Nie jest to zapowiedź recenzji kryminału, nic z tych rzeczy! Chociaż śmierć jest cały czas obecna i oswojona przez bohaterkę, żyjącą na pograniczy dwóch światów.
Jam jest Dina. Która się budzi od krzyków. Uwięzły w mojej głowie. Czasami pożerają moje ciało. Jam jest Dina, która czuje trzepotanie rybiego ogona pod żebrami. Jam jest Dina. Słyszę krzyk, który wije sobie gniazdo w mojej głowie. - Takiej bohaterki nie spotkacie nigdzie indziej, jej natura nieokiełznana, mroczna i surowa - jak surowy bywa klimat północnej Norwegii. Dina kojarzy mi się z nieoswojonym zwierzęciem, nikt nie spodziewa się jak może zareagować, jest dzika, a każdy jej krok niezbadany. Czy znajdzie się ktoś na tyle odważny by okiełznać tą amazonkę i wilczycę? Autorka w niezwykle naturalistyczny sposób pokazuje wszystkich bohaterów, obok historii dramatycznych mamy też dawkę porządnego humoru.
Dina jako dziecko przyczyniła się do śmierci swojej matki, traci głos, nikt z rodziny i bliskich nie jest w stanie zapanować nad nieposkromionym charakterem dziewczynki. W wyniku strasznych przeżyć do końca pozostaje zraniona, a jej uczucia ulegną nieodwracalnej dewiacji.
Gdy miała 5 lat śmiertelnie oparzyła swoją matkę i przestała mówić, słowa nie były dla niej przeznaczone, nigdy nie zasiadała do stołu, jadła wtedy, kiedy nadarzała się okazja, chodziła boso pod mrozie, z rozwianymi włosami, których nikt nie zdołał związać rzucała kamieniami w mieszkańców obejścia. Wychowywała się w stajennym żłobie, konie skubały spod niej siano i dotykały ją swoimi chrapami. Bliskość nawiązała ze zwierzętami, które rozumiała najlepiej.
Sporo kłopotu sprawiała służbie, z wrzaskiem uciekała od kąpieli, chodziła brudna i cuchnąca.
Wiele sytuacji z życia Diny przywoływało u mnie uśmiech na ustach - jak na przykład z dnia zaślubin, kiedy bohaterka zbiegła w samej bieliźnie i nie czując żadnego wstydu wśród spojrzeń gości weselnych wspięła się na drzewo i zejść nie chciała. Czasem odzywała się w niej dzika strona i zamieniała pory dnia - dzień przesypiając, a noc spędzając na graniu na wiolonczeli.
Dina żyje na pograniczu dwóch światów, często prześladują ją duchy zmarłych, o czym niejednokrotnie wspomina - w książce mamy momenty, kiedy to bohaterka prowadzi osobisty monolog.
Niezwykłe opisy miejsca i klimatu przenoszą nas w klimat surowej skandynawskiej wsi, możemy ją nie tylko zobaczyć, ale poczuć, powąchać i usłyszeć. Dokładne opisy miejsc - niezbyt długie nie nudzą, a przywołują dokładny klimat tego miejsca i czynią z czytelnika bohatera tej powieści.
W powieści obecna jest też śmierć - to ona towarzyszy nieustannie naszej bohaterce, naznaczona nią już w dzieciństwie pozostanie z nią obecna całe życie.
Książka zafascynowała mnie swoją nietuzinkowością i klimatem - tak surowym, wietrznym i mroźnym, w które wpisane jest życie, śmierć i nieustanne przemijanie. Zafascynowała do tego stopnia, że sięgnę po kolejną część o tej nietuzinkowej bohaterce.