"Tylko tak możemy ocalić świat od zagłady. Tylko tak… poprzez… opowiadanie".
Wspomnienia okrucieństw wojennych dokonywanych przez okupanta na naszej polskiej ziemi, to motyw, który zawsze budzi wśród czytelników wielkie emocje. Jednak, jeszcze większe emocje wzbudza fakt masowych mordów, dokonywanych przez naszych sąsiadów Ukraińców na ludności polskiej na Kresach. Po przeczytaniu przez Was najnowszej książki Stanisława Srokowskiego, najgorszy scenariusz filmowego horroru z motywem torturowania ludzi w tle, będzie odtąd jedynie marną namiastką tego, co działo się w prawdziwym życiu, bo podczas II wojny światowej.
Stanisław Srokowski to urodzony w 1936 r. w Hnilczu na Kresach Wschodnich, pisarz, poeta, prozaik, dramaturg, krytyk literacki, tłumacz, a także nauczyciel akademicki i publicysta. Autor posiada bogaty dorobek literacki: powieści, opowiadania, tomiki poetyckie, sztuki teatralne, eseje, recenzje czy wywiady. W 2007 r. został wyróżniony nagrodą im. Józefa Mackiewicza za tom opowiadań kresowych pt. "Nienawiść". W sieci możecie znaleźć stronę autorską pisarza.
"Strach. Opowiadania Kresowe" to zbiór dwunastu opowiadań, które łączy jedno – okrutne morderstwa na mieszkańcach Kresów. Morderstwa dokonywane przez Ukraińców, sąsiadów Polaków, często żyjących w tej samej wiosce. Stanisław Srokowski podczas wojny, jako mały chłopiec mieszkał z rodziną w Hnilczu. Wieczorami, członkowie rodziny autora opowiadali między sobą straszne historie, ukazujące barbarzyństwo Ukraińców. Barbarzyństwo, którego nie da się wyrazić żadnymi słowami.
Autor podkreślił na początku swojej książki, że pomimo zmienionych danych bohaterów, opisywane historie wydarzyły się naprawdę. Wiedziałam, że opowiadania Stanisława Srokowskiego nie będą łatwą lekturą. Siekiera i pieniek na okładce, będące rzucającymi się w oczy symbolami okrucieństwa, zapowiadały wstrząsającą fabułę. Dwanaście opowiadań ukazujących metody zabijania, jakimi posługiwali się ukraińscy nacjonaliści, to oddane z wielką dbałością o szczegóły, opisy tortur, których bestialstwo wykracza poza granice mojej wyobraźni. Bestialstwo wyrażające się w obcinaniu kończyn, wyłupywaniu oczu, paleniu żywcem, czy posypywaniu solą świeżych ran. A jest to tylko niewielka część tego, co serwuje czytelnikowi autor. Nie jestem w stanie powiedzieć, która z przytoczonych historii najbardziej mną wstrząsnęła, gdyż wszystkie, bez wyjątku, potwierdziły istnienie najgorszych instynktów w człowieku. Współczesnemu czytelnikowi trudno uwierzyć, że takie zbrodnie miały miejsce. Zabijanie sąsiadów w pozbawiony litości sposób, sprawiający wręcz radość z zadawanego bólu, zabijanie ludzi z którymi się dorastało i często obcowało na co dzień to rzecz niebywała. Z każdym kolejnym opowiadaniem ciotki Elzy, miałam coraz większe mdłości, a po lekturze zbioru moja psychika musiała zebrać się w jedną całość, po rozbiciu jej na tak wiele kawałków. Makabryczność, szczegółowość i realizm to główne cechy opowiadań Srokowskiego. Uprzedzam, do lektury tej książki trzeba się psychicznie przygotować, a przynajmniej próbować to zrobić.
Oprócz wymiaru iście barbarzyńskiego zachowania Ukraińców na Kresach, autor porusza również czułą stronę duszy, zadając pytania o człowieczeństwo i granice ludzkiego sumienia. Czy Ukraińców mordujących w tak okrutny sposób nie tylko mężczyzn, ale również kobiety, dzieci czy starców, można nazwać jeszcze ludźmi? Myślę, że użycie w tym przypadku słowa '"zezwierzęcenie" byłoby obrazą dla zwierząt, które zabijają przecież jedynie w ostateczności. Najbardziej uderzająca w psychikę czytelnika jest przedstawiona w opowiadaniach postawa zwykłych Ukraińców, którzy czerpali wręcz nie dającą się niczym opisać przyjemność z tortur stosowanych na Polakach. Niezwykle symbolicznym jest również przedstawienie obrazu małego chłopca, czyli autora, który pod wpływem usłyszanych historii, zaczyna zachowywać się jak zwierzę. To właśnie buda dla psa staje się jego ostoją bezpieczeństwa. To niezwykle zatrważający portret, o którym trudno zapomnieć. Warto również podkreślić, iż Stanisław Srokowski wielokrotnie wspomina o fakcie, iż ofiarami Ukraińców byli nie tylko Polacy, ale także Czesi, Żydzi, Ormianie czy Rosjanie. Tragedia ta więc dotknęła nie tylko nas, należy o tym pamiętać.
Biorąc po uwagę treść dwunastu opowiadań Srokowskiego, tytuł książki wydaje się być niezwykle trafiony. To bowiem strach był obecny wśród ludzi, którzy zamieszkiwali ówcześnie tereny całych Kresów. To strach również wkracza w umysł czytelnika, po każdej kolejnej, przeczytanej historii. Strach przed najmroczniejszą naturą człowieka, która jak się okazuje drzemie w każdym z nas. Dzisiaj przyjazny sąsiad, jutro okrutny oprawca.
Trudno pisać o tamtych wydarzeniach, w kontekście obecnej sytuacji politycznej. Fakt, że dzisiaj Polacy nazywani są przyjaciółmi Ukraińców nie zmienia naszej, wspólnej historii. Szczególnie tego mrocznego okresu, kładącego się do dzisiaj cieniem na naszych wzajemnych stosunkach. "Strach. Opowiadania Kresowe" polecam czytelnikom z mocną psychiką, po uprzednim nastawieniu się na tego typu "wrażenia". Po lekturze książki warto zadać sobie pytanie: "Czy masowe mordy Ukraińców były ludobójstwem?". Na to pytanie każdy z Was, musi odpowiedzieć sobie sam.