Kiedy dostałem propozycję współpracy od wydawnictwa Otwartego(za którą dziękuję)dotyczącą „Materiału na chłopaka”, byłem ogromnie podekscytowany. Opis na tylnej okładce przypominał mi „Red, white & royal blue”, czyli jedną z moich ulubionych książek. Do czytania podchodziłem więc z ogromną nadzieją, ale też z niepokojem, nie wiedząc, czy przez to porównanie nie mam zbyt dużych wymagań. Czy się zawiodłem? Czy „Materiał na chłopaka” jest równie dobry jak „Red, white & royal blue”?
Sam pomysł na fabułę wydaje się być prosty, mianowicie główny bohater Luc jest synem gwiazdy rocka i przez to spoczywa na nim pewne piętno. Paparazzi śledzą każdy jego ruch i nie wahają się pisać o jego porażkach. Po jednej z nich, kiedy brukowce w zasadzie rujnują wizerunek Luca, jego przyjaciel podsuwa mu pomysł, aby znalazł sobie udawanego chłopaka, coby nieco podreperować swoją reputację. I właśnie wskutek tych poszukiwań trafia na Olivera Blackwood’a- niezwykle przystojnego, poważnego prawnika. Ta prostota fabuły jednak nie ujmuje niczego książce. Wręcz przeciwnie- podczas lektury bawiłem się przednio. Ułatwiał to też fakt, że autor ma bardzo lekkie pióro, dzięki czemu książkę niezwykle przyjemnie mi się czytało i pochłonąłem ją w kilka wieczorów (a to bardzo mało, patrząc na moje powolne tempo czytania).
Na co jeszcze zwróciłem uwagę to to, że autor w wyraźny sposób podkreśla, że oprócz pozytywnych stron, główni bohaterowie mają również te negatywne. Fajnie, że Alexis Hall nie pisał o Lucu i Oliverze w samych superlatywach. Dzięki temu stali się oni zwyczajnie bardziej ludzcy, a co za tym idzie bliżsi mojemu serduszku. Pokochałem ich też dlatego, że w zasadzie razem tworzą oni całość podobną do mnie. Często dostrzegałem podobieństwa. Czy to przy Oliverze, czy to przy Lucienie.
Dosyć ważną częścią książki jest jej humor, natomiast mam do niego „ale”. Często był naprawdę dobry, przy niektórych żartach śmiałem się do rozpuku. Czasami jednak był totalnie bez sensu i raczej odrzucał, więc nad tym, moim zdaniem, autor musiałby trochę popracować.
Chciałbym też wspomnieć o zakończeniu, a w zasadzie sytuacji przed zakończeniem, o której dalej nie wiem, co sądzić. Był oczywiście potrzebny jakiś zwrot akcji, jednakże to wszystko było tak sztuczne i chaotyczne, że zaniżyło moją ocenę. Środek i początek książki są genialne, natomiast samo zakończenie zdecydowanie psuje odbiór ogólny książki i nie powala.
Z rzeczy wizualnych warto wspomnieć, że okładka bardzo mi się podoba, ale jednocześnie trochę boli mnie fakt, że postaci na niej są narysowane mało dokładnie. No i nie sposób ominąć blurba- pierwszy raz się z takim spotykam, jest bardzo oryginalny i ciekawy.
„Materiał na chłopaka” sprawił, że tak jakoś cieplutko zrobiło się w moim serduszku. Supersłodki, superśmieszny i superemocjonalny. Niezmiernie Wam ten romans polecam, nie zawiedziecie się(szczególnie jeśli lubicie „Red, white & royal blue”)!
„(…) chyba właśnie taka jest miłość: niejasna i przerażająca, i mącąca w głowie, i tak lekka, żeby porwać cię ze sobą jak plastikową torbę na wietrze”.