Książki Pani Małgorzaty mają to do siebie, że zawsze zabierają nas w piękną podróż na Mazury. Poznajemy zazwyczaj losy bohaterów, których los mocno doświadczył. Gdy ukazała się kolejna powieść Autorki, wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać i poznać kolejne osoby, które nie miały łatwego życia. Czy tak było i tym razem? O czym jest najnowsza publikacja Pani Małgorzaty? Zapraszam do przeczytania mojej opinii.
Akcja powieści dzieje się krótko po zakończeniu II wojny światowej. Na Ziemie Odzyskane, na Mazurach, wprowadza się wiele rodzin, gdyż domy te obecnie stoją puste. Ludność, która się tam osiedla, ma nadzieję, na spokojne i stabilne życie. Liczą na to, że w końcu znaleźli swoje miejsce na ziemi i będą w nim bezpieczni. Nie spodziewają się jednak, że również tutaj czeka na nich mnóstwo problemów.
Młoda dziewczyna - Stefania Popielarczyk wraz ze swoją starszą siostrą Kazią i jej rodziną, przyjeżdża do Groß Leschienen. Stefka wróciła wcześniej z robót przymusowych, gdzie pracowała u Niemca. Wszyscy podejrzewają, że musiało się tam wydarzyć, coś strasznego bowiem dziewczyna przestała mówić a na dodatek wróciła z brzuchem. Wszyscy ciekawi są, kim jest ojciec dziecka, bo w tamtych czasach to nie przystawało, aby młoda, niezamężna kobieta była w ciąży. Jednak dziewczyna uparcie milczała i nikt nie znał prawdy. Gdy nadarza się okazja, starsza siostra Stefki - Kazia wraz ze swoim mężem Tadkiem, postanawiają wydać Stefanię za Leopolda Kociubę. Problem polega na tym, że jednak nikt młodej narzeczonej nie zapytał o zdanie a potencjalny małżonek jest pracownikiem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Po ślubie bardzo szybko okazuje się, jaki naprawdę jest Leopold. Często znęca się nad swoją żoną i nie szanuje jej za grosz. Jest tez ktoś jeszcze. W pewnym momencie, w życiu Stefanii pojawia się tajemniczy Wszebor, który sporo namiesza w jej życiu... Dziewczyna jednak szybko przekonuje się, że dla niej i jej dziecka najważniejszy jest czas...bo niewiadomo co jeszcze ze sobą przyniesie.
Jak potoczy się życie Stefanii ? Czy uda jej się odejść od męża tyrana? Kim tak naprawdę okaże się Leopold ? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Wszebor? I co wspólnego z bohaterami ma rzucona kilka pokoleń wcześniej klątwa? Odpowiedzi na te pytania, znajdziecie właśnie podczas lektury.
Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po następną powieść Pani Małgorzaty. Z dużym zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, mając swoich ulubieńców. Kolejny raz, dzięki powieści mogłam się przenieść na Mazury i poznać choć trochę historię tamtego rejonu z czasów powojennych. Autorka potrafi malować słowa i opisy, dzięki czemu potrafię doskonale wyobrazić sobie to, o czym czytam. Ponadto serwuje tutaj cały wachlarz emocji, dzięki czemu można wspólnie z bohaterami przeżywać różne wydarzenia. Pani Małgorzata po raz kolejny stworzyła historię, która chwyta za serce, porusza ale też dostarcza nam sporo wiedzy i daje nadzieję na lepsze jutro. Bardzo lubię takie książki, które oprócz ciekawej fabuły jeszcze nas czegoś uczą. Tak było w tym przypadku.
Ponieważ "Stefania" jest I tomem cyklu "Nawłociowe wzgórze" , to powiem Wam, że czekam z ogromną niecierpliwością na kolejne części. Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów i czym jeszcze uda się nas, czytelników Autorce zaskoczyć ;) Jeśli lubicie książki z historią w tle, chcecie poczytać o sile kobiet lub przenieść się na chwilę na Ziemię Odzyskane, to gorąco polecam Wam tę pozycję. Pani Małgorzacie gratuluję serdecznie kolejnej, świetnej historii i czekam na więcej 😉💙 Przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów.
[Współpraca barterowa z Wydawnictwo WasPos]