Które dziecko nie lubi dinozaurów? Chyba w życiu każdego przychodzi taki moment, kiedy poznaje trudne przecież nazwy tych prehistorycznych gadów i z łatwością przyswaja wiele informacji o nich. Moi czteroletni synowie właśnie przechodzą etap fascynacji wymarłymi zwierzętami, jednak leksykony dinozaurów nie do końca zaspakajają ich potrzeby, dlatego gdy tylko zobaczyłam wznowioną serię książeczek zaproponowaną przez Wydawnictwo Czarna Owca o Ivarze i jego przygodach, od razu musiałam ją zdobyć. I choć cała seria jest fantastyczną propozycją dla ciekawskich maluchów, chciałabym bardziej szczegółowo napisać kilka słów opinii o tomie „Ivar ratuje małego stegozaura” Lisy Bjarbo – szwedzkiej pisarki tworzącej nie tylko literaturę dla dzieci, ale również dla młodzieży i dorosłych.
Ivar kocha dinozaury. Ma w swoim pokoju Krainę Dinozaurów, która dla jego taty jest tylko pudełkiem, w którym chłopiec trzyma swoje figurki, jednak tylko maluch wie, że prawda jest inna. Kraina Dinozaurów jest miejscem, w którym żyją prawdziwe zwierzęta, wystarczy tylko do niej wejść i od razu można przenieść się do dżungli. Kiedy tylko tata Ivara zasypia, chłopiec wymyka się do świata swoich ulubieńców. Tym razem spotyka się ze stegozaurem Sally, która pilnie potrzebuje pomocy. Jej mały synek Stigge utknął w kolczastych krzakach i nie może się wydostać. Ivar jest malutki, więc z pewnością będzie miał łatwiej dostać się do uwięzionego dinozaura. Zauważa, że splątane gałęzie i liany przypominają ściankę wspinaczkową, jaką zna ze swojego przedszkola. Wie, że musi się spieszyć, bo w każdej chwili mogą pojawić się mięsożercy, którzy nie pogardzą przecież nawet tak małym chłopcem jak on. W końcu uwalnia Stiggego, który razem z mamą odprowadza Ivara na miejsce, żeby mógł wrócić do domu. Chłopiec mocno się napracował podczas akcji ratunkowej, dlatego bardzo chce być już w swoim łóżku.
Książka wzbudziła nieopisane zainteresowanie moich wielbicieli dinozaurów. Wydaje mi się, że na rynku jest mało takich pozycji, które pokazują przygody w prehistorycznym świecie, gdzie można spotkać się z ulubieńcami i razem z nimi przeżywać różne wyprawy, dlatego nie mam wątpliwości, że wkrótce będę musiała zgromadzić całą serię. Barwne ilustracje są wyjątkowo przyjemne dla oka i pokazują to, co w zapomnianym świecie dzieciaki lubią najbardziej: wybuchające wulkany i inne okoliczności przyrody. Jestem przekonana, że książka powinna znaleźć się w zbiorach każdego fana wymarłych gadów, gdyż łączy fascynującą przygodę z odrobiną dreszczyku z wiedzą encyklopedyczną. Na końcu tomu znajduje się curriculum vitae konkretnego gatunku – znaczenie nazwy, opis, ulubione pożywienie, czas i miejsce występowania. Myślę, że to wyczerpuje obszar zainteresowań każdego przedszkolaka.
Muszę też wspomnieć o dwóch dość istotnych kwestiach, na które zwróciłam uwagę. Po pierwsze, to jedna z książek, w których mały bohater nie ma mamy. Ivar spędza czas tylko z tatą – bawi się z nim i zasypia w jego towarzystwie. Natomiast mama pojawia się w świecie dinozaurów, opiekuje się swoim dzieckiem. Kolejna sprawa, która została tutaj mocno podkreślona, to znaczenie umiejętności poznawanych w przedszkolu. Ivar potrafi wspinać się po ściance wspinaczkowej i dzięki temu może pomóc potrzebującemu stegozaurowi. Widać więc, że autorce zależało na tym, aby wzmocnić poczucie wartości dzieci poprzez pokazanie im, że twórcze wykorzystanie nabytych w zabawie umiejętności może być przydatne w wielu niespodziewanych sytuacjach.
Podsumowując, warto zwrócić uwagę na tą pozycję, bo oprócz dynamicznej opowieści o niesamowitej przygodzie, będzie też miała znaczenie dla rozwoju emocjonalnego małych czytelników. Ja i bliźniacy – polecamy.