Z reguły nie mam problemu z napisaniem recenzji, jednak w przypadku tej książki było zupełnie inaczej. Ciężko wydobyć z siebie sensowne zdania, kiedy powieść wzbudza tyle sprzecznych odczuć.
Autor zabiera nas na Śląsk. Patrycja, będąca nauczycielką, zabiera swoich podopiecznych na wycieczkę do Będzina. Niestety podczas zwiedzania podziemi trafiają na ciało brutalnie zamordowanej osoby. Miejsce zbrodni zostało starannie przygotowane - zapalone świece, napis na ścianie oraz muzyka. To wszystko sprawia, iż kobieta wraca do głęboko ukrytych wspomnień z dzieciństwa. Gdy przybywa policja okazuje się, iż zaginęła jedna uczestniczka eskapady - uczennica Zosia. Ruszają poszukiwania, a komisarz Zdenek po wysłuchaniu zeznań belferki rusza z nią w kierunku schronu bojowego nr 44 w pobliżu Rudy Śląskiej. To właśnie tam przed laty doszło do makabrycznego morderstwa, które odkryła mała wówczas Pati z ojcem. Szybko okazuje się, że pierwsza zbrodnia nie była ostatnią, gdyż "Szatan z Zagłębia" dopiero się rozkręcał. Nauczycielka zostaje wciągnięta w śledztwo, a wszystkie tropy prowadzą do zabójstwa z końcówki lat 90', którego wówczas była świadkiem. Czy uda się schwytać zwyrodnialca? Co skłoniło go do popełnienia tych mordów?
Robert Szafraniec miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Nawiązanie do morderstwa z przełomu XX i XXI wieku, moim zdaniem, było strzałem w dziesiątkę. Osobiście lubię powieści, w których przeszłość tak mocno oddziałuje na teraźniejszość. Także okoliczności zdarzenia zasługują na uznanie. Grupa młodych ludzi zafascynowanych okultyzmem i satanizmem powoli zatraca się w tych nurtach, a na końcu dochodzi do tragedii, która nawet po upływie długiego czasu woła o jej ponowne rozpatrzenie. Tutaj absolutnie nie mam pisarzowi nic do zarzucenia. Jednak im dalej w las, tym niestety było już gorzej.
Styl twórcy nie przypadł mi do gustu i nie powalił na kolana. Zastosowany przez niego język rodem ze szkolnych wypracowań sprawił, iż czasem trudno było mi przebrnąć przez kolejne strony. Zbyt duża ilość zbędnych opisów również niekiedy zniechęcała, a niektóre sceny zdecydowanie bym wykreśliła, gdyż nic nie wnosiły do treści. Zdarzały się pomyłki i nieścisłości, które też wpłynęły negatywnie na mój odbiór tej pozycji oraz znalazły się nagminne powtórzenia wówczas, kiedy dane słowo z łatwością można było zastąpić innym.
Jeśli chodzi o samą akcję to okazała się poprowadzona bardzo nierówno. Momentami tempo przypinało to, do którego przyzwyczaili się miłośnicy kryminałów, by za chwilę zwolnić i dostarczyć nam całą masę niepotrzebnych wątków oraz przyprawić o rozczarowanie. Plot twisty nie były spektakularne, brakowało w nich "efektu wow", który wywołałby zdziwienie, a przecież zaskoczenie to jedna z ważniejszych części składowych publikacji należących do tego gatunku. Do pozycji tego rodzaju dość często wprowadzony zostaje subtelnie podany romans, jednak tutaj ewidentnie jego obecność zaserwowano nam w aż za dużej porcji, zwłaszcza jeśli chodzi o rozdziały z udziałem masturbacji. Według mnie były one absolutnie zbędne.
Może już wystarczy tych wad. Na koniec wspomnę jeszcze o jednej rzeczy, która moim zdaniem pozytywnie wpływa na całość. To motyw nietolerancji wobec osób z zaburzeniami tożsamości płciowej lub o odmiennej orientacji seksualnej. Choć świat idzie do przodu i nie stanowi to już takiego tematu tabu jak kiedyś, to jednak wciąż taka odmienność nie jest przychylnie odbierana przez wielu ludzi. Natomiast brak akceptacji może doprowadzić do różnych sytuacji, których skutki będą tragiczne. Należy pamiętać, że taka jednostka to taki sam człowiek jak inni i ma takie same prawo do życia oraz szczęścia jak my.
Ta książka to przeplatające się ze sobą plusy i minusy, które sprawiają, iż chwilami ciężko przebrnąć przez poszczególne rozdziały. Nie twierdzę przy tym, że ja jestem mistrzynią pióra, ale jednak od osoby aspirującej do miana pisarza oczekiwałabym czegoś więcej. Aczkolwiek nie zniechęcam Was do sięgnięcia po tę lekturę. Każdy czytelnik może mieć o niej inne zdanie, więc może warto wyrobić sobie o niej własną opinię.