty w tej powieści zostały rozdane ponownie! Chociaż muszę przyznać, że po ludzku było mi dzieciaka szkoda i nawet było mi przykro, że kilkulatek wykorzystywany jest do gierek dorosłych.

Tak jak w „Okrutnym księciu” jestem fanką wątku romantycznego, który powoli zaczął się klarować, ale nic nie dzieje się w nim na hurra. Ponowie jestem zachwycona subtelnościami i tym jak wiele mogę sobie dopowiedzieć.

Bardzo cieszy mnie, że drugi tom utrzymał poziom pierwszego. Powiedziałabym, że jest nawet ociupinkę lepiej. Przyznam, że zarówno akcja jak i zakończenie mnie satysfakcjonują, a nawet wywołały na mojej twarzy uśmieszek pomieszany z „o kurczaczki co tam się wydarzyło!”. Na tym etapie już zupełnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać w finałowym tomie. Z tego też powodu rzuciłam się na niego jeszcze zachłanniej niż na drugi.

I muszę znowu powtórzyć, że POLECAM, POLECAM, POLECAM! Jest to zdecydowanie seria, która zaliczy się do grupy tych, które są moimi ulubieńcami!