W ramach osobistego wyzwania – przeczytania większości książek nominowanych do nagrody Angelusa, sięgnąłem i po ten debiut węgierskiego autora. Opisuje Benedek Totth życie nastolatków na prowincji naznaczone pijaństwem, seksem, dragami i przemocą. Ci młodzi ludzie żyją chwilą, najważniejsza jest doraźna przyjemność i łamanie wszelkich zasad; postępują często na granicy prawa. Znamienna jest otwierająca książkę scena, gdy pijane i naćpane towarzystwo pędzi samochodem kierowanym przez Kacsę, który nie ma prawa jazdy; śmiertelnie potrącają człowieka, a potem uciekają z miejsca wypadku. Od razu przypomniał mi się głośny ostatnio wypadek w Warszawie gdy pijany Łukasz Ż. spowodował straszny wypadek, wypisz wymaluj scena z książki Tottha
A potem mamy więcej mocnych scen, w ogóle w książce jest strasznie dużo wulgaryzmów, przemocy i seksu, ale seks traktowany jest jako forma przemocy lub ćwiczenie fizyczne. Zwraca uwagę brak dorosłych w tym świecie, albo są nieobecni, albo pijani. Jedyny dorosły częściej widoczny w książce – trener pływania pan Bandi – jest kolejnym przemocowcem.
Przywódcą tej lokalnej grupki czy bandy, jest wspomniany już Kacsa, sadysta i psychopata, ale chłopak jest nie do ruszenia, bo ma bardzo bogatego ojca. Wiadomo, że całe to szaleństwo gówniarzy źle się skończy, no i oczywiście tak się dzieje.
A w tle mamy walącą się, brzydką i niedoinwestowaną węgierską prowincję gdzie rządzą lokalni biznesmeni w typie ojca Kacsy operującego na granicy prawa: „Ojciec Kacsy często popada w konflikty ze swoimi partnerami handlowymi, a ci potem giną bez śladu.” Organy państwa są zaś słabe, bezradne i skorumpowane. Jakoś ten opis przypomina mi polską prowincję; myślę, że podobne obrazki znajdziemy w wielu krajach Europy środkowej.
W czasie lektury miałem uczucie deja vu, czytałem już wielokrotnie o takich strasznych ludziach i scenach z polskiej prowincji, książki o tej tematyce były u nas modne i popularne 10 czy 20 lat temu, obecnie się mocno opatrzyły. Zatem rzecz Tottha jest dla mnie wtórna i niezbyt ciekawa, gdyby wydał ją polski pisarz, przeszłaby niezauważona. Muszę niemniej przyznać, że jest to świetnie napisane, ale pewne błędy warsztatowe mógłbym wytknąć (atak dzików czy ostatni rozdział).
Powtarzam, dla mnie to książka wtórna, prawdę mówiąc dziwi mnie, że znalazła się w finale prestiżowej nagrody.