Nie powiem, że ta książka była dobra. Jest to dość amatorska literatura, widać, że nawet po poprawkach to jest to samo opowiadanie z wattpada pisane przez niedoświadczonego pisarza. Ja jednak podchodziłam do tej powieści z dużym przymrużeniem oka. Nie nastawiałam się na nic dobrego i dzięki temu nie było aż tak źle w trakcie czytania tego. Oczywiście, zgadzam się, że po 400 stronach czytania akcji, która kręci się tylko wokół szkoły, imprez, łamania prawa, idzie sobie strzelić w łeb. Książka powiela tyle stereotypowych trope'ów romansowych, że aż skończyły mi się karteczki indeksujące do zaznaczania cringe'owych momentów. Jednakże, gdy wyłączy się trochę myślenie i po prostu da się ponieść tej rozrywce, to jest to książka zasługująca na ocenę dostateczną. Chciałam się jeszcze odnieść do tej sytuacji z romantyzowaniem toksycznych relacji. Nie uważam, żeby autorka to miała na myśli pisząc tę książkę. Warto nadmienić, że nie tylko Shey jest bohaterem z problemami, nasza główna bohaterka też jest osobą manipulującą i egoistyczną (chociażby to, jak bawi się Liamem..). Jest nam dane obserwować upadek tych obydwu osób. Autorka ani razu nie wymieniła w książce, iż jest to miłość, czy że to zachowanie wywodzi się z romantyzmu. Wręcz przeciwnie, widzimy, że to, co jest między głównymi bohaterami to czysta nienawiść i nic więcej. Oni wzajemnie się niszczą. Aczkolwiek rozumiem, że młodsze osoby mogłyby zacząć romantyzować postać chłopaka jakim jest Nathaniel, wynika to jednakże tylko z własnych przemyśleń potencjalnego czytelnika, a nie z celu autorki. Na koniec wspomnę, że książka posiada bardzo wiele TW, tj. zażywanie narkotyków, uzależnienie od alkoholu, duszenie (bardzo częste i graficzne), próba wykorzystania seksualnego (zarówno przez głównego bohatera, jak i przez osoby postronne).Po kilku rozdziałach główna bohaterka stała się typową wyszczekaną buntowniczką, która nie chciała mieć nic wspólnego z czarnym charakterem. Jednak ku jej niezadowoleniu cały czas była ratowana z opresji przez okropnego Sheya. Faktem jest, że mógł to być znośny erotyk, jednak przez ciagle ich przepychanki- okropnie wulgarne, pełne przemocy, uprzedmiotowienia, duszenia, wyzywania- były czasem zwyczajnie nie na miejscu. Wszelkie zmianki typu „idź się leczyć, znajdź psychiatrę itd.” były zwyczajnie żenujące. Akcja wyglądała mniej więcej następująco: Victoria wraca do domu, jej matka jest przy stole, mówi jej, że idzie spać, dziewczyna wymyka się w nocy z domu, wpada w kłopoty, ratuje ją Shey, na co ona się sprzeciwia, kłócą się jak dzieci, on ją odwozi do domu, a ona jest w rozsypce, rozmawiają przez telefon itd. itp. Naprawdę, po czasie było to żenujące. Można by pociągnąć element z boksem (zajął w sumie 2 strony) . Ta książka okazuje okropną relację. Toksyczna to za mało. To spaczony obraz dziwnego podniecenia sobą, pełen braku szacunku, który mógłby nauczyć młode czytelniczki, że bycie poniżaną to okazywanie uczuć i empatii. Poza tym były fragmenty wciągające, ale czekając na rozwój akcji, traciłam wątek. Naprawdę, podsumowując, smutno czytało mi się tę książkę. Miałam ochotę na fajny erotyk, jednak poznałam toksyczne i przerażające pragnienia autorki, których naprawdę jej nie życzę…