Autorka przedstawia w tej książce fascynującą historię powstania niedawnych i starszych epidemii atakujących ludzi, koncentrując się głównie na cholerze, ale jest też sporo o Eboli, SARS i ptasiej grypie. Nie ma nic o koronawirusie, ale rzecz została napisana przed pandemią, niemniej sporo analiz i wniosków Shah pasuje jak ulał do obecnej pandemii. W ogóle największą wartością książki jest głęboka, wielostronna analiza przyczyn powstawania epidemii, oraz wnioski stąd płynące.
I tak według autorki, wspólną przyczyną niedawnych epidemii jest szybki rozwój cywilizacji: ekspansja człowieka, jego zdobywanie nowych terenów, rozrastanie się miast, rozwój rolnictwa przemysłowego, zmiany klimatyczne, itd., itp. Doprowadza to do zburzenia kruchej równowagi ekosystemu, w szczególności do utraty bioróżnorodności. Wtedy to patogeny, czyli drobnoustroje wywołujące epidemię, zaczynają działać.
Autorka bardzo interesująco pokazuje jak rozwój targów zwierzęcych w Chinach, doprowadził do przeniesienia się wirusa SARS z nietoperzy na ludzi. A potem transport lotniczy zrobił swoje: lekarz z Chin, doktor Liu, zarażony SARS zameldował się w hotelu w Hongkongu, w którym mieszkało też międzynarodowe towarzystwo. Wtedy: „W ciągu 24 godzin wirus SARS pochodzący od doktora Liu rozprzestrzenił się do 5 krajów. Ostatecznie SARS zagościł w 32 krajach. Dzięki cudowi techniki, jakim są podróże powietrzne, jeden zakażony mężczyzna zdołał wywołać ogólnoświatową epidemię”.
Inna przyczyna to brud i brak systemu usuwania odchodów. Pisze autorka, że około dwa i pół miliarda osób nie korzysta z żadnego systemu wypłukiwania ludzkich nieczystości – załatwia się na dworze. Z tego powodu „Niemal 2 miliony ludzi umierają każdego roku z powodu biegunki”, a mnóstwo innych w wyniku innych chorób.
Dalej, w wielu krajach mamy wielkie stłoczenie ludzi i zwierząt hodowlanych. I tak ludzie zostali wystawieni na działanie wirusa ptasiej grypy, H5N1, poprzez bliski kontakt z zainfekowanymi ptakami. Na szczęście H5N1 pozostaje patogenem zwierzęcym: nie potrafi przenosić się z człowieka na człowieka, więc liczba zachorowań ludzi jest mała. Ale wirus się rozwija, tworzy nowe odmiany, co wywołuje „największy niepokój większości wirusologów. Gdyby H5N1 lub jakakolwiek inna nowa odmiana ptasiej grypy przeszła ewolucję niezbędną do skutecznego przenoszenia się między ludźmi, liczba ofiar śmiertelnych zaczęłaby szybko wzrastać.” Prorocze słowa...
Epidemiom sprzyjają wreszcie ludzka chciwość, głupota i oczywiście polityka: „W 2002 roku w Chinach pojawienie się SARS było oficjalną tajemnicą państwową.” Poza tym „Lekiem na cholerę jest czysta woda oraz dodatek prostych elektrolitów, jak sole. Takie podstawowe leczenie obniża współczynnik umieralności na cholerę z 50 procent do mniej niż procenta.” Ale lekarze, którzy głosili te poglądy w XIX wieku (dr Snow) byli wyśmiewani i marginalizowani, panowała teoria miazmatów, której stosowanie sprzyjało rozprzestrzenianiu się epidemii. Dopiero na początku XX wieku zaczęto filtrować wodę i śmiertelność znacząco spadła. Ale wirus cholery nie wymarł, ostatnio w wyniku ocieplenia wód oceanicznych znowu ożył, mieliśmy niedawno epidemię w Haiti.
To fascynująca książka pokazująca, że my ludzie jesteśmy częścią wielkiego ekosystemu ziemskiego i rozwój cywilizacyjny ma niepożądane skutki uboczne – epidemie. Czy możemy je zneutralizować? Shah w to wątpi i jak niestety widać z historii ostatnich lat – ma rację.