#recenzjaprzedpremierowa
PREMIERA 24.11.2021
Jeśli pamiętacie moją recenzję "Blade'a" to wiecie, że nie byłam zachwycona tą książką. Mimo to dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza, bo drugi tom wyjdzie już jutro pod szyldem właśnie tego wydawcy, sięgnęłam i przeczytałam tom drugi, czyli "Storm". I jak podobała mi się ta książka? No cóż, mam mieszane odczucia...
Summer wraca po latach do Jackson, nigdy nie chciała tu wracać z powodu sytuacji sprzed lat, która złamała jej serce. Ale utrata pracy zmusza ją do powrotu. Jedzie więc do Connie i Blade'a, u których ma się zatrzymać wraz ze swoim czteroletnim synkiem, Aronem. Tak mamy nawiązane połączenie między bohaterami obu tomów, bo Summer to kuzynka Connie, a Storm to prezes klubu motocyklowego i przyjaciel, klubowy brat, Blade'a.
Summer chce zacząć od nowa, skupiona na planowaniu najbliższej przyszłości, niespodziewanie spotyka tego, którego nie chciała już nigdy więcej widzieć, Storma, ojca jej synka. Spotkanie po latach, którego żadne z nich nie spodziewało się, przewróci ich życia do góry nogami, a także będzie okazją do wyjaśnienia sobie spraw, które kiedyś rozdzieliły Storma i Summer.
To drugi tom cyklu Storm Riders MC dlatego jeśli znacie pierwszy tom, to wiecie czego się spodziewać jeśli chodzi o słownictwo bohaterów, ich zwyczaje i traktowanie kobiet czy swoich współbraci klubowych. Przyznam, że ja wiedziałam czego mam się spodziewać, dlatego już tak bardzo mnie to nie raziło w oczy jak w pierwszym tomie. Choć nie ukrywam, że nadal pewne sytuacje mnie drażniły bądź śmieszyły. Jak na przykład to uprzedmiotowywanie kobiet, walki kogutów - czyli obijanie gęb bo ktoś spojrzał, zagadał, czy nie daj Boże dotknął czyjąś dziewczynę, czy walki kwok - tak, w tej części jesteśmy świadkami bijatyk między kobietami, niestety. Być może to wynika ze specyfiki środowiska, o którym pani Ania pisze, ale mnie ono nijak nie przekonuje do siebie. Bliżsi memu sercu są już gangsterzy, i ich przygody, o których możemy czytać także dzięki pani Wolf.
Co do bohaterów, to spodobała mi się Summer, której podejście do tej całej otoczki klubowej i tego środowiska, jest takie samo jak moje. Jest też charakterna, temperamentna i nie da sobą pomiatać. Jak i też raz zraniona, nie potrafi tak szybko zapomnieć, wybaczyć i dać się ugłaskać tak szybko. Myśli przede wszystkim o swoim synku, co bardzo mnie wzruszało i myśląc o jego dobru postanawia dać szansę Stormowi, choć nie tylko dla tego.
A sam tytułowy bohater nie wzbudził mojej sympatii, zwłaszcza na początku, w dalszej części książki patrzyłam już na niego bardziej przychylnym okiem, za to jak dbał o rodzinę, jak dla niej powoli się zmieniał, jak zmieniały mu się priorytety.
Uwagę przyciąga też postać Knoxa, o którym, takie mam przeczucia, będzie kolejny tom? Dobrze myślę, pani Aniu? :) Zdaje się być sympatycznym, miłym gościem, który skrywa jakąś bolesną tajemnicę z przeszłości, zresztą jak widać po obu tomach, jak każdy z tego klubu.
Świetnie także, że powracają bohaterowie znani nam z pierwszego tomu, fajnie zobaczyć co tam u nich słychać.
Sama fabuła to niestety nic porywającego, choć czyta się książkę dobrze i szybko. Brakowało mi więcej akcji, co prawda pojawia się kilka scen, które mrożą krew w żyłach, ale jest ich za mało. Na plus, akurat dla mnie, bo nie przepadam za takimi scenami, jest mało scen erotycznych i cieszy mnie to bardzo. I choć może fabuła jest podobna do tej z pierwszego tomu, czyli dziewczyna z przeszłością, mężczyzna z klubu Storm Riders, który jest z nią jakoś powiązany, to świetna główna bohaterka i przemiana głównego bohatera, sympatyczni bohaterowie drugoplanowi, choć nie wiem, czy w przypadku motocyklistów to odpowiednie słowo, dobre pióro autorki, sprawiają, że książkę czyta się sprawnie. Tak jak pisałam wcześniej razi w oczy trochę styl wypowiedzi bohaterów i ich niektóre zachowania, ale cóż taka specyfika opisywanego środowiska zapewne i nic z tym nie zrobimy ;) Ale uprzedzam Was, żebyście nie byli zaskoczeni.
Podsumowując, "Storm" to idealna lektura dla kochających książki pani Ani, dla tych, którym niestraszna i nieobca jest atmosfera klubów MC i dla tych, którzy lubią historie miłosne z odrobiną chilli. Jak zwykle decyzję co do lektury pozostawiam Wam, ale ja mogę polecić Wam tę serię, przy bliższym poznaniu, Storm Riders zyskują ;)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza.