Książka Tu żyją smoki, będąca pierwszą częścią serii Imaginarium Geographica została mi (razem z kolejnymi częściami) pożyczona przez przyjaciółkę ze słowami: „To moja ulubiona seria, musisz ją przeczytać”. Stwierdziłam więc, że w porządku, tak zrobię, nie miałam jednak dużych oczekiwań. Tymczasem lektura okazała się być pełna zaskoczeń.
Zacznijmy od intertekstualności tej powieści, przez głównie którą zakochałam się zarówno w Tu żyją smoki, jak i w całej serii. Odnaleźć tu można bezpośrednie, ale także mniej oczywiste nawiązania do przeróżnej literatury (głównie fantastycznej). Już sami trzej główni bohaterowie – John, Jack i Charles – są… znanymi pisarzami fantastyki (ale którymi, to już nie zdradzę, przekonajcie się sami!), których Owen przeniósł do świata swojej powieści. Znawcy fantastyki z pewnością znajdą coś dla siebie.
Ależ, co to jest za świat! Czy nawet świat łączący światy. Pełen fantastycznych stworzeń, wysp i magicznych krain, na których troje głównych bohaterów przeżywają najrozmaitsze przygody. Są to światy, które, wykreowane w ogromnej wyobraźni autora, przelane zostały na papier w sposób czytelny i intrygujący, zachęcający do przeżywania wydarzeń razem z nimi.
Akcja jest bardzo wartka, a pomimo tak wielu odniesień do innych tekstów, tak wielu postaci, pojawiających się na dłużej bądź krócej, tak wielu wydarzeń, które autor wysypuje jak z rękawa, to wszystko powiązane jest nad wyraz spójnie i logicznie. Do tego nie brakuje tu sporej dawki humoru, co również powoduje, że książkę czyta się z przyjemnością.
Postaci zostały zarysowane bardzo wyraźnie. Każda postać jest wyjątkowa, ma tylko sobie właściwą manierę, sposób bycia, wypowiadania się. To w znacznej mierze ułatwia czytanie i daje wiele przyjemności.
Tu żyją smoki to powieść skierowana, jak się wydaje, głównie do młodzieży, ale serdecznie można ją polecić także starszym czytelnikom. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dobrze się bawić przy lekturze kumulującej wszystkie smaczki z największych (i tych mniejszych) dzieł fantastyki.