Cokolwiek wybierzesz recenzja

Niech nikogo nie zwiedzie ta minimalistyczna okładka. Ta książka jest tak brutalnie aktualna, wciągająca i nieprzewidywalna, że to jakieś boty muszą stać za tym, że tak mało o niej słychać.
 
 To smutny, ale standardowy wypadek na drodze. Prowadzący traci panowanie nad pojazdem, który wbija się w barierkę i koziołkuje. Zgon na miejscu, powodem jest nadmierna prędkość. Kierowcą jednak nie był anononimowy czlowiek, lecz znany aktor. Młoda dziennikarka mało prestiżowego portalu plotkarskiego pisze artukuł o wypadku, jednak jej uwagę przykuwają dłonie kierowcy. Czy aby na pewno był to wypadek? 
 
 Ksiązkę przeczytałam błyskawicznie, wystarczyły mi dwa wieczory, chociaż chętnie bym sobie tą przyjemność wydłużyła. Genialny pomysł, dla mnie, dla laika internetowego mocno dający do myślenia. Fabuła świetnie skonstruowana, inteligentna, nie ma momentów nudy. Chociaż, ani krew nie leje się strumieniami, nie mamy też sterotypowego policjanta i dziewczyny z którą wda się w romans, akcja nie zwalnia. Można powiedzieć, że to nowoczesny thriller o cyberprzestrzeni, o czymś, z czym każdy z nas spotyka się na codzień. 
 
 Autor poruszył ważny temat prywatności w sieci. Niby wiemy jak to działa, zabezpieczamy się hasłami, które łatwo nam zapamiętać i które równie łatwo złamać. Nie zdajemy sobie sprawy jaka jest skala problemu cyberprzestępstw, choćby internetowego hejtu, a to tylko czubek góry lodowej. Bo nic w internecie nie ginie i każdy może podać się za kogo tylko chce.
 
 Ja jestem zachwycona tą powieścią, na pewno długo pozostanie w mojej pamięci i już mogę stwierdzić, że znajdzie się w topce roku. Jedynym minusem jest to, że teraz potrzebuję drugiego tomu, najlepiej na wczoraj. A że piszę to w internecie, może padnie na żyzny grunt? 
 Jeśli macie okazję ją przeczytać - nie wahajcie się.
 
 Za egzemplarz dziękuję portalowi nakanapie.pl