Nowe miejsce, nowy dom, nowi ludzie... i uśpione demony przeszłości.
Elizabeth Parker zostawia słoneczne kalifornijskie plaże, w samym środku roku szkolnego, dla deszczowej Anglii. W dodatku zamieszkuje u zupełnie obcych ludzi, wśród których ma spędzić nadchodzące miesiące. Trochę dużo tych zmian jak na jedną nastolatkę.
Crosby już od pierwszej chwili wydaje się dla niej miejscem idealnym. W końcu gdzie lepiej się zaszyć, jeśli nie w małym nadmorskim miasteczku, u rodziny, która jest niczym bezpieczna wyspa?
Państwo Shaw, Jon i Josephine, a także ich córka Caroline robią wszystko, by Lizzie czuła się u nich jak w domu. Co do syna... Chase, delikatnie mówiąc, nie przejawia takiej życzliwości jak rodzice i siostra. Jest uprzedzony i nieufny. Elizabeth zresztą też uważa go za nad wyraz irytującego człowieka.
Czy obawy Chase'a względem Elizabeth będą słuszne? Co, jeśli Crosby nie jest wcale końcem świata? I czy ojciec Lizzie miał jakiś cel w tym, że wybrał dla niej właśnie ten dom?
Z pozoru mogłoby się wydawać, że "Spark" to zwykła książka, ze spokojną fabułą. Jednak gdy już zacznie się ją czytać, dociera do czytelnika, że tutaj nic nie jest takie jak się wydaje. Po skończeniu "Spark" długo myślałam nad tym co najbardziej urzekło mnie w tej książce. Czy to była fabuła? Relacja Chase'a i Lizzy? Czy może sposób w jaki to wszystko jest opisane? Myślałam, myślałam i nic nie wymyśliłam. Bezapelacyjnie przepadłam dla tej książki i dla Chase'a Shawa i Elizabeth Parker. Ta książka, ta historia jest za dobra na debiut. Uwierzcie na słowo, gdybym nie wiedziała, że to debiut w życiu bym nie powiedziała, że to debiut. Ta historia jest tak cholernie dobra, że aż ciężko mi to opisać w słowa. Fabuła jest genialna i to dosłownie. Napięcie, które jest wyczuwalne od pierwszych stron oraz tajemnice a raczej mnóstwo tajemnic, które wprawiają w stan, w którym nie mamy pojęcia co się dzieje i mamy mnóstwo pytań w głowie. To wszystko składa się na totalny majstersztyk. Od tej książki nie da się oderwać a Crosby pochłania w całości bez wyjątków. Pytania mnożą się i mnożą a odpowiedzi brak, a jak już coś zaczyna się wyjaśniać to wtedy musimy zadać sobie pytanie: czy jesteśmy na to gotowi? Fabuła kupiła mnie całkowicie a sposób w jaki Monika to wszystko opisała kupił mnie jeszcze bardziej! To wszystko, ta historia, te opisy są tak bardzo prawdziwe i mam wrażenie też takie ludzkie. Podczas czytania tych opisów ja dosłownie miałam ciary. Wiem, może ktoś pomyśli, że to głupie czy dziwne bo hej to zwykłe opisy. No zwykle niezwykłe ja bym powiedziała, wywoływały one u mnie takie emocje, jak np. strona 137 po której wpadłam w trans takiego zastanowienia: czy to coś mi nie mówi? Wiele razy miałam wrażenie, że spotkałam się z takim typem zachowań, że coś widziała, słyszałam a przede wszystkim sama przeżywałam. Podobnie też miałam z Lizzy, z którą w wielu kwestiach się utożsamiałam i gdzieś tam podczas czytania dopisywałam "same Lizzy", "ja też Lizyy" albo "skąd ja to znam". Po prostu czułam do niej ogromne przywiązanie. A skoro mowa o Elizabeth. Bohaterka, która skradła moje serce i którą uwielbiam. Dziewczyna, która przeszła w życiu wiele złego i próbuje uciec choć na chwilę od problemów, znaleźć odrobinę spokoju. Dziewczyna dość skryta ale też pewna siebie i umiejąca się postawić. Elizabeth Parker to świetnie wykreowana postać, równie świetna jak Chase Shaw. Słuchajcie ja przepadłam dla tego chłopaka. Darzę go taką miłością, że tego nawet nie próbuje opisać. Z pozoru arogancki dupek, wiecznie wywracający oczami ale jak już się go bliżej pozna... jest po prostu ideałem. Chase jest naprawdę "zdrowym" i dobrym bohaterem, który również nie miał kolorowo w życiu. Bo Chase Shaw był za dobry na ten świat. Relacja Lizzy i Chase'a jest wyjątkowa i dzieje się w idealnym tempie, oni idealnie się dopełniają a ta chemia między nimi i to jak ze sobą rozmawiają rozkładało mnie nie raz na łopatki. Pozostałych bohaterów takich jak Jon, Josephine czy Caroline bardzo polubiłam, cudowni ludzie. Grupkę znajomych Lizyy i Chase'a też polubiłam jednak moje podejście co do niektórych, diametralnie potrafiło się zmienić na przełomie całej historii. Po skończeniu "Spark" dosłownie nie wiedziałam co ze sobą zrobić i przez spory czas leżałam i po prostu gapiłam się w sufit próbując ogarnąć co się właśnie wydarzyło. Czekam z niecierpliwością na "Flame" i na to co przyszykowała dla nas Monika Rutka i jak to wszystko dalej się potoczy🥴. "Spark" to książka dla której przepadniecie, dla której pokochacie całym sercem Chase'a i Lizzy i razem z nimi będziecie przeżywać to wszystko. To książka, która naprawdę da wam do myślenia i chwili zastanowienia. "Spark" jest tak naprawdę iskrą (i to dosłownie) całej tej historii. Jest zalążkiem tego, co dopiero ma nadejść. Czy jesteście na to gotowi? Przekonajcie się sami. Gorąco polecam i zachęcam do przeczytania, bo uwierzcie - nie zawiedziecie się💜.