"Wojna trwała już tak długo. Tyle lat niedoli, poświęceń, leku, straty oraz bólu, a także tępej monotonii bezradności, ale nic nie zniszczyło ich do końca. Nawet w najmroczniejszych czasach, w najgłębszym żalu, w największym wycieńczeniu ludzkość potrafiła stworzyć takie chwile, z których płynęła nadzieja i które inspirowały do tego, by zrobić jeszcze ten jeden krok. A potem następny."
To zupełnie inny klimat niż seria o Gretchen White, a ja raz na jakiś czas lubię zrobić czytelniczy skok w bok, do czegoś spokojniejszego. Strazniczka sprawdziła się w tym idealnie, bowiem połączenie pióra autorki z fikcją przeplataną prawdziwymi wydarzeniami oraz wielowymiarowość tej powieści to był strzał w dziesiątkę.
Fabularnie zwiedziłam z Altheą James Berlin (1933 r.), z Hannah Brecht Paryż (1936-1937) oraz z Vivian Childs Nowy Jork (1944 r.), czując klimat tamtych czasów. Barwne opisy miast i ich ciekawych zakątków, społeczności oraz wydarzeń historycznych sprawiły, że mogłam się przenieść w czasie. Poczuć emocje targające bohaterkami, które znalazły się w trudnym momencie swojego życia. Z pozoru opowieść dotyczy trzech kobiet żyjących w różnych częściach świata, w innym okresie, a jednak z biegiem wydarzeń i mijanych lat ich losy się splatają się. Nie mogę przy tym nie wspomnieć o tym, że każda z tych trzech bohaterek odnalazła w sobie siłę i to było niesamowitym doświadczeniem, obserwować ich przemianę.
Strażniczka spalonych książek pokazuje sytuację autorów, wydawców, bibliotekarzy (ogółem światka książkowego) w latach 30 XX wieku oraz w czasie II wojny światowej. Wszechobecna cenzura i próba dyktowania ludziom, co mają czytać. W lekturze zostały opisane jedne z najważniejszych wydarzeń ze wspomnianego okresu m.in. palenie książek w Berlinie (w rzeczywistości na terenie całych Niemiec i Austrii), wybór Hitlera na kanclerza i panujące nastroje w społeczeństwie, pożar Reichstagu.
Pięknie to autorka napisała, przy wydarzeniach z palenia książek, że nastał mroczny czas, kiedy ludzie odwrócili się od nauki i wiedzy.
Oprócz tego jedna z bohaterek Vivian Childs przybliża nam sytuacje rynku wydawniczego w Stanach Zjednoczonych w 1944 r. oraz inicjatywę organizacji pozarządowej Armed Services Editions. Polegała ona na tym, że drukowane były książki "kieszonkowe" i wysyłane żołnierzom, którzy szli na front. Jednakże senator Taft obawiający się kolejnej wygranej Roseevelta próbował przeforsować poprawkę do "ustawy", która nakładała by cenzurę na tytułu wydawane w ramach tej inicjatywy. Vivian była niesamowicie uparta i konsekwentna w dążeniu do osiągnięcia celu, jakim było zniesienie widma cenzury na owe książki.
Strażniczka to także opowieść o "zakazanej" miłości, która niespodziewanie puka do drzwi w przededniu przełomowych wydarzeń przy powstawaniu Trzeciej Rzeszy. Bez względu na czas, miejsce, wyznanie, poglądy, płeć czy kolor skóry każdy zasługuje na miłość, ale również szacunek drugiego człowieka.
Polecam Wam ten tytuł gorąco, szczególnie ze względu na to, że niewiele jest książek opisujących tamten moment w dziejach świata. Patrząc na to z perspektywy dnia dzisiejszego (współczesności) jako nałogowego czytelnika, nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś zabroniłby mi czytać daną pozycję albo palono by "niewygodne" książki.