Jako dziecko często bawiłem się, wyobrażając sobie niezwykłe przygody, magiczne miejsca i stworzenia. Walczyłem z potworami i ratowałem świat przed złem w mojej wyobraźni. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że mam na wyciągnięcie ręki mnóstwo podobnych historii czy to w formie filmów, seriali czy książek. Co ważniejsze, ich bohaterami często były dzieci i nastolatkowie tacy jak ja! Teraz, po długiej przerwie wracam do tego świata i chcę tam wyruszyć razem z wami.
Opcji jest mnóstwo, ale w moje ręce wpadła książka, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa W.A.B. To „Smocza straż” autorstwa Brandona Mulla, która zabiera nas tam, gdzie magia, wróżki, czy satyrowie są na porządku dziennym, a rosnące w siłę zastępy smoków pragną się zbuntować i wydostać na wolność ze swoich „azylów”.
Wróćmy jednak do samego początku. Bohaterami powieści jest Seth (13 lat) i Kendra (15 lat) Sorensenowie, którzy mieszkają ze swoimi dziadkami i opiekują się… magicznym rezerwatem! Ta wielka odpowiedzialność spada na nich po wypiciu mleka krowy Wioli, które pozwoliło im zobaczyć otaczające ich magiczne stworzenia.
Gdy spotykamy rodzeństwo, są oni już w pewnym stopniu ukształtowanymi postaciami. Z ich rozmów z różnymi osobami dowiadujemy się, że ratowanie świata to dla nich nie pierwszyzna, gdyż brali udział w wielkiej wojnie z demonami, wspólnie zabili smoka, a Kendrze udało się nawet pokonać króla demonów, Gorgroga! Teraz czeka ich kolejne wyzwanie, a będzie nim niedopuszczenie do przejęcia władzy nad światem przez smoki.
Co do samych bohaterów, to Kendra jest tą wrażliwą, inteligentną i zakochaną, a Seth, to żywioł który ciężko powstrzymać, pomysłowy, często działający bez zastanowienia chłopak szukający przygód. Razem świetnie się uzupełniają i jak to bywa w wielu rodzeństwach, lubią się przekomarzać i kłócić. Towarzyszy im mnóstwo ciekawych, kolorowych postaci. Szybko moje serce zaskarbiła sobie para zafascynowanych telewizją satyrów – Doren i Nowel. Choć ich rola w tej historii była minimalna i w większości humorystyczna, od razu zapadli mi w pamięć. Moją uwagę przykuł również mały wielki bohater, nypsik Calvin, którego serce znacznie przewyższa siedmiocentymetrowy wzrost.
W tym miejscu warto podkreślić kreatywność autora, który prezentuje nam całą gamę magicznych istot, z których żadna (nawet w obrębie danego gatunku) nie jest identyczna. Opisy są barwne i szczegółowe. Od razu ma się wrażenie jakby dana postać choćby alcetaur, astryd czy demon stały tuż przed naszymi oczami. Podobnie zresztą jest w przypadku samych lokacji takich jak Baśniobór czy Gadzia Opoka.
Bardzo spodobał mi się fakt, że fabuła „Smoczej straży” podąża własnym, dosyć spokojnym tempem. W odróżnieniu od wielu historii z książek, filmów i seriali, z którymi miałem okazję zapoznać się w ostatnich latach, autor nie stara się na siłę przyspieszać akcji, czy pomijać lub w ogóle nie rozwijać zapoczątkowanych wątków. Wszystko układa się w zgrabną całość, bez żadnych dziur logicznych.
Autor potrafi zaskoczyć czytelnika niezwykłymi rozwiązaniami, na które nigdy byśmy nie wpadli. Czytając, nawet nie zdajemy sobie sprawy, że jakiś głupi pomysł może później okazać się wybawieniem dla bohaterów. Co więcej, doskonale stopniowane jest napięcie w momencie gdy Sorensenowie stają przed największym wyzwaniem, a każda kolejna przeszkoda na ich drodze jest coraz trudniejsza do pokonania. Wertując kolejne strony czujemy równie wielki stres co Kendra i Seth, oczekując szczęśliwego zakończenia, które może nie nadejść.
„Smocza straż” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Brandona Mulla. Byłem niezmiernie miło zaskoczony gdy po przeczytaniu podziękowań dla czytelników dowiedziałem się, że nie jest to pierwsza powieść z Kendrą i Sethem w rolach głównych. „Smocza straż” to kontynuacja losów postaci przedstawionych w cyklu „Baśniobór”. Nawet bez tej wiedzy, autor nie wprawia czytelnika w złość gdy wydarzenia z przeszłości bohaterów nie zostają w pełni zaprezentowane. Zupełnie nie przeszkadza to w lekturze, a wręcz zachęca do sięgnięcia po inne jego książki.
„Smocza straż”, to połączenie magii i przygody, które wciąga na całego. Są tajemnice, są zwroty akcji, a bohaterowie niemal od samego początku zaskarbiają sobie naszą sympatię. Choć jest to dopiero początek cyklu, to tytuł ten świetnie sprawdza się zarówno jako część większej całości jak i pojedyncza historia ze świata fantasy. Przygotujcie swoją wyobraźnię, bo czeka was misja ratowania świata, od której nie będziecie mogli się oderwać!